Często czytam książki biograficzne, szczególnie sportowe. Z wielkim zainteresowaniem sięgnąłem po książkę Kosa. Niczego nie żałuję Romana Koseckiego, którą piłkarz napisał przy współpracy z Dariuszem Faronem i Dariuszem Dobkiem.
Romka Koseckiego fanom piłki nożnej, a szczególnie kibicom Legii Warszawa, nie muszę przedstawiać. Oni od razu uśmiechną się i powiedzą wiele ciepłych słów na temat tego piłkarza. Nie wszyscy jednak pamiętają bądź wiedzą, od kiedy i w jakich okolicznościach. - Dzień dobry, nazywam się Roman Kosecki. Tak przywitał się blisko 50 lat temu w pierwszym swoim klubie, RKS Mirków. Od tego momentu jego kariera potoczyła się błyskawicznie.
Razem z piłkarzem wybieramy się przez piłkarską podróż. Jak już wspomniałem, wszystko zaczęło w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornie, w klubie RKS Mirków. To tam utalentowany nastolatek zaczynał swoją przygodę z futbolem. A potem przez kolejny warszawski klub, Gwardię, trafił do Legii Warszawa. To tu wypatrzyli go działacze Galatasaray Spor Kulübü ze Stambułu. Z Turcji wylądował w Hiszpanii, gdzie reprezentował barwy takich klubów jak: Osasuna Pampeluna i Atletico Madryt. Następnie zasilił francuskie kluby. Najpierw FC Nantes i Montpellier. Na koniec kariery powrócił Legii, a karierę zakończył w Chicago Fire.
Tak po krótce można opisać przebieg kariery długowłosego napastnika bądź pomocnika, reprezentanta Polski. Wszelkie statystyki dostępne są w Internecie, zachęcam do zapoznania się z nimi. Wróćmy do książki. To niezwykle ciekawa historia, bo i piłkarz był człowiekiem nietuzinkowym. Nie był grzecznym chłopcem, zawsze stawiał na swoim. I tak historia napisana jest właśnie w tym tonie. 10 rozdziałów, które nie pozwalają, by czytelnik oderwał się od lektury. A do tego wkładka ze zdjęciami, które przypominają jego życie w różnych klubach piłkarskich.
Znakomicie się to czyta. Książka napisana "z jajem". Wiele humoru i anegdot, które powodowały, że nie mogłem często powstrzymać się ze śmiechu. Kosecki wyciągnął wiele ciekawych spraw na wierzch, jednak wiele było już wcześniej znanych. Nie stara się wybielać ze swoich błędów, pisze to, co mu leżało na sercu, wyjaśnia sporne kwestie. Fajnie, że taka książka została wydana, bo lubię czytać biografie o sportowcach, którzy już zakończyli karierę. Pan Roman po części ją już zakończył, ale w piłce nożnej nie powiedział ostatniego słowa. Będzie znów kandydować na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Jedynie co mogę żałować, że nie mogłem na żywo obejrzeć spotkań z Romanem Koseckim na czele.