Na kartach "Podzielonych" zastajemy świat po Drugiej Wojnie Domowej. Moralna Wojna toczyła się o prawa, o których i u nas jest głośno: obrona życia poczętego kontra wolny wybór. Temat kontrowersyjny, ale w ujęciu jaki zamierzał przedstawić go Shusterman miał prawo się sprawdzić i być jednocześnie przestrogą dla ludzkości. To co mogło się wydawać najistotniejsze w całej historii nie zostaje jednak rozwinięte. Zdecydowanie niedostatecznie opisanym elementem jest okrucieństwo ludzkich postanowień. Zwolennicy i przeciwnicy aborcji, którzy kończą wojnę między sobą zgadzając się na jeszcze inne rozwiązanie sporu nie pokazują tu swoich twarzy, nie dochodzi do przedstawienie punktów zapalnych. Zostajemy postawieni przed faktem dokonanym, czyli jest zawarty kompromis. W normalnych warunkach byłoby coś takiego możliwe jedynie przez odgórne narzucenie dyrektyw, bo niby jak to, nagle obie strony wybierają coś pomiędzy? No ale mamy do czynienia z dystopiczną wyobraźnią Autora, a sama idea może skłaniać do zastanowienia. Wykluwa się zatem pomysł, żeby zaniechać aborcji, a stworzyć legalny bank dawców. Pojawia się nawet alternatywa dla niechcianych noworodków, czyli bociania inicjatywa, która jako taka opisana jest po macoszemu, zobrazowana zaledwie na przykładzie jednej nastolatki. W świadomości czytelnika powinno coś pozostać. Ale skoro to powieść dla młodzieży, to może nie rozwijać tematu, bo coś się z tego wykluje u młodocianych czytelników? Próbuję uchwycić tok myślowy Autora. W każdym razie, egzystencja ludzka to najwyższa wartość, o czym ustanawia - w nieco pokrętny sposób - Karta Życia.
Marnie opisana istota, na której ma się opierać cała fabuła. Autor zdecydował, że odda opowieść w ręce swoich bohaterów, przy czym pierwiastek zła gdzieś umyka przy takiej konstrukcji. Nie dostrzegam też znaczących rozważań nastolatków w obliczu zamachu na ich życie.
Początek wydawał mi się zachęcający, z czasem zabrakło w historii momentów ekscytujących. Fabuła jest płaska. To znaczy nie podnosi się wierzchołek na skali, nie zdarzają się nieoczekiwane zwroty akcji, nie ma takich punktów, w których czujemy zaskoczenie albo cierpnie nam skóra, bo oto już! coś niespotykanego czyha na kolejnej stronie. A na następnej stronie jest tak samo, jak na poprzedniej, witają nas sytuacje o tej samej temperaturze. I przyszło zwątpienie, czy aby wytrwam do końca lektury, bo gdy już wylądowaliśmy na Cmentarzysku, to jakoś przewidziałam dalszą przyszłość naszych bohaterów. Jakby nie patrzeć - klapa. Oczywiście, zabrakło mi wyobraźni co do szczegółów, ale mogłam obstawiać co się stanie z Connorem, a byłabym wygraną i to we wszystkich punktach, niestety.
"Podzieleni" to zdecydowanie powieść dla młodszej młodzieży, bo starsza może się już nie nabrać na takie pomysły, a na żywiołową akcję też nie może liczyć. Dojrzalsi mogą się poddać eksperymentowi i zafundować siebie lekturę Neal Shusterman na śniadanie, obiad czy kolację. Wedle uznania, bo żadnych obrzydliwości tam nie wypatrzą (w sensie rozrywania ciał czy innej nieludzkiej masakry). Ogólnie: mało intensywne odczucia mam po przeczytaniu tej książki. Moje doznania spadały wraz z ilością przeczytanych stron. I choć opis na okładce drugiego tomu zapowiada się kusząco, to mam świadomość, że tam również nie zostanie zgłębiony żaden problem egzystencjalny. To co winno być na pierwszym planie, zapewne ponownie zostało umieszczone w tle, zaledwie wypunktowane. Nie mniej, kto przeczytał "Podzielonych" z wielkim zaangażowaniem powinien sięgnąć po "Rozdartych", jako naturalną konsekwencję pierwszego wyboru. Natomiast ci, którzy nie czuli się usatysfakcjonowani pierwszą częścią, pewnie dłużej będą zastanawiać się nad przystąpieniem do kontynuacji.