Dygot recenzja

NA SKRÓTY

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Rudolfina ·3 minuty
2020-01-19
Skomentuj
15 Polubień
Podobno teraz się czyta Jakuba Małeckiego (nie mylić z Robertem). Nie lubię mieć zaległości, więc zachęcona pozytywnymi opiniami znajomych z LC czytam wreszcie i ja. 
 
Nie dygoczę. Stękam. Nie zachwycam się. Wybrzydzam. Narażam się wszystkim znajomym. Trudno. Wybaczcie, albo nie, ale skoro już tę książkę przeczytałam, to muszę wyłożyć, dlaczego dla mnie jest ona zaledwie przeciętna.
 
Może gdyby poprzeczka moich oczekiwań nie została zawieszona tak wysoko… Ale została. Skoro widzę w recenzjach nazwisko Jakuba Małeckiego wymieniane jednym tchem obok Wiesława Myśliwskiego i Olgi Tokarczuk, to czemu tu się dziwić? Więc pierwszy zawód - to jednak nie ta liga. 
 
Jeśli chodzi o język, styl i umiejętność budowania fascynującej anegdoty Małeckiemu rzeczywiście nic nie można zarzucić. Wielka literatura, to jednak nie tylko zdolność prowadzenia wartkiej narracji ciekawym językiem, ale coś więcej. Coś nieuchwytnego, coś, co sprawia, że książka chwyta za gardło i porusza tak, że nie można o niej zapomnieć. Dlaczego więc nie zachwyca, skoro zachwyca?
 
Najbardziej mi szkoda, że autor mając tak wielki potencjał, poszedł na skróty. Skupił się wyłącznie na przedstawieniu ciągu anegdot, i to takich, które są ze swej natury najbardziej atrakcyjne dla czytelnika. Lawina nieszczęść, wiszące w powietrzu klątwy, odmienność, która zawsze jest pociągająca – wszystko to sprawia, że książkę czyta się z dużym zainteresowaniem, ale szybko się o niej zapomina. 
 
Bohaterów jest tak wielu, że żadnemu z nich nie mamy szansy przyjrzeć się uważniej. A kiedy już mamy nadzieję, że może uda nam się wejść głębiej, poznać psychikę postaci, motywację działania, znaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania, przejąć się czyimś losem, to bohater zaraz umiera. Klątwa? Dygot? Nie kupuję tego. To tylko unik autora.
 
Jakub Małecki traktuje po macoszemu nie tylko psychologię postaci, ale również polską historię. Gdyby poszedł na całość i osadził akcję w jakimś fikcyjnym Macondo, wtedy można by mu wybaczyć wszystko. Ale jesteśmy w Wielkopolsce, w konkretnych ramach czasowych i miejscach, a mamy poczucie, że moglibyśmy być wszędzie, czyli nigdzie. 
 
Prowadząc akcję przez prawie siedemdziesiąt lat Małecki miał okazję napisać epicki fresk mocno osadzony w historycznych i topograficznych realiach. Z szansy nie skorzystał, i to jego święte, autorskie prawo, ale mnie, dociekliwemu czytelnikowi naprawdę jest żal, że na przykład o wysiedleniach z Wielkopolski w czasie II Wojny Światowej dowiedziałam się tylko tyle, że jakieś były. Rodzina wyjeżdża nie wiadomo gdzie, potem wraca nie wiadomo skąd, więc właściwie nic takiego się nie stało. Dla ludzi nie związanych z regionem to temat zupełnie nieznany (nie to, co opisywane na sto sposobów wywózki do Kazachstanu), potencjał ma ogromny, więc szkoda, że został zupełnie odpuszczony. Po co w ogóle było go sygnalizować, skoro dla tej historii nie ma to żadnego znaczenia?
 
To nie jest książka o wpływie historii na losy jednostki – powiecie. Zgoda. Nie jest. Ale nie można, zasłaniając się „realizmem magicznym”, udawać, że takiego wpływu w ogóle nie ma. Wypadałoby też, jeżeli pisze się o czasach historycznych, włożyć trochę pracy w dokumentację. Rodzina prowadzi prywatny sklep prawie przez cały okres powojenny, jakby nie było ustawy o nacjonalizacji przemysłu i handlu. Kolejny dowód na to, że dla młodego pokolenia okres komuny różni się tylko tym od współczesności, że kiedyś było trochę więcej biedy i ludzie byli bardziej zabobonni (patrz: recenzja „Wiary” Anny Kańtoch na moim blogu https://www.czytacz.pl/2018/08/anna-kantoch-wiara-ocena-26.html). Więc po co się brać za opisywanie czasów historycznych, skoro tak mało się o nich wie?
 
