Dziennik Youtubera. Nie ma lekko recenzja

Marcus Emerson "Dziennik Youtubera" Nie ma lekko część 3,

Po dużych sukcesach "Dziennika Cwaniaczka" Jeffa Kinneya, którego kolejnymi częściami zaczytywał się parę lat temu mój syn, musiałam z ciekawości zajrzeć do podobnej serii książek, będącej tym razem historią pewnego dziesięciolatka, któremu zamarzyła się popularność w sieci. A że świat mediów społecznościowych jest nieprzewidywalny, algorytmy wiele razy zaskakiwały już niejednego twórcę, także i Davy Spencer, którego kanał subskrybuje dwadzieścia parę w porywach do sześćdziesięciu osób, również marzy o internetowej sławie.

"Dziennik Youtubera" oparty jest na podobnym pomyśle, zabawnych, krótkich, bo zamkniętych na kilku kolejnych stronach historii z życia chłopca, jego rodziny i przyjaciół, okraszonych komiksowymi rysunkami. Trochę komicznych, przemycających również pewne życiowe prawdy, opowieści, w których jest zwykłe życie, potrafiące jednak co jakiś czas nieźle dać w kość bohaterom. Problemów współczesnych dzieci bądź wkraczającej w wiek nastoletni młodzieży, istotnych dla nich, których nie zawsze rozumieją dorośli.

W tej części "Dziennika Youtubera" Davy wraz ze swoimi przyjaciółmi chciałby zostać zaproszony jako gość VIP na komiksowy konwent. Tym razem jednak w roli gwiazdy wystąpi jego młodsza siostra, której wrzucony do sieci filmik z pieskiem cieszył się w sieci niezwykłą popularnością. Jeśli macie dzieci w wieku Davy'ego albo trochę starsze, pewnie zdarzyło sie Wam niejednokrotnie usłyszeć, że one bądź ich koledzy dzielą się w sieci filmikowym dorobkiem. Często zapału starcza im na tydzień, czasem jednak początkujący kanał po jakimś czasie zaczyna się rozwijać zdobywając coraz szersze grono odbiorców. Jak to w życiu nastolatków bywa akcja "Dziennika Youtubera" pędzi jak szalona, a za pomysłami bohaterów czasem trudno jest nadążyć.

Z racji wieku nie jestem docelową grupą odbiorców, wiem jednak ze ten sposób opowiadania historii ma wśród czytelników 9+ i odrobinę starszych szerokie grono wielbicieli. Duże litery, zwięzłe zdania, odjazdowe historie i liczne ilustracje powodują, że nawet niechętnie siegające po książki dziecko będzie miało okazję do dobrej zabawy. Bedąc w tym wieku warto na swojej drodze spotkać bohaterów "Dziennika Cwaniaczka", "Dziennika Youtubera" bądź innych podobnych im serii.