Bardzo lubię powieści K.N. Haner, jej książki są mocne, bardzo sugestywne i zawsze wywołują lawinę emocji podczas czytania. Zanim postanowiłam przeczytać „Nieczyste więzy”, zapoznałam się z ostrzeżeniem autorki, że jest to książka dla ludzi o mocnych nerwach, jednak nawet to nie przygotowało mnie na taką powieść, jaką zaserwowała mi autorka.
Claire poznajemy, gdy podejmuje wymarzony staż w wielkim mieście. Za namową zatroskanych dziadków, którzy byli dla niej również rodzicami, zgłasza się na terapię do doktora Douglasa. Początkowo dziewczyna jest dość sceptycznie nastawiona, ale gdy w firmie zaczynają dziać się okropne rzeczy, to właśnie nowy psychiatra jest osobą, która nie tylko ją rozumie, ale potrafi samą swoją obecnością ukoić jej nerwy. Między bohaterami dochodzi do pewnego rodzaju porozumienia i podejmują decyzję, która może mieć katastrofalne skutki dla nich obojga. Zarówno dla świetnego psychiatry, jak i emocjonalnie chwiejnej dziewczyny. Jak rozwinie się ta relacja?
Jeżeli mieliście okazję czytać moje recenzje innych powieści K.N. Haner, to wiecie, że jeszcze nie zdarzyło mi się w 100 procentach polubić głównej bohaterki. Czasami tylko mnie drażniły, a czasami były wręcz tak irytujące, że miałam ochotę rzucić książką. Zawsze, w każdej poprzedniej powieści była również ta druga strona, męska zazwyczaj, która to pochłaniała całą moją uwagę i równoważyła negatywne odczucia względem bohaterki.” Nieczyste więzy” okazały się całkiem inną książką również i w tym wypadku. Claire jest postacią, która może denerwować swoim zachowaniem, ale można to usprawiedliwić jej problemami, nie bez powodu potrzebuje psychiatry. A jak już przy doktorku z piekła rodem jesteśmy, to nie mogę zaprzeczyć, że w nielicznych momentach widziałam w nim całkiem interesujący obiekt obserwacji, jednak im dłużej czytałam, tym większą niechęcią zaczynałam go darzyć. Jest to postać bardzo specyficzna i wbrew pozorom nie do końca wiadomo, czy mamy do czynienia z czarnym charakterem, czy jednak nie. Momentami byłam absolutnie zszokowana, a nawet przerażona, tym o czym czytam, ale niestety były również momenty, które nieco mnie nudziły.
Jeżeli jesteś wielką fanką dotychczasowych powieści K.N. Haner, to pamiętaj o tym, żeby nie nastawiać się na książkę gatunkowo i fabularnie podobną do poprzednich dzieł autorki, bo srogo się zawiedziesz. „Nieczyste więzy” szokują i bulwersują, ale w całkowicie inny sposób niż "Sny Morfeusza", czy "Na szczycie". Scen erotycznych i dramatów i tutaj nie zabraknie, ale mają całkowicie inny, jakby poważniejszy i bardziej niebezpieczny wydźwięk, który spodoba się raczej fankom mroczniejszych lektur.
K. N. Haner przyzwyczaiła mnie do książek mocno erotycznych, ale posiadających jeden powtarzający się schemat. W każdej książce jej autorstwa, którą miałam okazję czytać, bardzo ważnym wątkiem jest uczucie łączące głównych bohaterów. W „Nieczystych więzach” czytelniczki szukających romantycznych uniesień nie znajdą tu zbyt wiele momentów, które mogłyby zaspokoić ich apetyt na romans. Tu mamy do czynienia z dzikimi aktami seksualnymi, powodowanych dziką pasją, a może nawet obsesją. Sceny te są zazwyczaj bardzo brutalne i z reguły nie powodują rumieńców na policzkach i oraz dreszczu podniecenia, raczej można się spodziewać ciarek na plecach i przerażenia w oczach.
Fabuła, po początkowym zaskoczeniu, była dość przewidywalna, szczególnie że o rozwoju wypadków czytelnik zostaje poinformowany już na samym początku książki. Muszę jednak zaznaczyć, że wszystko jest spójne, ale jakby owiane bardzo dużą tajemnicą. Nie wszystkie rozpoczęte wątki zostały doprowadzone do końca, co niezbyt mi się podobało, ale jest szansa, że w kolejnym tomie wyjaśni się to i owo. Claire pakując się w różne dziwne sytuacje, z których trzeba ją później wyplątywać, dostarcza jednak całkiem interesujących wrażeń. Przez natężenie scen erotycznych cierpi nieco akcja w książce. Poza rozwijającą się znajomością między bohaterami, co jest wątkiem przewodnim, głównym i dominującym, niewiele więcej może przyciągnęło moją uwagę podczas czytania.
„Nieczyste więzy” to książka diametralnie różniąca się od pozostałych powieści autorki i myślę, że może się spodobać całkowicie innej grupie czytelniczek. Poza pokaźną dawką erotyki, którą znamy z innych książek, ta nie ma w sobie nic z tego, za co pokochały autorkę Polskie czytelniczki. Zachwycone natomiast będą fanki literatury z dreszczykiem, ponieważ tego jest tu pod dostatkiem. Tajemnice, napaści, znęcanie się psychiczne, fizyczne i emocjonalne, to chleb powszedni bohaterów. Niewątpliwie „Nieczyste więzy” to powieść z dreszczykiem, która potrafi dostarczyć wielu emocji czytelnikowi, jeżeli szukacie lektury mocnej, mrocznej i wstrząsającej, to ta powieść będzie idealna.