Tytuł książki sugerujący fundamentalne treści sporo wymaga od autora. Edward O. Wilson niestety pomieszał narrację ważną i zasadną z detalem wynikającym z doraźnego sporu i zawodowymi preferencjami. Ponieważ jednak książka "Znaczenie ludzkiego istnienia" nie jest długa, to całość nie oceniam, jako straty czasu. Szczególnie, że pojawiło się kilka bardzo dobrych spostrzeżeń. Po lekturze zostaję z lekkim zawodem, szczególnie w związku z wcześniejszą publikacją socjobiologa o potrzebnym sposobie uprawiania nauki (*).
Poszukując egzystencjalnie ważnego dla człowieka uzasadnienia, Wilson postanowił połączyć jego kulturowe osiągnięcia, cele, pragnienia z konsekwencjami doboru naturalnego, i szczerzej, ustaleniami nauk przyrodniczych. Zapytał o przyrodzoną nam ciekawość, czasem uzasadniona dumę z wyjątkowości, przypomniał o ograniczeniach percepcyjnych oraz zastanowił się nad potencjalnością istnienia życia poza Ziemią. Dość klasycznie przedyskutował nasze miejsce w ekosystemie i społeczne relacje. Połączył walory i pułapki jednostronności wizji świata w, z reguły sprzecznych, dążeniach nauk humanistycznych i przyrodniczych. Streścił więc główne myśli z "Konsiliencji".
Może kilka zdań o atutach książki. Przede wszystkim Wilson pozbawił świadomość, wolną wolę, religijność, czyli składniki stopnia wyewoluowania człowieka, wyjątkowości wykraczającej poza naturalizm. Kubeł zimnej wody wylał na głowę piewców 'uduchowionej wolnej woli', którą sprowadził do potrzebnej Homo sapiens ewolucyjnej adaptacji uzasadniającej w samosprzężeniu naszą wyjątkowość (str. 157). Nieco przy okazji pogroził palcem naukom humanistycznym za samozadowolenie z 'oderwania się' od rzeczywistości poznanej przez nauki 'science'. Bardzo trafnie przypomniał stwierdzenie Junga, że "niektórych problemów nie można rozwiązać, lecz trzeba z nich wyrosnąć". Wilson stara się zaprząc naukę do spełnienia intelektualnego ludzi w ich natarczywych pytaniach fundamentalnych, sugerując użycie techniki obracania pytań z różnej strony by uniknąć fundamentalizmu sądów i doktrynerstwa przekonań.
Dwa zasadnicze minusy, to konsekwencja mojego zrozumienia założonego celu pracy i jej niewielkich rozmiarów. W kolizji z ogólnym przesłaniem, w mojej ocenie, pozostają rozbudowane analizy o mrówkach i feromonach (str. 73-93). Co prawda pokazują założony kontekst istnienia, taki poza 'ludzko-centryczny', ale niewiele więcej (stanowiąc 15% zasadniczego tekstu, niepotrzebnie rozpraszają uwagę). Zdecydowanie nie spodobało mi się umieszczenie w książce (str. 62-69) sporu o istnienie rozszerzenia doboru naturalnego (tzw. dostosowania łączonego, które autor odrzuca). Co gorsza, tekst kończy dość techniczne streszczenie artykułu opublikowanego ostatnio m.in. przez Wilsona (str. 175-188) . To zupełnie chybiony w wymowie dodatek, nawet jeśli mógłby stanowić przełom w rozumieniu psychologii ewolucyjnej (i tworzyć intelektualny konflikt z opiniotwórczymi badaczami - Haldenem, Hamiltonem i Dawkinsem).
"Znaczenie ludzkiego istnienia" to lektura w połowie wartościowa, w połowie zbędny dyskurs rozmieniający na drobne ważną zagadkę, która przecież angażuje myśli człowieka. Przypuszczam, że to próba rekapitulacji zdobytej przez autora w długim życiu wiedzy i ubrania jej w fundamentalne tęsknoty umysłu ciekawego świata. Wyszła z tego 'połowicznie wartościowa' lektura. Czuję, że Wilsona stać na więcej.
Może na koniec ciekawy cytat, taka 'pigułka' (str. 23):
"Ludzkie istnienie może być prostsze, niż przypuszczaliśmy. Nie ma przeznaczenia, nie ma niezgłębionej tajemnicy życia. Demony i bogowie nie walczą o naszą lojalność. W zamian jesteśmy samostworzeni, niezależni, sami, kruchej kondycji, jesteśmy gatunkiem biologicznym przystosowanym do życia w pewnym biologicznym świecie."
Czy to powinno martwić?
PRAWIE DOBRE - 6.5/10
-------
* "Konsiliencja. Jedność wiedzy", Wilson Edward O., Zysk i S-ka 2011