Karma w dosłownym znaczeniu oznacza "czyn" lub "działanie". W wielu religiach rozumiana jest w sensie prawa przyczyny i skutku - dobre działania wracają jako szczęście, a złe jako cierpienie. Sięgając po książkę Jessiki Brody „Klub Karmy” wiedziałam, że podczas lektury przyjdzie mi zgłębić temat karmy. Ba, nawet z nią zadrzeć, ale nawet nie przypuszczałam, że będzie to tak ciekawe doświadczenie.
Madison wiedzie życie przeciętnej nastolatki aż do dnia, w którym przyłapuje swojego chłopaka na zdradzie z najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Jej świat się zawala, a karma, która powinna wyrównać rachunki wydaje się nieobecna. Dziewczyna postanawia wziąć sprawy we własne ręce i walczyć o sprawiedliwość. Wraz z przyjaciółkami otwiera „Klub Karmy” mający za zadanie działać tam, gdzie równowaga we wszechświecie została zachwiana. Ale czy można bezkarnie igrać z karmą i według własnego uznania wykonywać wyroki?
Zdrada ukochanej osoby jest bolesnym przeżyciem, a kiedy dodatkowo nasz były obnosi się ze swoim nowym szczęściem na szkolnych korytarzach jeszcze trudniej poradzić sobie z cierpieniem i bolącym sercem, które nie potrafi na zawołanie przestać kochać. Można pogodzić się z losem i mieć nadzieję, że życie potraktuje zdradziecki obiekt naszych westchnień równie łaskawie, co on nas, albo spłacić długi osobiście. Zemsta na zimno smakuje najlepiej, a kiedy Madison odkrywa tę starą prawdę zaczyna działać. Efekty jej posunięć przynoszą nie tylko satysfakcję, ale też dają poczucie sprawiedliwości. Klub Karmy ma coraz więcej beneficjentów, a jego członkinie prześcigają się w pomysłach na ukaranie swoich byłych niewiernych i złych chłopaków. Wszystko przebiega zgodnie z planem do czasu, kiedy łańcuch karmicznych zdarzeń zaczyna odbijać się rykoszetem.
Jessica Brody stworzyła ciekawą historię i osadziła ją w środowisku szkolnym. Powołała do życia młodych ludzi, którzy nie tylko zmagają się ze szkolnymi podziałami, nauką i trądzikiem, ale też przeżywają pierwsze porywy serca i miłosne rozczarowania. I choć podjęła temat znany i nie raz już poruszany, to zrobiła to w tak interesujący i zabawny sposób, że przygoda z lekturą jest bardzo przyjemnym doświadczeniem. Madison - główna bohaterka, a zarazem narratorka ma bardzo ciekawe i śmiałe spostrzeżenia oraz przemyślenia, które momentami doprowadzają czytelnika do niekontrolowanych wybuchów śmiechu. Ta dziewczyna znalazła własny sposób na rozwiązywanie problemów, ale w swojej młodzieńczej naiwności nie przewidziała, że każdy medal ma dwie strony i nie wszystko da się przewidzieć.
"Klub Karmy” to lekka i nasycona dobrym humorem opowieść przeznaczona dla nastoletnich czytelników. Książka, przy której nie tylko można miło i wesoło spędzić czas, ale też zwrócić uwagę na ważne zagadnienia, gdyż autorka pod podszewką przedstawionych wydarzeń przemyca pewne ważne przesłanie. Powieść ma niestety jedną wadę – ohydną okładkę, która aż kłuje w oczy. A jednocześnie jest namacalnym dowodem na to, że dobry towar nie potrzebuje pięknego opakowania aby zrobić wrażenie na odbiorcy.
Powieść polecam czytelnikom młodym, lubiącym ciekawe i zabawne historie, przy których można odpocząć i dobrze się bawić. Lektura jest idealna na wakacje, a w związku z tym, że dziś jest zakończenie roku szkolnego mogę polecić ją na nagrodę za dobre świadectwo i promocję do następnej klasy.