Ciężko mi jest pisać o tej książce, bo mam wobec niej skrajne odczucia. Z jednej strony spodobała mi się z powodu historii, którą opowiada, ale mam wiele zastrzeżeń, co do sposobu jej opowiadania. Autorka, Jolanta Guse, jest, między innymi, felietonistką i to się niestety czuje. Miałam wrażenie, że jedynie ślizgam się po powierzchni, nie mogąc dotknąć tego, co najważniejsze.
Temat powieści ciekawy, choć ostatnio bardzo popularny w literaturze kobiecej – jak zacząć wszystko od początku. Ale bohaterka „Nie zawrócę” staje przed tym wyzwaniem, kiedy na pozór powinna już spokój życiowy osiągnąć na dobre. Laura jest bowiem kobietą po przejściach i po pięćdziesiątce. Zdradzona przez męża, Carlosa, traci wraz z nim wszystko, co do tej pory udało jej się zbudować.. Wygodne i dostatnie życie, swoją małą stabilizację. Unosi się dumą i wraca po latach z Hiszpanii do Polski. Do kraju, w którym wszystko się bezpowrotnie zmieniło. Nawet jej dyplomy już nie mają wartości na nowym, drapieżnym rynku pracy, a do tego dochodzi w ogóle niemodna ilość przeżytych wiosen.. Ona jednak, pomimo przejściowych chwil zwątpienia, postanawia odbudować swoje życie na nowych fundamentach. Bardziej solidnych, bo opartych na niej samej, a nie na łasce czy niełasce innych ludzi, a zwłaszcza innych mężczyzn. Autorka trafnie opisała kobiece dylematy, wieczne poszukiwanie równowagi między tęsknotą za miłością a poszukiwaniem własnej tożsamości. Na przykładzie Laury pokazała wszystkim kobietom, że nigdy nie jest za późno na nowy start. Za ten optymizm natychmiast obdarzyłam książkę sympatią. Dodatkowym walorem są wątki autobiograficzne w niej zawarte, ponieważ bardzo cenię sobie twórczość „z życia wziętą”.
Ale jest także druga strona medalu.
Pomysł na powieść jest dobry, ale sposób wykorzystania go nieco rozczarowuje. Wszystko dzieje się za szybko i bezładnie. Często brak związku między wydarzeniami, jak gdyby wrzucono wszystko do worka i mocno nim potrząśnięto, a potem wysypano, mówiąc - czytaj. Miałam wrażenie, że autorka chciała opowiedzieć za dużo naraz. Obok historii Laury, jest wiele wątków pobocznych, które z trudem wplatają się w jej losy. Jednocześnie próbowałam zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Może w ten sposób miałam na własnej skórze odczuć tempo i natłok wydarzeń, w których wir rzuciła się Laura? Jeśli tak miało być, to cel został osiągnięty, naprawdę czasami nie nadążałam za nią. Sama historia pani Marleny, pracodawczyni i dobrego ducha głównej bohaterki, zasługuje na osobną książkę. Podobnie opowieść o zaprzyjaźnionym małżeństwie i przyczynach jego rozpadu. Chętnie poczytałabym o nich więcej.
Ważny dla mnie jest też motyw relacji kobiet i mężczyzn. Jolanta Guse przedstawia nam wiele przykładów skomplikowanych związków. Każdy z nich przestaje istnieć z innego powodu. Mamy do czynienia z brakiem miłości, miłością uśpioną, miłością zbyt słabą lub zbyt wielką, które prowadzą do rozstania. To również dobry temat na osobną książkę.
Byłam także lekko zdumiona zakończeniem, które, według mnie, jest w dużej sprzeczności z tytułem powieści.
Ze względu na moje osobiste mieszane odczucia, polecam „Nie zawrócę” każdemu do samodzielnej oceny. Może dla kogoś stanie się ona pomocna w ciężkich chwilach? Może kogoś zainspiruje do działania? W końcu każdemu z nas może się coś takiego przydarzyć. A już na pewno jest to dobra pozycja na leniwe wiosenne lub letnie popołudnie, do poczytania dla kobiet o kobietach i dla mężczyzn, próbujących kobiety zrozumieć.