'' Nigdy nie nauczyłam się strachu przed tym, kto może przyjść, i gdy ktoś puka do drzwi, po prostu otwieram, bo złe i tak wejdzie bez pukania. ''
Z twórczością pani Joanny Bator, miałam okazję zapoznać się przy okazji czytania '' Piaskowej Góry '' i '' Chmurdalii ''. Książki ocenione przeze mnie wysoko, ze świadomością iż mam do czynienia z pisarką prawdziwie nietuzinkową . Jednak powieść '' Ciemno, prawie noc '' jest zupełnie inna . Co nie znaczy że gorsza, jest bardzo dobra i Nike w 2013 roku, jest dla niej nagrodą w pełni zasłużoną . Autorka urodzona w Wałbrzychu, właśnie to miasto robi tłem i miejscem dla wydarzeń o których opowiada .
Jej bohaterka Alicja Tabor, zwana Alicją Pancernikiem wraca do rodzinnego miasta , by zbadać sprawę znikania dzieci . Dzieci znikają i już , nikt nie żąda żadnego okupu , nie odnajdują się żadne zwłoki , jak kamień w wodę...tak po prostu . Alicja Pancernik jest dziennikarką i jak chce od kogoś usłyszeć jego historię, zawsze dopina swego . Książka podzielona jest na niezbyt długie rozdziały w których przeplata się teraźniejszość , czyli czas kiedy Alicja jest w Wałbrzychu, w swoim rodzinnym domu z widokiem na zamek Książ . Czas kiedy dziennikarka była dzieckiem i mieszkała z rodzicami i swoją starszą siostrą Ewą. Ta historia wysnuwa się z opowiadań jedynego przyjaciela rodziny jaki pozostał przy życiu ,starszego pana w nieodłącznej pilotce. Jednak i to nie wszystko . Jednocześnie dowiemy się o ''cudzie'' jakiego doświadczył niejaki Jan Kołek, i jego następstwach . Mamy tutaj też wojenną historię Zamku Książ i jego ostatniej pani , pięknej i dobrej Mary Theresy Olivii hr. von Hochberg ks. von Pless zwanej po prostu Daisy i jej słynnych pereł . Mamy i kilka innych jeszcze historii, wszak Alicja Tabor po to właśnie przyjechała do Wałbrzycha, by wysłuchiwać historii.
Osobną '' historią '' w tej książce są rozdziały zatytułowane '' Bluzg '', jest to żywcem przepisany internetowy czat pełen pogardy i nienawiści. Przyznaję iż ja osobiście, dla własnej higieny psychicznej nie czytam takich '' bluzgów ''. Uważam że szkoda na te wątpliwej jakości wypociny, mojego czasu i wzroku. Pewnie dlatego te, akurat rozdziały bardzo mnie irytowały na początku. Uważałam że są zupełnie niepotrzebne, a na pewno nie w takiej ilości. Jednak z czasem kiedy zaczęłam je bardziej zauważać , nie przelatywać li tylko po nich oczami pobieżnie, kiedy nawet pokusiłam się o zajrzenie na prawdziwy internetowy czat poświęcony sprawom spornym, jakie bezmyślnie podzieliły nasz naród, osłupiałam . Pani Bator napisała swoją książkę w 2012 roku, ja przeczytałam ją teraz , osiem lat później i przyznaję że jest jeszcze gorzej. Obrzydliwy hejt uprawiany dzisiaj na internetowych forach słownictwem, złem, pogardą i nienawiścią zdecydowanie przewyższa to co pokazuje nam w swojej książce autorka. Hejterzy którym wydaje się że są absolutnie anonimowi poczynają sobie nad wyraz sprawnie i nie mają żadnych hamulców. Jestem przerażona, zniesmaczona i raczej szybko nie zajrzę na podobne strony. To,dla mnie jest bardziej niepokojące niż znikanie dzieci. Będąc czytelniczką której najbardziej smakuje literatura z kategorii kryminał, sensacja, thriller, nie o takich mrocznych rzeczach czytałam . Po drugie to już jest '' skutek '' . Natomiast to przyczyna prowadząca do skutku jest zatrważająca. Ten tłum na placu umiejętnie podsycany do nienawiści i ten tłum w sieci równie umiejętnie nakręcający się sam, tutaj jest się czego obawiać. Po przeczytaniu rozdziałów '' Bluzgów '' i poczytaniu współczesnych bluzgów na forach internetowych poczułam się jakby ktoś wylał na mnie gorący kubeł pełen śmierdzących fekaliów .
Spotkałam się z opiniami że pani Bator pokazuje Wałbrzych, czyli swoje rodzinne miasto i ogólnie ludzi w sposób tylko i wyłącznie brzydki. Cóż, nie przeczę że i ja poczułam duszną przesyconą złem atmosferę owego miasta i jego mieszkańców, jednak jest i światełko w tunelu w postaci magicznych Babcyjek,które próbują pomagać i chronić zagrożone zwierzęta i '' zagrożonych '' ludzi . Jest Babcia Hoka która by zrobiła wszystko dla swojego opuszczonego przez matkę wnuka, jest i stary pluszowy miś z NRD, który pomagał w trudnych chwilach i który w swoim brzuszku nosi niespodziankę . Taka już specyfika tej pisarki że widzi i opisuje ten brud, zło i nienawiść, całkiem zresztą sprawnie, w moim odczuciu. A od kolorowanych '' bajek '' w których to wszystko jest cacy i rodacy i czasy,sa inne autorki. Ja osobiście równie wysoko oceniam tę pozycję pani Bator jak i poprzednie dwie i polecam tym którzy potrafią widzieć trzeźwo.