Donata Dominik-Stawicka to pochodząca z Ostrowa Wielkopolskiego poetka, prozaik, doktor nauk humanistycznych. Jest autorką m. in. repetytoriów maturalnych do języka polskiego, kilku prac naukowych oraz tomików poezji. Pewnie nikt nie przypuszczał, że autorka ma również drugą twarz – twarz, którą ukazuje w jednej ze swoich najnowszych propozycji.
„Dzieci z Lewkowca” to napisana pod wpływem rodzinnych emocji książka o przygodach grupy przyjaciół w wieku szkolnym. Autorka rozmawiając z chorą Zosią obiecuje, że napisze książeczkę, w której Zosia odegra rolę podobną do roli Lisy z „Dzieci z Bullerbyn” i tak się dzieje. Zosia jest pomysłem zachwycona. Autorka siada do pracy, a samo dziecko zdrowieje w oczach.
Lewkowiec to mała wioska przylegająca do Ostrowa Wielkopolskiego. Jednak wbrew pozorom dzieje się w niej sporo. Dzieci dysponują niezmierzoną kreatywnością, oraz gołębimi sercami, dzięki czemu co dzień mierzą się z niezliczoną ilością przygód. Do moich ulubionych należy zabawa w teatr. Zosia wraz z ciotką wybrała się na prawdziwy spektakl, a po powrocie z entuzjazmem dzieli się doświadczeniami z przyjaciółmi i wspólnie w zamian za słodycze na świetnie zaimprowizowanej scenie w ogrodzie dzieci wystawiają „Dzieci z Bullerbyn”. Innym razem bohaterowie zaaranżowali bal przebierańców, a jeszcze w innym terminie odbyła się walka ze słonecznikami, czyli rekonstrukcja bitwy pod Grunwaldem.
Książka ma wiele walorów edukacyjnych, kształtuje właściwe postawy moralne oraz popiera postawy prozwierzęce. Najdobitniej wskazuje na to fakt, iż każde dziecko ma własnego pupila, o którego dba, a także jest wyczulone na krzywdę wobec zwierząt (motyw zwierzęcego okna życia oraz schroniska). Za serce chwyciła mnie również opowieść, w której Zosia oddaje własną kurteczkę biednej rówieśniczce, czym zjednuje sobie kolejnego przyjaciela.
Książka „Dzieci z Lewkowca” już samym tytułem nawiązuje do „Dzieci z Bullerbyn”, ale to nie jedyne połączenie. Druga część opowieści to pamiętnik Zosi z wyprawy do prawdziwego Bullerbyn i muzeum Astrid Lindgren. Właśnie dzięki tym nawiązaniom uważam, iż letnia propozycja Donaty Dominik-Stawickiej to lektura dla każdego. Dzięki pięknym ilustracjom i dość dużym literom mogą ją czytać już najmłodsze dzieci, ale i dorośli nie oprą się magicznej podróży do sielskiej wsi, tym bardziej, że w tle rozpoznają własne wspomnienia związane z dziecinnym zachwytem nad doskonale nam znanymi dziećmi z Bullerbyn.