nosić nazwę jak książka może rozczarować czytelnika.
Powieść zaczyna się przeprowadzką głównej bohaterki z małej miejscowości na studia, już od razu wiemy jaka jest jej sytuacja życiowa i wiemy, że nie jest ona najlepsza. do tego akcja toczy się w latach 80 więc nie można się tu spodziewać żadnych fajerwerków jak w przypadku gdyby akcja toczyła się w dzisiejszych czasach. Tam poznaje swoją przyjaciółkę Jess, szaloną i nieprzewidywalną dziewczynę. Muszę to powiedzieć już tutaj gdyby nie ona ta książka byłaby nudna, mogę stwierdzić, że połowa wątków nie istniała by gdyby nie ona.
Ta książka miała przełamać tematy tabu i ja skuszona tym tak przeczytam zobaczę o co chodzi, ale moje rozczarowanie tą książką zaczęło się już od pierwszych stron. Widać, że autorka chciała zrobić silną i niezależną bohaterkę, której udaje się w życiu coś osiągnąć. Bohaterkę taką, która nie będzie użalać się nad własnym losem, ale okazuje się, że ona sama prosiła się o te kłopoty. Dawałam szansę bohaterce, ale gdy przychodził czas rozwiązania wątku okazywało się, że to ona jest winna. Naprawdę jak ktoś chce wiedzieć to ja mogę powiedzieć o chodzi, bo chcę Wam oszczędzić tego zmarnowanego czasu z tą książką. Na początku miałam jakiś zapał, ciekawość co do losów bohaterki, ale bardzo szybko się zniechęciłam. Podam kilka powodów dlaczego, po pierwsze naprawdę brakowało mi imienia, bo nie jest ona tytułową srebrną dziewczyną jest po prostu jakąś dziewczyną spośród tysiąca innych dziewczyn. Po części rozumiem, że autorka nie chciała jej nadawać imienia, być może żebyśmy szybciej utożsamili się z nią albo po to by dać większy wydźwięk tej historii. Myślę, że jednak jej się to nie udało, bo to co przedstawiła autorka oceniam bardzo miernie.
Kolejna rzecz, która bardzo mnie denerwowała to pomieszanie części. Pewnie nie wiecie o co mi chodzi, już tłumaczę, książka jest zbudowana z środka, początku i końca, ale nie tylko to nie jest po kolei. Rozdziały opowiadają różne fragmenty z życia bohaterki, ale nie są one ułożone chronologicznie, jesień pierwszego roku potrafi przeplatać się z wakacjami trzeciego. Bardzo utrudniało mi to zrozumienie o co w tej książce chodzi. Chciałam także dostrzec tematy tabu, jednak ta książka jest jakby już przeterminowana w latach 80-tych autorka zaszokowałaby ludzi, dziś nie robi to już takiego wielkiego szumu. Już na takie tematy jakie ona przedstawiła jest za późno, stały się one oklepane, chociaż jest jedna rzecz, która mnie osobiście zaszokowała, bardziej to, że bohaterka po tym wszystkim była jakby dalej normalną osobą. O tym zdarzeniu było wspomniane może z dwa razy.
Gdy w końcu po wielu trudach zakończyłam książkę, odkładając ją na półkę, popatrzyłam na tą książkę i co? Autorka nie dokończyła rozpoczętych przez siebie wątków, nie mamy pojęcia czemu niektóre wydarzenia miały miejsce, dlaczego zakończenie tej książki jest takie oderwane od całości, bo widać to bardzo, jak odbiega od reszty. Tak samo nie wiemy za dużo o domu rodzinnym bohaterki, wiemy, że nie dzieje się w nim dobrze, ale jakiegoś wnikliwego wytłumaczenie nie było na ten temat. Szkoda, bo może książka nabrałaby lepszego wydźwięku.
Chciałabym jeszcze poruszyć jeden z głównych wątków jakim jest przyjaźń bohaterki z Jess. Jest to jakaś przyjaźń i niewątpliwie bardzo często ratuje ona fabułę, ale dziwi mnie to, że Jess nie przeprowadziła, ani razu z główną bohaterką takiej szczerej poważnej rozmowy, większość rozmów niestety dotyczyła błahych spraw typu, który chłopak jest przystojniejszy. Dziwi mnie to, że Jess jako jej przyjaciółka nie była ciekawa, dlaczego jest taka, czemu nie wraca na święta do rodziców.
Wiem, że nie powinnam być aż tak zła na tą książkę, ale wiecie co było dobre w tej książce? Styl pisania i język autorki, naprawdę zasługuje na uznanie. Być może autorka chciała napisać obyczajówkę, która da nam coś do myślenia, sprawi, że zaczniemy się zastanawiać nad tematami o jakich dziś nie mówi się głośno, ale gdzieś w między czasie poległa na swoim pomyśle, szkoda, bo jeśli trochę inaczej by poprowadziła fabułę to książka mogłaby być całkiem dobra.