Siedząc w biurze w piątkowe popołudnie, Selena obserwuje podgląd z kamerki umieszczonej w pokoju dzieci i widzi jak jej mąż zalicza nianię. To już drugie "porno" z ich udziałem, jakie zdradzona kobieta ma wątpliwą przyjemność oglądać. W drodze do domu, siada w pociągu na przeciwko kobiety, która przedstawia się jej jako Martha. Kobieta wyznaje jej, że ma romans ze swoim szefem. Selena rewanżuje się nieznajomej swoją historią. Wysłuchawszy ją Martha pyta: Nigdy nie chciałaś, aby twoje problemy rozwiązały się same? W poniedziałek rano w domu Seleny i Grahama zjawiają ją się detektywi. Okazuje się, że niania zaginęła...
Nigdy nie chciałaś, aby twoje problemy rozwiązały się same? - właśnie tych słów użyła Martha z pociągu, a teraz wydaje się, że wraz ze zniknięciem opiekunki, faktycznie problemy rozwiązują się same. Czy zatem to przypadkowe spotkanie mogło faktycznie być przypadkowe? Chyba wszyscy dobrze wiemy, że w takich opowieściach nie ma zbiegów okoliczności. 😉
Lisa Unger, to pisarka, którą ma już spory dorobek literacki, a polscy czytelnicy mogą kojarzyć jej poprzednie powieści, jak choćby Amnezję czy Wyspa nieprawdy. Mroczne wyznania, to książka, którą wydała w 2020 roku, a Netflix planuje jej ekranizację. Podobno w roli głównej ma zagrać Jessica Alba i sam nie wiem, czy to dobra czy zła wiadomość. Ale zostawmy serial, bo ten nawet jeszcze nie powstał, zostawmy też wcześniejsze powieści pani Unger, ponieważ po prostu ich nie znam. Nazwisko autorki do tej pory jedynie obijało mi się o uszy, przewijało przy różnych okazjach i właściwie to wszystko. Mroczne wyznania były zatem moim pierwszym spotkaniem z Jej twórczością i od razu Wam powiem, czy raczej napiszę, że było to spotkanie raczej z tych przeciętnych, bez euforii, entuzjazmu, bez też jakiegoś dużego zaciekawienia.
Co było więc nie tak? Wiecie, Mroczne wyznania, to jedna z tych historii, które potrzebują dużych kilkudziesięciu stron na rozkręcenie. I nie mam nic do wolnego tempa, jeśli oczywiście jest ono uzasadnione, a sama opowieść jest w stanie mnie zaciekawić. Tutaj, jak najbardziej, powolne obroty są wskazane, wszak to powieść, która aspiruje do thrillera psychologicznego, a thrillery psychologiczne z samej definicji są pozbawione fajerwerków. No i dobrze, tego się nie czepiam. Problem w tym, że czytając Mroczne wyznania odniosłem wrażenie, że w tym thrillerze zbyt wiele jest literatury kobiecej, a bohaterowie - tacy typowo sztampowi przedstawiciele klasy średniej - są po prostu nudni i nijacy. Gdy czytając książkę zaczynam tak podchodzić do postaci, to jest dla mnie wyraźny sygnał, że książka nie do końca mi leży. Sama historia, no cóż, jest dość zawiła i to bardzo dobrze. Są tu też tajemnice, sporo niedopowiedzeń i zwroty akcji, ale - z drugiej strony - autorka połaszczyła się na kilka rozwiązań co najmniej naiwnych i mało prawdopodobnych. Mówiąc wprost: lektura, przynajmniej momentami, jest mocno naciągana. No i jeszcze to towarzyszące mi, uporczywe uczucie... Cały czas miałem wrażenie, że ta powieść nie ma tego, niedającego się uchwycić słowami, "czegoś". Tego iskrzenia, które powinno się pojawić na linii czytelnik-książka.
Mroczne wyznania, to nie jest jedna z tych powieści, które mógłbym Wam polecić z czystym sumieniem, dlatego też tego nie zrobię. Niestety, ta książka średnio przypadła mi do gustu i pisząc "średnio" mam na myśli cholernie bardzo średnio. Nadal jednak będę się upierać, że Mroczne wyznania bardziej celują w odbiorę-kobietę, niż chłopa. Wiem, mocno to uogólniam i może nawet się mylę, ale takie mam wrażenie, więc się nim dzielę. Ostateczną decyzję - czy sięgnąć po tę książkę czy lepiej sobie odpuścić - i tak musicie podjąć sami, a w razie wątpliwości zawsze warto przejrzeć opinie innych, do czego Was zachęcam. Niestety, mnie ta książka nie urzekła, a szkoda, bo tytuł i opis brzmiały obiecująco.
© by MROCZNE STRONY | 2022