Moje serce w dwóch światach recenzja

Patrząc wstecz, nigdy bym nie pomyślała, że będę zaliczała się do grona wiernych czytelniczek Jojo Moyes. "Zanim się pojawiłeś" mnie oczarowała, jednak jej kontynuacja kompletnie rozczarowała. Więc do trzeciej części ze specyficzną i irytującą Lou podeszłam z dystansem.

Pierwszą moją myślą było: Lou Clark uczy się polskiego! Dla mnie to szok, a wszystko za sprawą jednej z czołowych bohaterek, która jest Polką.
Nigdy nie lubiłam głównej bohaterki. Zawsze wydawała mi się niedojrzała, głupkowata i karykaturalna; nigdy też nie polubiłam jej nowego chłopaka. W całej okazałości bohaterów nie wiem, czy mogłabym wymienić, choć jednego, którego obdarzyłabym sympatią. Autorka zapomina jakie to jest ważne dla czytelnika, by ruszyć w przygodę liczącą ponad kilkaset stron, z bohaterem, choć jednym, któremu moglibyśmy kibicować.

Jednak nie mogę powiedzieć, abym się nie uśmiała. Jojo Moyes ma w sobie tę ciekawą mieszankę tragizmu i komizmu, którą ciężko szukać we współczesnych autorach.

Sama historia porusza tematy takie jak: związek na odległość, zazdrość, zdrada oraz życie w elitarnym towarzystwie. I chociaż nie uważam, że jest to najgorsza powieść autorki, to do najlepszych również bym jej nie zaliczyła.