Splątania kwantowego podobno lepiej w sprawy czasu nie mieszać – chociaż jest to możliwe – bo nic dobrego z tego nie wynika. Wydaje mi się jednak, że autora takie ograniczenia się nie imają. „Upiornych” bowiem: otwiera się, potem mruga się trzy razy i nagle już jest się na ostatniej stronie! Jeśli to nie magia, to musi być na to naukowe wytłumaczenie. Zwłaszcza, że jedyny negatywny skutek jaki odczuwamy, to żal, że ta świetna historia dobiegła końca.
Poza tym, to niejedyna arcydziwna rzecz, która dzieje się wokół dylogii Szustera. Wiedzieliście, że po premierze pierwszej części spłonęła jedna z opisywanych przez niego, słynnych kopuł? Nie sądzę by był to przypadek. Autor uparcie twierdzi, że to co napisał w swoich powieściach, to totalna fikcja, ale… Nawet jeśli, to kto wie, jak bardzo zbliżył się do prawdy na temat tego, co tam się działo? Może przez niego, ktoś musiał w pośpiechu likwidować niewygodne dowody?
Dynamiczne, energetyzujące i tajemnicze. Lubimy takie historie, nieprawdaż?
***
„Upiorni” są bezpośrednią kontynuacją rewelacyjnych „Splątanych”. Dlatego już na początku książki, bez zbędnych ceregieli, zostajemy wrzuceni w wir akcji. Podczas, gdy przez Śląsk przetacza się fala okrutnych zbrodni, świat staje u progu ogromnego kryzysu. Borsztajnowi, Agacie, Zuzie i Filipowi nie będzie więc niestety dany upragniony powrót do normalności. Okazuje się bowiem, że chociaż po podkrakowskim Armagedonie, rodzeństwo Kutzów i ich stetryczali wzmacniacze, przepadają bez śladu, to jednak nie przestają siać zamętu. Na dokładkę, na scenę wkracza dwójka nowych bohaterów. Jeden z nich to pozbawiony skrupułów zwyrodnialec i psychopata, drugi to tajemniczy „czyściciel” rodem z „Z Archiwum X”, o trudnych do rozszyfrowania intencjach. Tym razem nasi bohaterowie będą musieli stawić czoła zagrożeniu atakującemu ich z wielu stron – łatwo więc nie będzie…
Jeśli martwiło was to, w jaki sposób autor zakończył pierwszą część i jak wybrnie z tego w drugiej, to zupełnie niepotrzebnie! Szuster rozegrał wątek Wuhan koncertowo i myślę, że zaskoczy wszystkich tym, jak zgrabnie wymknął się schematom i nie popadł w sztampowość. Zapomnijcie więc o wszelkich domysłach i porzućcie przypuszczenia: nietuzinkowa historia, którą dla nas stworzył, zdecydowanie wymyka się naszym wyobrażeniom. Ponadto zakończenie dylogii pozostawia nas z poczuciem niepewności. Bo czy nie jest realizacją tylko jednego z możliwych scenariuszy? Czy to co wydaje nam się słuszne w oparciu o wycinek wiedzy, jaki mamy, na pewno jest dobre? Czy warto umykać przed jednym koszmarem, gdy za zakrętem czeka na nas następny – może gorszy?
***
Podobnie, jak w pierwszej części i tym razem, dodatkowym smaczkiem są w wplecione w fabułę rzeczywiste zdarzenia i istniejące naprawdę miejsca. Aż dziw bierze, gdy podczas tej szalonej i wydawać by się mogło nierealnej (czy aby na pewno?) przygody zdarza się czytelnikowi „potykać” o miejsca czy sprawy, które dobrze zna lub o których słyszał. Doświadczenie zderzenia tych dwóch światów, realnego i literackiego, wywołuje przyjemny dreszczyk emocji. Muszę przyznać, że w wykonaniu Szustera przestrzeń, to naprawdę świetny nośnik opowieści.
„Upiorni”, to mieszanka wybuchowa składająca się z precyzyjnie odmierzonych dawek thrillera, scence fiction, kryminału i doprawiona, co ważne, porcją mroku. To także powieść pozbawiona rozdmuchujących treść opisów. Znajdziecie tu tylko żywą akcję, rozładowaną gdzieniegdzie, dla złapania oddechu, celnymi elementami humorystycznymi. Jeśli chodzi o naukowe tło, które stanowi doskonałe umotywowanie historii i zdarzeń, autor się nie nabzdycza, nie wymądrza, ani nie ma skłonności do zbędnych komplikacji. Dzięki temu obie jego powieści to rozrywka w czystej postaci, którą pochłania się z ogromną przyjemnością.
Zero nudy i sto procent satysfakcji.
Łukaszu gratuluję i czekam na następne powieści.
[współpraca reklamowa – barter]