Mam takie nieodparte wrażenie, że :Dygot” to jest właściwie dopiero szkic powieści. Objętość tak wątła, że nawet autorzy kryminałów piszący po kilka książek rocznie potrzebują więcej słów żeby wyłożyć temat. Liczba anegdot i barwnych postaci jest za to tak duża, że można by nią obdzielić spokojnie jeszcze niejedną powieść. 
 
I to jest chyba największy zarzut do Jakuba Małeckiego: brak zachowania odpowiednich proporcji. Bujna wyobraźnia ponosi autora tak daleko, że nie potrafi jej okiełznać i założyć sobie cugli. I stąd właśnie wrażenie, że tylko ślizga się po zamarzniętej powierzchni, ledwie dotyka ważnych tematów i nie interesuje go sięganie głębiej, pod lód. Dygot, i wystarczy. Dla mnie to za mało.
 
Mam szczerą nadzieję, że to tylko błąd młodości, a nie świadomie wybrana droga. Że to nie Coelho, który udaje, że jest Marquezem, tylko Małecki, któremu brak doświadczenia. Na pewno sięgnę jeszcze po jakąś jego książkę, ale tak najwcześniej za dwa, trzy lata, żeby się przekonać, czy nadal będzie szedł na skróty, czy uda mu się dorosnąć.

Moja ocena:

× 15 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dygot
3 wydania
Dygot
Jakub Małecki
8.0/10

Naznaczona wstrząsającą tajemnicą ballada o pięknie i okrucieństwie polskiej prowincji. Porywające obsesje, niszczące namiętności i groza przemijania. Uciekająca przed Armią Czerwoną Niemka przeklina...

Komentarze
Dygot
3 wydania
Dygot
Jakub Małecki
8.0/10
Naznaczona wstrząsającą tajemnicą ballada o pięknie i okrucieństwie polskiej prowincji. Porywające obsesje, niszczące namiętności i groza przemijania. Uciekająca przed Armią Czerwoną Niemka przeklina...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Książka "Dygot" Jakuba Małeckiego wywarła na mnie ogromne wrażenie. To opowieść o zwyczajnych ludziach, ale opowiedziała w sposób niezwykły. To książka o prozie życia na prowincji, która nie jest wca...

@karolak.iwona1 @karolak.iwona1

Dużo emocji. Skrajnych. Takich, które wsączają się w człowieka i długo nie chcą wyleźć... Jan Łabendowicz i jego żona Helena wiele zawdzięczają starej Niemce, którą wojna przypadkiem pchnęła w ich ż...

@ladybird_czyta @ladybird_czyta

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Je2bnik
WYBRAKOWANE

Odkrywanie nowych polskich autorów kryminałów, to zawsze jest ruletka. Tym razem zaczęło się przeciętnie. Długi wstęp wprowadzający krótki wątek, który szybko się kończ...

Recenzja książki Je2bnik
Ostatni gasi światło
CZWORO MUSZKIETERÓW

Recenzja dotyczy całego cyklu. Na Richarda Osmana zwróciłam uwagę, gdy pierwsza część jego serii nosiła jeszcze polski tytuł „Morderców tropimy w czwartki” i została w...

Recenzja książki Ostatni gasi światło

Nowe recenzje

Wilczyca
Tropy Wilczycy
@pebro:

Na okładce autor zapowiedział "Wilczyca musiała zacząć się trochę wolniej, chciałem przypomnieć czytelnikowi, co zdarzy...

Recenzja książki Wilczyca
Przeklęci
Przeklęci
@Zaczytany.p...:

"Przeklęci" ~ M. Moss (współpraca reklamowa z wydawnictwem) [...] To, że ktoś nosi habit, nie czyni go jesz­cze pra­...

Recenzja książki Przeklęci
Alexander Graves. Dziedzictwo
Winowajcy zostaną ukarani.
@zdzis59:

Kiedy Atlantydę pochłonęła woda, kiedy z powierzchni globu zniknęła mityczna wyspa, życie wielu ludzi straciło sens. Be...

Recenzja książki Alexander Graves. Dziedzictwo
© 2007 - 2024 nakanapie.pl