"Rodzina czasem tak działa, biorąc cię z zaskoczenia swoim urokiem i normalnością."
"Największa radość jaka nas spotkała" to debiut literacki Claire Lombardo. Książka należy do gatunku powieść obyczajowa. Jest polecana przez Reese Witherspoon, została książką miesiąca kwietnia w jej klubie książki. Następnie stała się bestsellerem News York Timesa. Biorąc do ręki tą sporych rozmiarów lekturę miałam duże oczekiwania. Liczyłam na nietuzinkową fabułę, chciałam poznać interesujących bohaterów oraz liczyłam na emocje, jakie często wywołują tego typu historie.
Marilyn i David Sorenson to małżeństwo z 40 letnim stażem. Poznali się w latach 70 tych, wychowali cztery córki. Kobiety są zupełnie różne. Wendy szybko owdowiała, smutek zapija alkoholem. Liza nowo mianowana profesorka, dowiaduje się że jest w ciąży i nie jest z tego powodu szczęśliwa. Violet wychowuje dzieci, zmaga się z codziennością i swoimi problemami. Najmłodsza z sióstr Grace prowadzi życie, o którym nie opowiada rodzinie.
Ta na pozór zwyczajna rodzina, mierzy się z różnymi problemami. Claire Lombardo ukazała ich codzienne troski i zmartwienia. Pokazała, jak podejmowane w młodości decyzje mogą zaważyć na naszym dalszym życiu. Jedna z córek państwa Sorenson, zrobiła coś, co wpłynęło na los całej rodziny. Nagle w ich życiu pojawia się Jonah Brendt.
Nastolatek został porzucony zaraz po urodzeniu.
"Największa radość jaka nas spotkała" to pełna emocji lektura. Autorka dobrze ukazała relacje rodzinne. Mamy tu do czynienia z relacjami między dziećmi i ich rodzicami, siostrzane perypetie i rodzinne sekrety. Lektura dostarczyła mi wzruszeń i refleksji. Momentami było mi żal, że sama nie mam tak licznej rodziny (jestem jedynaczką). Chciałabym mieć starszą siostrę, tak silną i mądrą jak Liza lub młodszą jak Grace, by móc ją wspierać i chronić. Państwo Sorenson na pewno nie są idealną rodziną, jednak poznanie ich historii na przestrzeni lat, było prawdziwą przyjemnością. Polubiłam bohaterki, chętnie przeczytałabym ich dalsze losy.
Kolejnym walorem tej książki jest fakt, że nic tu nie jest przesłodzone, jak to często bywa w innych książkach obyczajowych. Obraz jest realny, miałam refleksje, że opisana historia mogłaby się wydarzyć i pewnie gdzieś żyje podobna rodzina. Myślę, że wiele czytelniczek będzie mogło utożsamiać się z jedną z bohaterek.
"Największa radość jaka nas spotkała" to wielowątkowa lektura, idealna na jesienne wieczory. Liczy aż 700 stron i jak na książkę obyczajową przystało, jej tempo rozkręca się powoli. Spędzony przy niej czas przynosi radość, refleksje oraz zadumę. Saga rodziny Sorenson, przenosi czytelnika w czasy młodości najstarszych bohaterów. Ukazuje początki ich wielkiej miłości, narodziny córek. Opisane zdarzenia wywołują radość, zaskakują oraz wzruszają. Wraz z upływem kolejnych stron, poznajemy losy córek Sorenson. Urzekła mnie ta prosta historia. Z pewnością zostanie w mojej pamięci, a książka ląduje na półce z ulubionymi. Polecam.
*Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu na kanapie.pl