"Save you" recenzja

Ja nie wiem, jak to robi autorka, że książka, która w zasadzie nie powinna mi się podobać kradnie mi serce. Save You to bowiem obyczajowe YA gdzie miłość i romans dwóch głównych bohaterów jest najważniejsza. Po tym, jak kończy się tom pierwszy zraniona Ruby targana jest skrajnymi emocjami wobec kochającego ją Jamesa, który żałuję, ach żałuje, że ją zranił i stara się ją odzyskać. Brzmi sztampowo? Schemat goni schemat? Niby tak... a jednak nie. Coś jest w tej historii takiego, że człowiek ją pochłania, a niby szablonów postacie jednak da się lubić. Książka zyskuje zwłaszcza na tym, iż tym razem historię opowiadają też Lydia i Ember, rodzeństwo naszych gołąbeczków. I to jest świetne, bowiem ich postacie są ciekawe i dodają tutaj świeżości. Autorka świetnie operuje piórem nadając z założenia powielanej już histori nowej świeżości. Powieść czyta się lekko i przyjemnie, nawet nie wiedząc kiedy, strony same prześlizgują nam się między palcami. I choć pierwszy tom podobał mi się bardziej ze względów merytorycznych i ciekawych przemyśleń jakie się w nim znalazły, ten również czytałam z ogromną przyjemnością i z całą pewnością sięgnę po trzeci tom, kończący tę serię. Cykl Maxton Hall to dla mnie dowód na to, że czasem książki z gatunku, za którym się nie przepada też mogą zachwycić. Bowiem wszystko zależy od autora i tego, czy oczaruje nas swym piórem. A trzeba przyznać, że pani Kasten oczarować nim potrafi.