Radiografia bytów nadprzyrodzonych recenzja

Tym razem Autorka zdecydowała się na kilka zmian w stosunku do tego, co mogliśmy poznać we wcześniejszych częściach Necrovet. Przede wszystkim mniej wyraźny był wątek wiodący, czyli byty nadprzyrodzone. Owszem, cały czas się przewijał, ale był jakby subtelniejszy i słabiej uchwytny, a od razu dodam, że liczyłam na coś mocnego, co mnie zadziwi i zaskoczy (choć muszę przyznać, że klimat był niesamowity i zdecydowanie bardziej mroczny niż wcześniej). Kolejną ważną zmianą było wprowadzenie wątków nie mających związku z magicznymi stworzeniami. I tu przyznam, że średnio przypadło mi to do gustu. Wątek romantyczny wybrzmiewał dla mnie sztucznością, a i wszelkie wstawki dotyczące zdrowia psychicznego nie współgrały mi z całością. Dla mnie po prostu poruszanie tak ważnych i istotnych problemów "gryzło się" w połączeniu z lekką powieścią fantastyczno-przygodową jaką jest Necrovet.

Najbardziej podobały mi się wszystkie rozdziały, gdy razem z Florką i innymi mogłam poznawać kolejne magiczne stworzenia i ich dolegliwości. Cały czas podziwiam, jak Autorce udaje się wymyślać coraz to nowe stworzenia i to tak różnorodne: od tych najsłodszych jak psianiołek po mocno niepokojące jak parandrus, że już nie wspomnę o strafiach czy ilombach. Jak widać nudy nie ma, a bohaterowie nie mogą sobie pozwolić na chwilę oddechu, bo nawet na wyjeździe spotykają stworzenia, które potrzebują ich pomocy.

Autorka rozbudziła mój czytelniczy apetyt dwiema naprawdę niezłymi powieściami, a po smokach nastawiłam się na coś równie niesamowitego stąd chyba moje lekkie rozczarowanie częścią trzecią. Bo powieść w żadnym wypadku nie była zła. Zachowała to co tak urzekło mnie już wcześniej: lekki styl pisarki, dokładnie przemyślaną fabułę, cudowny i różnorodny świat magiczny, codzienne wydarzenia przeplatane tymi mniej oczywistymi i szczyptę humoru, dzięki czemu powieść jest idealna na poprawę humoru. Tym razem może i bez fajerwerków, ale jednak miło spędziłam czas z książką i liczę, że niedługo ponownie zawitam do Zrębek.

Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN.