Widzę że i ja dostąpiłam '' zaszczytu '' otrzymania od Empiku mini powieści z mini drukiem z okazji '' Światowego tygodnia książki ''. Kiedy natknęłam się na nią w mojej biblioteczce, obracałam ją w dłoniach zdziwiona, skąd ona się u mnie wzięła, gdyż absolutnie nie jest to książka w moim guście. Powieści tej autorki przestałam czytywać jakieś 15 lat temu , uznawszy że zwyczajnie już z nich wyrosłam i że one nic już więcej nie mają mi do zaoferowania. Historie opowiadane przez panią Szwaję są do bólu przewidywalne, cukierkowe i infantylne , a humor jakim posługuje się pisarka dość wymuszony. Nie inaczej jest tym razem. Mamy oto pana Piotra Voigta, albo jak kto woli Piotrusia Pana który właśnie odzyskał '' wolność '', czytaj : uzyskał rozwód i szarą '' Myszkę '' pracującą w magazynie kurzu , czyli muzeum . Dalej już nie muszę nic pisać bo wszystko jest doskonale wiadome i niczym nie zaskakujące . Jedyną zaletą tej broszurki było to że była na tyle nieobszerna że zajęła mi raptem około 3 godzin, gdyby była grubsza raczej bym jej nie przeczytała.