Mam chusteczkę haftowaną recenzja

Dzisiaj opowiem Wam trochę o książce "Mam chusteczkę haftowaną" Hanny Greń. To kolejna polska autorka, którą miałam okazję poznać przez booktour zorganizowany przez @wez_przeczytaj. Jest to kryminał po którym dużo sobie obiecywałam. Jednak nie do końca spełnił moje oczekiwania. Nie było między nami chemii 😉 Cała książka była zbyt powściągliwa. Taka równa. Bez stopniowania napięcia. Nie wyczekiwałam z niecierpliwością co znajduje się na kolejnej stronie. Zakończenie również jakoś niespecjalnie mnie nie zaskoczyło.
Eliza w krótkim czasie traci rodziców. Najpierw ojca, zaraz potem mamę. Ciężko jej się z tego podnieść. Na jej głowie zostaje dom oraz firma. Okazuje się, że niestety wszystko jest zadłużone, więc Eliza zostaje na lodzie. Nie pomaga również jej niedoszły narzeczony Zygmunt który miał chrapkę na majątek Elizy oraz tanią siłę roboczą czytaj kurę domową 😉 W międzyczasie ginie młody chłopak. Aspirant Konstanty Nakański próbuje rozwiązać tajemnice morderstwa. Oczywiście na końcu to wszystko pokątnie się ze sobą łączy. Jednak czegoś mi tu zabrakło. Mimo to ciekawa jestem kolejnej części i na pewno ją przeczytam. I mam nadzieję że wtedy zaiskrzy 😁