Kto z Was już czytał serię Nienasyceni i na dalszy ciąg losów Catherine i Bruna ? “Zapach zazdrości” to tytuł idealnie odzwierciedlający zawartość tej książki. Dlaczego ? Kto czytał tom pierwszy wie jak istotna jest tu ta kwestia zapachowa, a nie ma podobno miłości bez zazdrości. I to uczucie targa bohaterami w tym tomie co chwilę.
Lorenzo Deluzzo w poprzednim tomie, postawił Catherin w dość niekomfortowej sytuacji. Warunki umowy pomiędzy nim - udziałowcem, a rodzinną firmą Catherine, wywierały na nią presję i aby tego uniknąć, aby udało jej się ich uniknąć, Bruno zaproponował…małżeństwo.
Znali się zaledwie trzy tygodnie - czy ślub po tak krótkim czasie ma w ogóle sens? Czują coś do siebie, ale może to tylko namiętność? Jednak ten ślub ma być przede wszystkim taką deską ratunku dla Catherine. Czy jest szansa na to, żeby wyszło z tego coś więcej? Prawdziwa relacja, związek, uczucie ?
Jednak już od pierwszych chwil los zdecydowanie rzuca im kłody pod nogi i testuje tak kruche zaufanie jakim się próbowali obdarzyć. Zaczyna się walka z zazdrością. Czy bezpodstawną ?
Przyznam, że przeczytanie tej książki zajęło mi znacznie dłużej niż sądziłam. Nie porwała mnie tak jakbym chciała. Z jakiego powodu? W pierwszym tomie Bruno i Catherine czaili się na siebie, zbliżali , poznawali. Czuć było między nimi zarówno tę chemię jak i taką niepewność. Nie było deklaracji uczuć. A tu już ta miłość wybucha i oczywiście nie jestem jej wrogiem, bo nie czytałabym przecież tylu romansów gdybym nie lubiła wątków miłosnych. Jednak jak dla mnie było tej miłości za wiele, za słodko, za uroczo. Ponadto mimo, że także nie mam nic przeciwko erotyce i sceny zbliżeń były bardzo fajnie opisane, też miałam wrażenie chwilami, że jest ich nazbyt wiele.
Ale nie było rzecz jasna tylko miłości, bo w końcu jak wspominałam, istotna jest tu zazdrość. I obie strony odczuwają ją w nie małych dawkach. Bruno przed poznaniem Catherine, nie bawił się w związki, żył przelotnymi romansami i ciężko jej uwierzyć, że całkowicie z tego dla niej zrezygnował, nagle się zmienił. A gdy widzi go w dość kompromitujących sytuacjach, wysnuwa swoje wnioski. Czy uda mu się ją przekonać, że liczy się dla niego tylko ona ? Tym bardziej, że sam też czuje się zagrożony. Nie tylko on widzi, że kobieta, która została jego żoną, jest wyjątkowa.
Autorka dodała do tej historii wątek mafijny, którego po pojawieniu się Lorenzo, w pewnym sensie można było się spodziewać. Jest też czające się zagrożenie przed którym zarówno on jak i Bruno, będą się starali za wszelką cenę ochronić Catherine. Tylko fajnie by było gdyby te chwile napięcia i niepewności gdy czytelnik boi się jak cała sytuacja skończy się dla bohaterów, czy wyjdą z tego cało…trwały nieco dłużej. Tu gdy zaczynało się dziać to szybko to zagrożenie stawało się … niegroźne.
Mam tendencję do czepiania się, ale wbrew pozorom, nie lubię znajdować powodów do czepiania się. Pierwszy tom był świetny i bardzo mi się podobał. Tu jednak było słabiej w moim przekonaniu. Zaznaczam już standardowo, że to MOJE zdanie. Wiem, że nie każdy jest tak nieprzychylny “nadmiarowi miłości” ;) i z pewnością spora dawka namiętności rozgrzeje niejedną czytelniczkę w te coraz chłodniejsze wieczory. Z resztą, to seria Nienasyceni, więc uzasadnione jest to, że mają na siebie niemały apetyt ;)
Zdecydowanie nie odradzam nikomu sięgnięcia po tę książkę. Sama już czekam na kolejną książkę Moniki. Kto wraz ze mną wygląda za Gabrielem ? Przecudna okładka i intrygujący opis są obiecujące. A premiera już blisko.
Dziękuję autorce i Wydawnictwu NieZwykłe za egzemplarz tej książki.