Pani Monika Szwaja to osoba nader barwna i ciekawa. Jak wyczytałam na jej stronie internetowej, kobieta zapracowana z mnóstwem „szajb”. Na całe szczęście oprócz szajby psiarskiej, górskiej czy lotniczej jest również ta literacka, dzięki której do moich rąk trafiła książka „Nie dla mięczaków”. Tak jak już wcześniej wspominałam jest to podarek od Empiku z okazji tegorocznego Tygodnia Książki i chwała Empikowi za ten szczodry podarunek, bo inaczej na panią Monikę pewnie bym się nie natknęła jeszcze jakiś czas.
Otóż, na pierwszej stronie widnieje napis: „Historia krótkiej wolności Piotra V.” i ani słowa więcej. Czego tu się spodziewać? Gdyby nie fakt, że miałam ochote na coś szybkiego i króciutkiego chyba pomarańczowa książeczka ciągle nietknięta leżałaby sobie na półce i czekała na swoją kolej. Bardzo jednak dobrze, że tak się stało, bo „Nie dla mięczaków” okazało się bardzo przyjemną lekturą. Piotr V. to znaczy Voigt właśnie rozwiódł się ze swoją niezwykle jędzowatą żoną. Wracając z rozprawy, pogwizdując i podskakując radośnie nie mógł wręcz nacieszyć się pustką jaka pierwszy raz od bardzo długiego czasu zagościła w jego umyśle – Piotr po raz pierwszy od dawna po prostu nie miał zmartwień. Spokój ten nie trwał jednak długo. Na spacerze, który sobie uciął spotkał bowiem pewną Szarą Myszkę – kobietę niepozorną, ale zdającą się być pełną optymizmu i otwartą osóbką. Szara Myszka tak wpłynęła na Piotra, że z miejsca zrezygnował z podtrzymywania pustki w głowie. Jednak czy jednostronne zauroczenie przerodzi się w coś więcej? Dobra, załóżmy, że tak… Ale co Szara Myszka powie na pókającego do Piotra drzwi 17-stolatka, który raz, że chce koniecznie zamieszkać u Piotra, a dwa, że nie przyjeżdza sam? Jaki sekret kryje Szara Myszka w murach własnego mieszkania i czy Piotr nie wysiądzie po tym jak go odkryje?
To wszystko oraz wiele innych przezabawnych zwrotów akcji znajdziecie na przestrzeni niecałych stu stron opowiadania. Opowiadania, które niedość, że napisane przezabawnym, lekkim językiem to jeszcze wzruszające, ukazujące problemy każdego z nas i dające do myślenia. Bo wyobraźcie sobie, że tacy Piotrzy i Szare Myszki, ni stąd ni zowąd przeradzające się w zgrabne Majki, mijają nas codzień na ulicach lub siadają koło nas w autobusach.
„Nie dla mięczaków” to niezwykle optymistyczna książka, która przywodzi na myśl same miłe wspomnienia. Pani Monika świetnie poradziła sobie z opisaniem zwykłych ludzi i ich przypadłości w iście mistrzowski sposób. Trzymając w ręcę pomarańczową książeczkę nie sposób nie uśmiechnąć się od czasu do czasu i nie pomyśleć: „skąd ja to znam…”. Wydaje mi się, że zamysłem pani Moniki było napisanie książki dla każdego i dlatego ja również polecam ją każdemu, kto choć na chwilę chce przenieść się z bohaterami w świat radości, toleracji i wzajemnej miłości.