Ta, wydana niemal 30 lat temu książka - jest prawdziwą skarbnicą wiedzy o zawodowym pięściarstwie. Nie tylko jeśli chodzi o "wszelkie możliwe liczby", interesujące głównie największych pasjonatów boksu. Ale także ze względu na naprawdę unikatowe informacje, dotyczące mistrzów pięści i ich legendarnych, ringowych bojów...
Bo znajdziemy tu wykaz wszystkich mistrzowskich pojedynków, jakie odbyły się w każdej kategorii wagowej od "zarania pięściarskich dziejów", aż do czasu wydania tej książki. Wyniki owych konfrontacji są na ogół dobrze znane miłośnikom boksu, ale niektóre z okoliczności owych potyczek - już niekoniecznie...
Dowiemy się więc, że pięściarze to często ludzie dosyć przesądni. Bo na przykład sławetny Jack Dempsey miał swoje ulubione, niejako "szczęśliwe", jasne spodenki. Walcząc w nich przebył długą drogę od małych, zadymionych bokserskich sal - do największych sportowych obiektów tamtych czasów. I nieustannie posyłał kolejnych oponentów do "krainy snów". Zdobył w nich w końcu tytuł mistrza świata wszechwag, a potem wielokrotnie obronił to jakże cenne trofeum. Następne sukcesy sprawiły, że czempion poczuł się na tyle "niezwyciężony", że owe spodenki nie wydawały mu się już niezbędnym do kolejnych zwycięstw elementem pięściarskiego ubioru. Na mistrzowski pojedynek z (chyba niezbyt wtedy jeszcze docenianym) Gene Tunneyem założył więc inne, ciemniejsze. I poległ, co było wówczas nie lada sensacją...
Były czempion czuł się jednak na tyle mocny, że postanowił przełamać "klątwę". W następnej potyczce nie wrócił do "starych, szczęśliwych" spodenek, bo to przecież nie one, a jego mocarne pięści demolowały kolejnych rywali. I znowu wygrał, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że to tylko i wyłacznie on sam decyduje o tym, co dzieje się między linami ringu. Podniesiony na duchu potwierdzeniem tego faktu - nie założył ulubionych (kiedyś) spodenek na rewanżowy pojedynek ze swoim pogromcą...
Dempsey był bliski zwycięstwa (słynne "długie liczenie", gdy sędzia liczył powalonego potężnym ciosem Tunneya ponad regulaminowe 10 sekund), jednak i tym razem musiał uznać wyższość swego oponenta...
Kto wie, jakby "to wszystko" się potoczyło, gdyby legendarny czempion nie "zrezygnował z usług" szczęśliwego talizmanu, jakim przez długi czas jego ringowej kariery - były owe "sławetne", jasne spodenki ?...
Tego typu różnorakich smaczków i "okołoringowych" ciekawostek - jest w tej książce trochę więcej. Bo boks, nawet ten na najwyższym poziomie - to nie zawsze tylko monotonia sali treningowej i (nierzadko) brutalne, ringowe konfrontacje...