Seryjni mordercy. Żaden przeciętny człowiek nie myśli o nich zbyt często. Nie zastanawia się nad ich motywami, metodami, profilami psychologicznymi. Główny bohater a zarazem narrator książki Dana Wellsa jest inny. Gdy miał 7 lat odkrył swoją życiową pasję: seryjnych morderców. Wie na ich temat wszystko. Niemalże przez całe życie pomaga swojej mamie i cioci w ich zakładzie pogrzebowym, od kilku lat towarzyszy im nawet podczas balsamowania zwłok w kostnicy, co jest dla niego prawdziwą przyjemnością. John jest socjopatą. Nie lubi i nie chce kontaktów z innymi ludźmi, ale musi utrzymywać chociaż te podstawowe, by zachować pozory normalności. Brakuje mu empatii, nie rozumie ludzkich uczuć, dlatego ciągle musi coś udawać. Ma swoje zasady dzięki, którym zachowuje się przynajmniej w pewnym stopniu jak zwyczajny piętnastoletni chłopak, gdyby nie one do głosu doszłyby jego psychopatyczne skłonności. Jedną z rzeczy, która sprawia mu przyjemność, a której nie musi sobie odmawiać jest ogień. Uwielbia go wzniecać i obserwować jak się rozrasta, pożerając wszystko wokół siebie, by potem w jednej chwili zniknąć. Niejaki przełom w jego życiu następuje gdy do miasteczka, w którym mieszka, zawita morderca. Następujące po sobie kolejne morderstwa staną się głównym punktem zainteresowania Johna. Obsesyjnie będzie chciał dowiedzieć się kto morduje, nawet jeśli będzie to oznaczało uwolnienie swojego wewnętrznego potwora.
Nie mam wielkiego doświadczenia w temacie horrorów i ta książka naprawdę mnie zaskoczyła. Nigdy nie miałam do czynienia z czymś podobnym. Wprost nie mogłam oderwać się od czytania. Znaczącą rolę odegrała tutaj postać Johna, która mnie w pewnym sensie zafascynowała (oczywiście tylko i wyłącznie jako postać, nie pod względem upodobań). Często w czytanych przeze mnie książkach bywa tak, że bohater na początku mówi, iż różni się od swoich rówieśników i zawsze odstaje od reszty a później okazuje się, że tak naprawdę nie wyróżnia się niczym specjalnym. Tutaj tak nie jest. John jest pod tym względem wyjątkowy. Nie ma uczuć, choć przez całe swoje życie nauczył się to całkiem nieźle ukrywać. Nikt normalny nie potrafi wyobrażać sobie śmierci bliskiej osoby, zadawanej przez niego samego. Nikt normalny nie dostaje obsesji na punkcie czyjejś osoby do tego stopnia, że potem przez tydzień musi za wszelką cenę jej unikać i nie myśleć o niej żeby nie zrobić jej czegoś złego. Podczas gdy inni martwią się i rozpaczają z powodu zamordowanych osób, on napawa się widokiem zmasakrowanych ciał i analizuje postępowanie mordercy. John nie odróżnia dobra od zła, ale obserwując ludzi nauczył się, co według zasad moralności leży, po której stronie tej granicy. Autor w ciekawy sposób przedstawił psychologiczne zawiłości umysłu głównego bohatera. Dodam również, że mnie osobiście zaintrygowały także rozmowy Johna z jego terapeutą.
Inną rzeczą, której nie można pominąć, mówiąc o tej książce są do bólu szczegółowe i drobiazgowe opisy. To właśnie dzięki nim, z całą pewnością nie jest to książka dla każdego. Ludzie o słabych nerwach raczej nie powinni się za nią zabierać, bo opisy są naprawdę realistyczne, wręcz wstrząsające. Chociażby taki opis balsamowania zwłok – czytając, poczułam się jakbym naprawdę tam była, stała obok i obserwowała poczynania osób zajmujących się ciałem. I choć większość tych opisów do przyjemnych nie należy, pewne jest to, że pobudzają wyobraźnię, a to jest duża zaleta i coś co wyróżnia tę książkę spośród innych. Jest ona godna uwagi chociażby przez swoją oryginalność. A więc jeżeli kogoś opisy takich scen nie odrzucają – zapraszam do lektury.
W kampanii reklamowej książki „Nie jestem seryjnym mordercą” przyrównuje się ją do serialu „Dexter”. Wcześniej, owszem słyszałam o tym serialu, ale nigdy go nie oglądałam. Teraz po lekturze z ciekawości obejrzałam dwa odcinki, aby mieć jakieś porównanie. Jak zauważyłam po obejrzeniu zaledwie kilku minut pierwszego odcinka John i Dexter mają ze sobą naprawdę wiele wspólnego. Oboje są pozbawieni ludzkich uczuć i tylko starają się uchodzić za normalnych; fascynują się seryjnymi mordercami i ich „dziełami”, a swoją pasję odkryli już w dzieciństwie. Oboje są tajemniczy, mają czarne poczucie humoru i są uznawani za trochę dziwnych. Jeżeli chodzi o serial to nie wykluczam, że w wolnej chwili obejrzę kolejne odcinki, jednak co do tego, że przeczytam ciąg dalszy historii Johna pt. „Pan Potwór” nie mam nawet najmniejszych wątpliwości. A Wam gwarantuję mocne wrażenia z dreszczykiem podczas lektury "Nie jestem seryjnym mordercą".