Nie bójmy się filozofów. Chcą dla nas dobrze. Nie bójmy się ich mądrości. Przemieszcza się ona jak piłeczka do zabawy wokół prostych, codziennych spraw. Opowiada niewyszukanym, zrozumiałym dla wszystkich, językiem. Nie wiem doprawdy czy powyższe tezy są zgodne dla wszystkich filozofów. Wiem natomiast że tak można opisać Jolantę Brach – Czaina.
Niedawno zmarła naukowiec, być może to zastanawiające, zajmowała się liścmi kapusty, świadomością miejskiego zaludnienia i co za tym idzie – zatłoczeniem. Są również tematy „z wyższej półki”. Możemy przeczytać w jej pismach analizę „Uczty” Platona” pod kątem homoseksualnych popę.dów tytułowego bohatera. Pani filozof przygląda się kontrowersyjnym wystawom współczesnej sztuki, włącznie z tymi, których prowokatorem i autorem jest Andy Warhol. Staje w obronie wolności sztuki, która ma obrażać uczucia religijne.
W omawianym tomie znajdziemy również trzy wywiady z Jolantą Brach – Czaina. Czaruje w nich słowem, na którym buduje przenikliwy obraz społeczeństwa konsumpcyjnego, uwikłanego w przeróżne, niezbyt legalne sprawy. Wydobywa z tych przemyśleń zaskakujące wnioski. Może dlatego że patrzy na świat głębiej, wnikliwiej. Z pewnością patrzenie Brach – Czainy jest dalej niż długość nosa. Jak na filozofa przystało.
Nie bójmy się filozofów. Nie mówią/piszą niezrozumiałym językiem. Językiem, który rozumieją tylko oni sami i – być może – promotorzy ich prac. Jolanta Brach – Czaina posługuje się komunikatywnym językiem. Wszyscy powinni go zrozumieć. I pewnie go zrozumieją.
Czy zrozumieją idee fix pani filozof, to już inny problem. A Jolanta Brach – Czaina żyła swoim życiem. Wychodząc od tematu mopa, udowadniała że wszędzie można dostrzec wątek emocjonujący badacza sensu życia.
Nie bójmy się zatem, panowie i panie, filozofów. Zwłaszcza że omawianą książkę można czytać etapami. Każdy esej, felieton, pogawędkę czy wywiad możemy czytać oddzielnie. Odkładać na półkę po lekturze kolejnego etapu książki. W międzyczasie pomyśleć o tym co przeczytaliśmy przed chwilą.
Mówiąc inaczej: z jednej strony Autorka nie daje Czytelnikowi żadnego powodu, aby czytanie nie przebiegało szybko, bez żadnego postoju. Z drugiej strony medalu to co napisała i zostawiła dla potomności Brach – Czaina, wymaga skupienia i ogromnej determinacji od Czytelnika. Autorka między wersami potrafi zostawić taki ładunek emocjonalny że aż włoski na rękach kołyszą się.
Są to przecież rzeczy pisane sercem, przeżyciami. Sprawy, które ujawniają bardzo wyraźnie sposób myślenia Autorki. Jej poglądy. Nie(stety), jakby nie ukrywać, zawsze – w słowie, geście, myśli – credo życia ujawni się. To jest nieuniknione. Brach-Czaina wyraźnie mówi o swej przychylności do feminizmu. Broni zaciekle idei feminizmu. Może nie zaciekle, tu co nieco przesadziłem, ale bardzo w dialogu z czytelnikami wyraźnie widać przychylność pani filozof ruchowi kobiecemu.
Filozofia istnieje od zawsze. I jak pamiętam od zawsze bałem się pism filozoficznych. Wydawało mi się że mówią one o rzeczach, które nikogo nie obchodzą, językiem beznadziejnie nudnym i mdłym. W przypadku Brach – Czainy jest zupełnie inaczej. Tak przez moment zastanawiam się kto może przeczytać „Rzeczywistość komponowaną”. Wszyscy, tak brzmi odpowiedz. Oczywiście trzeba uwzględnić dolną granicę wieku. Ustawmy ją na wiek maturalny. Młodzież powinna zrozumieć przesłanie Brach – Czainy, polecam przedtem przeczytać „Świat Zofii”, nie tylko młodym. Znajomość „Uczty” Platona, przejawów popkultury i innych takich znaków działalności ludzkiej – mile widziane. Nie da się przecież być człowiekiem w pełni, nie znając działalności człowieka.