Autor książki Teksas to stan umysłu
Artur Owczarski, od 20 lat podróżuje po świecie. USA, to obok Chin ulubiony kierunek jego destynacji. Swą opowieść o Teksasie snuje leniwie, bez pośpiechu. Zaprasza nas w podróż bez biletu, ale jakże niezwykłą. Jego pogoda ducha, otwartość i serdeczność sprawiają, że rozmowy z ludźmi, odkrywanie ich pasji oraz przywiązanie do ziemi w Teksasie, staja się tak fascynujące.
Czytając kolejne rozdziały książki, przeżyłam swoisty deja vu. W dzieciństwie, z wypiekami na twarzy, pochłaniałam cykl przygód Tomka Wilmowskiego, serii, którą stworzył Alfred Szklarski. Wędrowałam razem z bohaterem po Czarnym Lądzie, Egipcie, Ameryce południowej czy dalekiej Syberii. Marzyłam o takich podróżach!
Dziś, gdy mamy świat na wyciągniecie ręki, a chwilowo pandemia zatrzymała nas w domach, warto sięgnąć po książkę, która jest podróżą po Teksasie. Dzięki wędrówkom Artura Owczarskiego możemy poczuć silną potrzebę do wyprawy w nieznane. Autorowi udała się rzecz niesłychana. Dzięki fantastycznym fotografiom i świetnym tekstom przemówił do moich, głęboko skrywanych pragnień.
Siłą opowieści w tej książce są ludzie. Sympatyczni, jowialni, otwarci. Nie może być inaczej bo „Teksas” znaczy przyjaciel i to zdecydowanie czuć wśród bohaterów książki. Poznajemy, np. 90-letniego Alfreda Anderwalda, który jest mistrzem rodeo. Zwyciężał w l. 40 i 50 ubiegłego stulecia. Opowiada z taką pasją o swoim życiu, że trudno nie otworzyć się na takie doznania. Teksańczycy są dumni i twardzi, ale to także ludzie z sercem na dłoni. Posłuchajcie, co mówi:
„Szanuj nasz styl życia, a przyjmiemy Cię z otwartym ramionami”
Jako Strusiowata nie mogłam nie zachwycić się opowieścią o posiadłości OX RANCH (o powierzchni 9 tys. ha), gdzie autor spotkał się oko w oko ze strusiem:
„Nagle musze się zatrzymać, bo przez długą na kilkadziesiąt metrów groblę na jeziorze, która wiedzie moja droga, idzie struś. Przejazd jest wąski, więc nie damy rady się wyminąć. Wielki ptak kiwa rytmicznie głową i bez pośpiechu idzie w moją stronę. Muszę zaczekać, aż zejdzie z drogi, żebym mógł jechać dalej. To trwa ponad dwie minuty. Nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Jesteśmy sami. Ja w samochodzie, z opadnięta szczęka, i on majestatycznie idący w pełnym słońcu na druga stronę jeziora. To mistyczna chwila, w której przecięły się nasze drogi”.
Zaznaczę, że i w tym magicznym, rajskim ogrodzie jest inna odsłona. Mianowicie, miejsce, gdzie można postrzelać i pojeździć czołgami z okresu II wojny światowej. Pod warunkiem dość zasobnej kieszeni – przejażdżka T34 i strzelanie będzie kosztować około 13 tys. zł.
Właściciel OX RANCH, 29-letni Brent Oxley realizuje swoją wizję niebiańskiego ogrodu, który m.in. ma na celu ratowanie gatunków zagrożonych, ale chce także uczyć ludzi historii oraz dać im się bawić.
Dla wielbicieli kuchni są też smakowite kąski, czyli opowieści o przysmakach, których koniecznie trzeba w Teksasie spróbować, a są to: hamburger z bizona, wołowina, ale przede wszystkim fantastyczne żeberka. Może przydać się też wino, o którym przeczytamy także sporo, ponieważ Teksas zajmuje zaszczytne czwarte miejsce po Kalifornii, Waszyngtonie, New Yorku i Oregonie w produkcji tego szlachetnego trunku.
To, co mnie przeraziło w tej opowieści to dramat rozgrywający się na 3 tys. km granicy z Meksykiem. Walka z przemytem narkotyków i ludzi to jedno, ale działania karteli ich bezwzględność i niewyobrażalne okrucieństwo to drugie.
Podobno nie da się zrozumieć Teksasu, nie myśląc o Meksyku, który jest jak brat, a ludzie żyją w symbiozie. Niestety opowieści zawodowego żołnierza, rodak z Gdyni, którego autor spotkał na granicy z Meksykiem, mrożą krew w żyłach. I na pewno nie są wyssane z palca.
Gwarantuję, że od tej książki będzie się wam trudno oderwać. Moim zdaniem jest wymarzonym prezentem po choinkę, np. dla przyjaciela. Być może warto najpierw taki prezent sprawić samemu sobie? I powędrować po kraju, który jest większy niż jakikolwiek kraj europejski (oprócz Rosji), gdzie następny zakręt na trasie możemy zobaczyć za…ponad 450 km!
Wielkie brawa dla wydawcy Zona Zero za szatę graficzną i piękne wydanie tej książki. Z przyjemnością kartkuje się strony, gdzie fotografie nie znajdują się przypadkowo, tylko współgrają z treścią, a kolory dobrane są w punkt. Perfekcyjna jest też twarda okładka książki.
Potknięciem są za to spore literówki oraz brak spacji między wyrazami, które wyłapałam podczas czytania. Niech korekta się wstydzi!
Książkę otrzymałam z klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl