Sława niektórych książek zdecydowanie przerasta ich treść. Sukces, jaki zdobywają, nie ma nic wspólnego z dobrą fabułą czy też trafionym pomysłem. Takich powieści pojawia się coraz więcej i niestety wciąż przybywa z każdym kolejnym miesiącem. Jedną z takich książek jest tytuł „Bezpiecznie jak w domu” autorstwa Simone Van Der Vlugt. Chociaż akcji nie można wiele zarzucić, to dramatyzm, jaki tam panuje, jest zdecydowanie przesadzony. Dynamika bardzo dobra, styl również niezły, jednak zbyt rozdmuchane emocje psują cały efekt. Zdecydowanie.
Lisa wraz z córeczką mieszka w spokojnym z pozoru miejscu. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Do ich domu wkracza intruz, który zmienia ich życie w piekło. W jednej chwili stają się więźniami miejsca, gdzie z definicji powinny być bezpieczne. Czekając na pomoc, która może w ogóle nie nadejść, Lisa musi ratować własne życie i swojej małej córki…
Pod względem sensacji tej powieści nie można niczego zarzucić. Autorka w bardzo dobrym stylu pokazała całą akcję – od zwykłego życia po koszmar, w jaki się zmienił żywot bohaterek po wtargnięciu intruza. Tutaj wszystko gra dobrze. Jednak podczas lektury wkradają się różnego rodzaju emocje, które w dużej mierze zostały wyolbrzymione. Zmienia to nieco charakter powieści. W wyniku tego niektóre wątki są niezrozumiałe czy też po prostu dziwne. Dramatyzm sytuacji jest tak rozdmuchany, że nie sposób go dobrze wyczuć. Zanika sens, zanika charakter i lektura zmienia się z przyjemnej na męczarnię.
Przyjrzyjmy się jeszcze plusom, które na szczęście się pojawiły. Tempo – bardzo dobre. Dynamiczne, nie chaotyczne, co w konsekwencji daje płynną lekturę. Bohaterowie – zwykli, jednak tutaj odgrywa to kluczową rolę. Choć końcówka wygląda jak rodem z amerykańskiego horroru (znów wyolbrzymienie), to przez całą książkę wyglądają oni zwyczajnie, nikt nie struga niepotrzebnego bohaterstwa. Na tle całej historii prezentują się przyzwoicie i to chyba największa zaleta tego tytułu.
Podsumowując, tytuł ten nie należy d zbytnio udanych. Chociaż ma swoje zalety, to skłonność do wyolbrzymiania autorki jest zbyt widoczna na każdej kartce. „Bezpiecznie jak w domu” pod względem akcji wygląda w miarę, bohaterowie również nie zawodzą, ale reszta pozostawia wiele do życzenia. Sensacja sensacją, jednak zbytnio przesadzać nie należy. Dla zagorzałych fanów gatunku z pewnością będzie to zawód. Zdecydowanie polecane dla czytelników, którzy nie szukają skomplikowanej lektury na jeden wieczór…