Są poeci, o których mówi się na salonach poetyckich. Herbert, Różewicz, Miłosz, Święcicki, Barańczak. I – rzecz oczywista, Wisława Szymborska. Napisano o nich setki, może tysiące stron. Wydano różnego rodzaju kompilacje utworów. Młodzież omawia ich biografie na zajęciach szkolnych. Na akademiach recytuje się ich wiersze. To rzecz oczywista, nie podlegająca dyskusji.
Ale są również i inni poeci. Mniej znani, mniej udokumentowani, jeżeli możemy tak powiedzieć. A jednak coś ich zmusza, podobnie jak tych z „górnej” półki, aby zapisywać swoje spostrzeżenia, myśli, sytuacje, w których się znaleźli. I – w skali mniejszej lub większej, oddziaływują na swoje środowisko. Taką poetką jest Barbara Wrzesińska. Barbara Wrzesińska z domu Glaza przyszła na świat w Gdańsku nad Martwą Wisłą. Był przykry, powojenny czas, więc rodzice autorki zdecydowali się na przeprowadzkę do Tucholi, skąd z czasem przeniosła się do Chojnic. W każdym z tych miejsc autorka kształciła się i pracowała, a następnie skoncentrowała na pełnieniu roli matki. Pisać zaczęła na emeryturze, za namową córki. Wydała kilka tomików wierszy; mam przed sobą ten zatytułowany „Na krawędzi”.
Zawiera on ponad sto wierszy, co jest dla mnie ogromną liczbą. Poza tym na górze strony zapisano datę, datę powstania danego wiersza. Daty są blisko siebie. Pomyślałem, bez złośliwości, że mamy przyjemność z fabryką słów. Albo poetyckim pamiętnikiem. Jakby tu powiedzieć – to ma złe i dobre strony. Złe, ponieważ możemy się zapętlić. Zacząć powtarzać frazy, tematy. Mając lat piętnaście, szesnaście – założyłem zeszyt w którym zapisywałem wiersze. Wiersze o miłości. Po pewnym czasie zauważyłem, że nie mam nowych pomysłów. Brakuje porównań, wiersze są wyjałowione. Nie mają swojego własnego życia. Czytając „Na krawędzi” miałem obawy, że pani Wrzesińska powtórzy mój błąd sprzed lat. Tak jak w fabryce. Nie wszystkie cukierki wyglądają smakowicie.
Dobrą stroną pisania co kilka dni może być doprowadzenie do perfekcji stylu pisania. Autor/Autorka ma prawo do autoszkoleń. Nie od razu Kraków zbudowano. Nie wszystkie wiersze Miłosza czy Barańczaka są doskonałe. Z pewnością Barbara Wrzesińska nie należy do wyjątków. Praca nad wierszem jest to ogrom działań ze słowem. Sam piszę wiersze, proszę mi wierzyć – „praca nad wierszem” to nie jest przesada. Poeta pisze wiersze, owszem, ale można i należy powiedzieć, że jest to praca. Bardzo ciekawa, rozszerzająca horyzonty wiedzy. Wiem coś o tym.
Barbara Wrzesińska to osoba dojrzała. Mająca sporo do powiedzenia. Oczywiście jest wrażliwa, jak to poetka. Dla Autorki najważniejsza jest miłość. Zwróciłem również uwagę na takie tematy jak zranienie, strach przed odrzuceniem, tęsknota i wiara. W wierszach zobaczyć możemy jak wiele razy pojawia się apostrofa skierowana do Boga, Największej Miłości. Odnajdziemy w tomiku także miłosne wyznania do mężczyzny. Zapewne mężczyzny życia pani Barbary.
Barbara Wrzesińska jest czuła na bieżące sprawy, można spotkać w tomiku wersy o covidzie. Nie jest to jednak komentarz nachalny. Przypomnę że tomik jest jakby pamiętnikiem. Wrzesińska nie epatuje banalnością, raczej stara się wyławiać ważkie sprawy. Ważniejsze z tych ważnych.
Są poeci z pierwszych stron czasopism literackich, i jest Barbara Wrzesińska, poetka z Chojnic. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten sam Czytelnik przeczytał poezje Ważyka, poety „zawodowego” ale również kobiety, która zaczęła pisać na emeryturze. Poezja to bardzo pojemne zjawisko, dla każdego znajdziemy miejsce.