Najpiękniej o miłości.
Lucy Maud Montgomery uwielbiam za stworzenie postaci rudowłosej Ani, upartej i romantycznej sieroty, która zamieszkuje na Zielonym Wzgórzu w Avonlea. To wspaniała historia, pod której urokiem są niemalże wszyscy czytelnicy, bez względu na wiek. Obecnie moja dwunastoletnia Gosia odkrywa kolejne tomy serii, za kilka lat trzyletnia Zuzia zapewne będzie chciała poznać losy Ani.
"Błękitny Zamek" to powieść, którą poleciły mi dwie polskie pisarki: Magdalena Witkiewicz i Agnieszka Lingas-Łoniewska. Po ich rekomendacji byłam pewna, że to książka niebanalna i piękna, ale co takiego w sobie kryje? Musiałam sprawdzić. Aga Łoniewska w swojej najnowszej powieści zatytułowanej "Łatwopalni" wspomina o bohaterce "Błękitnego Zamku", ale dopiero teraz, gdy i ja miałam przyjemność poznania tej historii, rozumiem, co chciała przekazać nawiązując do tej lektury.
Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to piękna okładka, w dodatku kwiat jest w moim ulubionym kolorze. Po raz pierwszy książka wydana została w 1926 roku, blisko dziewięćdziesiąt lat temu, ale nie straciła na aktualności, a obecne wydanie ukazało się w niezmienionym, nieskróconym, wiernym oryginałowi tłumaczeniu. Nie jest to grube tomisko, powieść obszerna, trudna w odbiorze. To bardzo romantyczna historia, budząca w nas uśpione emocje, o które może nawet nie podejrzewaliśmy samych siebie? Nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, że jesteśmy zdolni do ich odczuwania? Długo dochodziłam do siebie po zakończeniu lektury. Zapomniałam już, że kiedy byłam romantyczką, chodziłam w głową w chmurach, marzyłam. Codzienność mnie dopadła.
"Błękitny Zamek" to historia "starej panny", Valancy Stirling. Jej życie nie należy do łatwych i beztroskich, rodzina przytłacza ją, nie pozwala samodzielnie myśleć i działać. Ma niemalże trzydzieści lat, brakuje jej raptem jednej wiosny do ukończenia tego wieku, ale nadal mieszka z matką i ciotką, które uważają, że winna jest im posłuszeństwo i trzymają ją pod kloszem. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że nie jest już dzieckiem, stale przypominają jej, że nie jest zamężna, mało tego, że nie ma nawet narzeczonego!
Jedynym ratunkiem dla naszej bohaterki są marzenia, wyimaginowany świat, w którym zatraca się czasem na długie godziny. Tam wszystko toczy się po jej myśli, w tej nierealnej krainie jest szczęśliwa, pogodna, radosna, beztroska. W tytułowym Błękitnym Zamku nie brakuje jej adoratorów, co chwilę zmienia rycerza, raz jest to przystojny blondyn, innym razem brunet, zawsze jednak odważny i zakochany w niej. Jakiego impulsu potrzebuje Valancy, by odmienić swoje życie? Co może spowodować zmianę jej zachowania? Co pomoże jej stanąć na nogi? Tak naprawdę informacja o tym, że niebawem umrze powinna ją zasmucić, jednak ona właśnie dzięki tej wiadomości obudzi się z letargu, zacznie żyć, oddychać pełną piersią, bez lęku. Znajdzie w sobie siłę, by przeciwstawić się swojej rodzinie, zacznie mówić to, co myśli.
Czy spotka na swojej drodze kogoś podobnego do jej wymyślonego rycerza z marzeń? Czy uda jej się spędzić szczęśliwie choć ostatnie miesiące życia? Z dala od klosza, pod którym kryła ją matka i ciotka?
Polecam ten tytuł całym sercem, zawładnął mną całkowicie! Pokazał, że warto walczyć o siebie, o swoje szczęście, że nic nie jest z góry przesądzone, że zawsze warto mieć nadzieję! To książka o ponadczasowych wartościach, chyba najlepsza, jaką dane mi było do tej pory przeczytać. To powieść romantyczna, o miłości. Nie takiej idealnej, która przychodzi łatwo, ale dojrzałej, pewnej, pięknej po prostu! Aż dech zapiera! Przekonajcie się sami!
"Błękitny Zamek" Lucy Maud Montgomery, Wydawnictwo Egmont, 2013