Już od pewnego czasu chciałam poznać powieści Michelle Gable i wreszcie mi się to udało. W powieści "Dom na klifie" autorka zaprasza nas na wyspę Nantucket położoną na Atlantyku u wybrzeży stanu Massachusetts. Jest to wyjątkowe miejsce znane przede wszystkim z licznych domów wakacyjnych zlokalizowanych nad oceanem. Wyspę Nantucket miałam okazję poznać już dość dokładnie za sprawą książek Elin Hilderbrand, które po prostu uwielbiam, a teraz przyszedł czas na obraz wyspy nakreślony przez Michelle Gable. Jaki on będzie, to się okaże, a tymczasem byłam naprawdę bardzo ciekawa tej opowieści.
Tytułowy dom na klifie to rodzinna letnia rezydencja rodziny Young, Packard i Codman zbudowana w pierwszej połowie XX wieku na wysokiej skarpie w miasteczku Sconset przy Baxter Road i później dziedziczona przez kolejne pokolenia. Na przestrzeni lat misjsce to pełniło istotną rolę w życiu właścicieli, było świadkiem burzliwych rodzinnych perypetii, skandali i tajemnic. Obecną właścicielką domu na klifie jest Caroline Cissy Codman - ekscentryczna kobieta, która za wszelką cenę próbuje ocalić rodzinną posiadłość przed zniszczeniem i zagładą. Obszerna rezydencja stoi na wysokiej skarpie systematycznie podmywanej przez fale oceanu i z każdym sztormem, silnym wiatrem, albo ulewnym deszczem powierzchnia działki, na której posadowiono dom ulega zmniejszeniu. Zdeterminowana Cissy nie chce pozwolić na zagładę rodzinnej posiadłości, jednak jej działania przypominają walkę z wiatrakami. Kobieta nie poddaje się, choć wszystko wskazuje na to, że domu na klifie nie uda się ocalić.
W tym trudnym momencie na wyspę przyjeżdża córka Cissy - Elizabeth Bess Codman - lekarka z San Francisco. Kobieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i stara się przede wszystkim nakłonić matkę do opuszczenia domu, który dosłownie z dnia na dzień stwarza coraz większe zagrożenie i niebezpieczeństwo dla życia. A wietrzna i deszczowa pogoda dodatkowo przyspiesza proces erozji. Rozsądek podpowiada, żeby jak najszybciej spakować cały dobytek oraz rodzinne pamiątki i opuścić to niebezpieczne miejsce. Jednak Caroline zdaje się być odporna na wszelkie prośby i argumenty. Czy naprawdę nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji?...
Przyjazd na wyspę to dla Bess powrót do wspomnień, a także okazja do poznania historii własnej rodziny - babki i prababki. Istotną rolę odgrywa tutaj Księga Lata z datowanymi wpisami mieszkańców domu oraz gości, którzy na przestrzeni lat odwiedzili to wyjątkowe miejsce. Jedną z osób, które najczęściej wpisywały się do pamiątkowej księgi była babcia Elizabeth - Ruby Genevieve Young Packard. To ona dzieli się większością intrygujących historii.
Jakie niespodzianki kryją kolejne karty pamiątkowej księgi? Które z rodzinnych tajemnic okażą się najbardziej zaskakujące? Czy istnieje szansa na ocalenie rezydencji? Kto okaże się dobrym duchem tego wyjątkowego miejsca?
Na wszystkie te pytania odpowiedź znajdziecie w powieści "Dom na klifie", która jest przepięknym świadectwem poświęcenia i walki o zachowanie wiekowej rezydencji, a tym samym ciągłości rodzinnej tradycji.
Warto zauważyć, że opowieść została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, jakie rozegrały się na wyspie Nantucket całkiem niedawno. Do stworzenia fabuły tej książki posłużył autorce pewien artykuł dotyczący erozji klifu Sankaty Bluff w najdalej wysuniętym na wschód cyplu wyspy Nantucket. W latach 2012-2013 ocean Atlantycki raz po raz zabierał po kawałku kolejne fragmenty klifu zagrażając infrastrukturze wyspy. Zastosowanie pod koniec 2013 roku umocnienia ochronne w postaci wielkich wypełnionych piaskiem jutowych worków zwanych Geotubami (o które tak zawzięcie walczy Cissy Codman) na szczęście zahamowało ten niszczycielski proces i pozwoliło ocalić skarpę. A jak to zostało przedstawione w książce?...
Autorka ciekawie rozplanowała i skonstruowała tę powieść wprowadzając przeplatające się ze sobą płaszczyzny zdarzeń. Mamy więc wpisy w Księdze Lata przybliżające nam burzliwe koleje losów rodziny i samego domu na klifie na przestrzeni dziesiątek lat. O obecnej sytuacji rezydencji dowiadujemy się natomiast z artykułów pochodzących z lokalnej gazety. Dochodzi do tego jeszcze narracja trzecioosobowa, dzięki której możemy uczestniczyć w teraźniejszych wydarzeniach. Całość jest bardzo spójna, a wszystkie trzy sposoby przedstawiania zdarzeń idealnie się uzupełniają.
Muszę przyznać, że powieść zrobiła na mnie spore wrażenie. Z sentymentem powróciłam na wyspę Nantucket nie mając pojęcia o tych wszystkich problemach związanych z niszczycielską siłą oceanu. Z zainteresowaniem śledziłam walkę ekscentrycznej Cissy o ocalenie domu, podobała mi się też zdroworozsądkowa postawa Bess w tej trudnej sytuacji. Miło, że autorka wprowadziła do swojej opowieści również elementy romantyczne, które dodatkowo ubarwiają historię. Relacja Bess i Evana - jej szkolnego kolegi i dawnej miłości dodała lekkości i pokazała, że z każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji jest jakieś wyjście. Przyjemnie czytało mi się fragmenty z przeszłości, a szczególnie te dotyczące czasów II wojny światowej, kiedy mężczyźni z determinacją wyjeżdżali do Europy aby walczyć z Hitlerem i jego chorą polityką. I choć dotyczyło to jedynie fragmentów pochodzących z Księgi Lata, to jednak wpisy te rzucały jasne światło na tamte wydarzenia. W konsekwencji otrzymałam zaskakujący i ciekawy obraz wyspy Nantucket różniący się od tego, do jakiego przyzwyczaiła mnie Elin Hilderbrand w swoich powieściach.
Moje pierwsze spotkanie z piórem Michelle Gable uważam za udane. Przypadł mi do gustu zarówno styl, język jak i sposób prowadzenia zdarzeń. Z przyjemnością sięgnę w przyszłości po inne powieści autorki. "Dom na klifie" to powieść warta polecenia!