Sięgnęłam po debiut literacki Kingi Dańko oczekując silnych, skrajnych emocji, ale nie spodziewając się, że będzie to tak dopracowana książka. Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na jej narrację - otóż poznajemy tę historię z perspektywy trzech osób - jedną z nich jest Monika - dziewczyna, która nie miała łatwego dzieciństwa, chcąc szybko się wyrwać z domu rodzinnego niesiona na fali pierwszej miłości, wiąże się z Kornelem, który po kilku latach okazuje się być lekkoduchem, myślącym głównie o własnej przyjemności i zostawia ją samą z dwójką dzieci. Teraz wychowanie dwóch synów spoczywa na jej barkach, tylko jak je pogodzić z rozpaczliwą próbą pogodzenia się z porzuceniem dla innej, a raczej z ciężką depresją w jaką popada Monika. Łatwym środkiem znieczulającym okazuje się alkohol. Tu tak naprawdę zaczyna się tragedia nie tylko Moniki, ale przede wszystkim jej dwóch synów - starszego Jeremiasza i 6 lat młodszego Pawła.
Chłopcy są coraz bardziej zaniedbywani przez matkę, która wiąże się z kolejnymi partnerami, świetnie i przede wszystkim niezobowiązująco bawiącymi się w jej towarzystwie. Coraz częściej widzą ją brudną i śmierdzącą alkoholem. Jej kolejne obietnice bez pokrycia, że nigdy więcej... że od teraz już będzie zupełnie inaczej...sprawiają tylko że w jej synach eskaluje poczucie bycia nieważnymi, a przynajmniej o wiele mniej ważnymi niż butelka z alkoholem.
Kolejnym narratorem jest najmłodszy syn Moniki - dorosły już Paweł, którego życie naznaczone jest alkoholizmem matki. DDA - syndrom dorosłego dziecka alkoholika jest jego kwintesencją. Paweł czuje się cały czas gorszy, wymaga od siebie dużo więcej i żyje w poczuciu, że cień matki alkoholiczki sprawi, że każdy się od niego odwróci prędzej czy później.
Narratorką, która będzie próbować, o ile jest to możliwe, wyjaśnić genezę tej sytuacji będzie babcia Pawła, mama Moniki. Jej małżeństwo z chorobliwie zazdrosnym człowiekiem, surowo i nierzadko niesprawiedliwie traktującym Monikę w kontraście do rodzeństwa z pewnością popchnęło Monikę do szybkiego opuszczenia rodzinnego gniazda. Czy jednak można kogokolwiek winić za podejmowane decyzje? Babcia niejednokrotnie próbowała wyciągnąć córkę z bagna w którym ta się pogrążała. Nie da się pomóc komuś, kto tej pomocy nie chce.
Ta historia wzbudza tak wiele skrajnych emocji, serce się po prostu rozpada, zwłaszcza czytając fragmenty wypowiedzi małego ufnego chłopca, który nadal jeszcze wierzy, że mamusia go nie zawiedzie... tym razem. Bohaterowie są tak prawdziwi we wszystkim co robią, czy jest to dobre czy złe - tu akurat różnie bywa, ale wszystko jest bardzo autentyczne. Bez problemu mogłabym uwierzyć, że podobne historie dzieją się gdzieś w niedalekim sąsiedztwie. Wszystkiego dopełnia wielopoziomowa narracja - zazębiająca się i łącząca w jedną historię. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na kolejne książki autorki. Polecam z całego serca. Książkę otrzymałam w klubie recenzenta serwisu nakanapie.pl, za co bardzo dziękuję.