"Małe ogniska" Celeste Ng to inteligentna i wartościowa historia o rodzinie idealnej, w której wszystko jest dokładnie zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. A tymczasem wystarczy wkroczyć w ten zachwycający świat, aby na jego nieskazitelnej tafli pojawiły się rysy i zaczęły powstawać pęknięcia...
Richardsonowie mieszkają w Shaker Hights - pierwszym tzw. koncepcyjnym mieście szczegółowo rozplanowanym i zbudowanym według ściśle określonych zasad w 1912 roku. Elena Richardson jest reporterką miejscowej gazety, jej rodzina od pokoleń mieszka w tym wyjątkowym miasteczku. Kobieta od wczesnej młodości skrupulatnie zaplanowała swoje życie. Studia, potem małżeństwo z chłopakiem, który stał się wziętym prawnikiem, a następnie czwórka zaplanowanych dzieci. Dziś Lexie, Trip, Moody i Izzy są już nastolatkami, ale zasady jakie wprowadziła Elena w codziennym życiu nadal obowiązują. Wiele zmienia się dopiero wówczas, gdy kobieta wynajmuje mieszkanie dwóm nowym lokatorkom. Od tej pory do życia Richardsonów stopniowo wkraczają dwie kobiety - Mia Warren (Wright) oraz jej nastoletnia córka Pearl, a wraz z nimi niespodziewane zmiany. Okazuje się, że zorganizowana w najdrobniejszych szczegółach codzienność ma swoje słabe strony i stopniowo zaczyna przegrywać z wolnością i niezależnością.
Celeste Ng stworzyła ciekawą, głęboką i nieszablonową opowieść, która zmusza do przemyśleń i na długo pozostaje w pamięci. Autorka sporo miejsca poświęciła tematyce społecznej, a przede wszystkim kwestiom rasowym, różnicom kulturowym, problematyce świadomego macierzyństwa, tożsamości i fałszywym ideałom. Zwraca uwagę na konsekwencje dokonywanych wyborów i uświadamia, że czasem nie ma dobrej dobrej decyzji, złotego środka, a jedynie mniejsze zło, które musimy zaakceptować. Gdzieś między zdaniami odnaleźć możemy krytykę popularnego wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych stylu życia, gdzie akceptuje się z góry narzucone zasady i normy społeczne, żyje się na pokaz. Te wszystkie ważne, ponadczasowe kwestie zostały ukazane pod przykrywką pozorów. Idealistyczny uporządkowany świat to tak naprawdę ułuda, zafałszowany obraz, który pokazuje jedynie to, co chcemy zobaczyć.
Sylwetki bohaterów są ciekawie skonstruowane, obdarzone wyrazistymi osobowościami, niejednoznaczne, ale autentyczne w swoim zachowaniu i postępowaniu. Co prawda z żadną postacią jakoś szczególnie się nie polubiłam, jednak najwięcej sympatii miałam dla Mii i Pearl to one stały mi się najbliższe.
Zderzenie uporządkowanego świata, który reprezentują Richardsonowie ze spontanicznością, wolnym duchem i swobodą jaką reprezentuje Mia Warren zaburza porządek, wprowadza chaos i rozkręca lawinę niespodziewanych zdarzeń. Wszystko to daje interesujący obraz rzeczywistości oraz skłania do refleksji.
Muszę przyznać, że początkowo trudno mi było wczuć się w tę powieść. Z jednej strony zainteresowała mnie, całkiem przyjemnie się ją czytało, ale miałam problem aby wniknąć w głąb opisywanej historii, zatracić się w niej. W pewnym stopniu szwankował też przekaz emocji. Na szczęście w miarę rozwoju zdarzeń akcja się rozkręciła, a fikcyjna rzeczywistość coraz bardziej zaczęła mnie pochłaniać.
Zastrzeżenia mam jedynie do zakończenia książki. Szczerze mówiąc oczekiwałam konfrontacji i wyjaśnień, które postawiły by przysłowiową kropkę, a otrzymałam skrótowe i bardzo pobieżne domknięcie wątków. Kłóci się ono i nie pasuje do reszty opowieści. Jestem zdziwiona, gdyż autorka od początku książki ciekawie rozbudowywała poszczególne wątki zwracając uwagę na różne aspekty opisywanych zdarzeń, a zakończenie potraktowała pobieżnie i ogólnikowo.
Powieść "Małe ogniska" była dla mnie interesującym obrazem amerykańskiej rodziny, przez pryzmat której dotknęłam wielu problemów społecznych i miałam okazję się nad nimi zastanowić. Lubię tego rodzaju wartościową literaturę. Moje pierwsze spotkanie z Celeste Ng uważam za udane i na pewno jeszcze nie raz sięgnę po inne powieści autorki.