XIV wieczna północna Rosja. Na ten moment, wszystko zaczyna się dobrze, szczęśliwa rodzina Władimirowiczów przyzwyczajona do trudnych warunków, wiedze swój skromny żywot w zgodzie z dziką naturą. Maja dobre serce i hołdują utartym tradycjom. Nic jednak nie trwa wiecznie, zachodzą zmiany. Wszystko się komplikuje wraz z pojawianiem się nowych postaci i dochodzącej do głosu tajemnicy Wasi. Od teraz przyszło im egzystować zawieszeniu pomiędzy startymi tradycjami, do których są przywiązani a nowym, nową religią. Zderzenie wierzeń. Nastanie chrześcijaństwa (tu, fakt pojawienia się nawiedzonego duchownego- batiuszki) położyło kres pogańskim wierzeniom, a w domu Anna nowa żona Piotra- wprowadza terror, co też krytycznie wpływa na dalsze losy bohaterów. Możemy zobaczyć, jak silna wiara dodaje siły temu, w co się wierzy, i odwrotnie, jak zaniedbanie wpływa negatywnie.
Wasilisa Pietrowna, główna bohaterka Wasia ma dar, który przyjdzie jej wykorzystywać, ale będzie miało to swoją cenę. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, ramy czasowe, gdzie rozgrywa się akcja. Nic to jednak dla niej. Wasia imponuje, bo w całej swej zatwardziałości (słusznej z resztą), odznacza się niebywałą odwagą. Myślę, że można się pokusić o epitet „niesposkromiona". Jest sobą i mimo wszystko w opozycji do wszystkich, robi swoje, zgodnie z własnym sumieniem i wolą. Inteligentna, na wskroś przejrzy wszystkich... Na kartkach powieści Wasia dojrzewa, ugruntowuje swój światopogląd. Dziewczyna jest coraz bardziej świadoma tego, jak wiele zależy od niej, niesamowicie odważna we wszelkich swoich działaniach, nie cofa się przed nikim ani niczym, niezależnie, z którego świata postaciami ma do czynienia...jest częścią natury i świata przyrody. Jest konkretna i powie do słuchu nawet rusałce ;) Twardo wyznacza granice, zwłaszcza by ochronić swoich bliskich. Bardzo dba o rodzeństwo i jest z nimi blisko, zwłaszcza z bratem, ale troszczy się także o rozpieszczaną ulubienicę macochy, nieco rozkapryszoną młodszą siostrzyczkę.
Bohaterowie.. No do części z nich zdecydowanie nie zapałałam sympatia...zwłaszcza jeśli chodzi o księdza i macochę Annę, oboje siebie warci... Miałam ochotę cisnąć książką, jak czytałam fragmenty z nimi. I uderzała mnie ich błazeńska naiwność. Czasem zastanawiałam się, jak to możliwe, że taki poważany i zdawałoby się inteligentny kaznodzieja, jest tak bezkrytyczny wobec swojej bezmyślności. Nie da się im odmówić wyrazistości i z tego, co wiem, mają wielu fanów. Ja jednak stoję po drugiej stronie ;) Niektóre postacie ciężko określić jak dobre albo złe, wiele osób za takiego uważa księdza, a ja ani przez chwilę nie uznałam go za pozytywna postać, dla mnie jest negatywny, mimo że, wydaje mu się, działał w imię Boga, był nieskromny i myślał, że Bóg osobiście go natknął, że przychodzi do niego i mu się objawia...brak mu było pokory. Podobnie jak Anna...która mnie odrzuca. Intrygująca postać Morozki, niedosyt po pierwszym tomie. I ta nic porozumienia z Wasią... Ta niejasna relacja pomiędzy nimi.
Sytuacja kobiet w tamtych czasach, była, jaka była... Kiedy rządził patriarchat, Wasia nie bała się być j jednostką samodecydująca o sobie, co było nie do pomyślenia, ponieważ w skrócie, kobieta była tłem, i miała tylko pewne zadania do wykonania, a ograniczały się one do prowadzenia domu i wydawania na świat kolejnych dzieci. Małżeństwa aranżowane były „transakcją".
Czy polecam?
Oczywiście, że tak. Zwłaszcza jeśli odnajdujecie się w baśniowych klimatach i lubicie wątki metafizyczne, a już w szczególności motywy słowiańskie.
Książka idealna na zimowy wieczór! Starter pack: kocyk i herbatka do kompletu i gwarantuje Wam, że zanurzycie się w tym świecie i całkiem przepadniecie...
Dodatkowo nabrałam ochoty, by przyjrzeć się bliżej rosyjskim baśniom.
Świat przedstawiony niesamowicie realistyczny, i klimatyczny. Dziewicze tereny mroźnej, skutej lodem Rusi. Wszędobylska surowość i duo folkloru. Atmosfera genialna, podobnie miałam przy tylko jednej książce, „Starej Słaboniowej", tylko że tam akcja działa się na naszych terenach i przywoływała mi dzieciństwo, kiedy to bywałam na wsi.
Baśń która, jest mroczna i surowa, a jednak jest jak bajka z morałem i pisana prosto. Metafizyczny wątek, i postacie nie z tego świata. Wasia jednak miała z nimi bezpośrednio do czynienia, nie było to dla niej tylko bajanie staruszki. A propos, wątek Duni był...przerażający, ale robił klimat (ten mroczny).
Spotkałam się z negatywnymi opiniami, odnośnie do takiego "złego wizerunku"/negatywnego chrześcijaństwa. Nie mnie to komentować, aczkolwiek nie doszukiwałabym się na siłę takich głębokich refleksji... Moim zdaniem, autorka chciała tu zwrócić uwagę na dawne wierzenia, owszem między wierszami widać, że to chrześcijaństwo tak mocno je wyparło. Wg mnie, chodzi tu o to, żeby pokazać jak ważna to część historii dla nas. To, że odeszło się już dawno od tego, i nazywa pogaństwem, to nie znaczy, że mamy o tym zapomnieć, i całkowicie wyprzeć z pamięci.
Okładka
Co tu dużo mówić... nie ma opcji, by ja przeoczyć i przejść obojętnie! Krzyczy i woła, wciąga... Szczególnie kiedy przejrzymy się bliżej... Treść nawiązuje do okładki. Niby taka kolorowa i dla dzieci, ale tylko na pierwszy rzut oka bowiem zarazem mroczna i niepokojąca przy bliższym poznaniu. Zdecydowanie nie dla małych dzieci...