Miała pani Rybka prosty pomysł: udać się do znanych i mniej znanych bibliofili i porozmawiać o ich bibliotekach, ulubionych lekturach, ogólniej o stosunku do książek i czytania. Ponieważ sam jestem miłośnikiem książek, więc z ochotą rzuciłem się na tę pozycję. I rzeczywiście, wchodzimy wraz z autorką do domów bibliofilów, poznajemy układ ich bibliotek, dowiadujemy się o pierwszych lekturach, ulubionych miejscach do czytania, itd., itp. Jakoś owe rozmowy pobudziły mnie do refleksji na temat mojej biblioteczki i ogólniej stosunku do książek.
Pierwszy problem, to rozmiary bibliotek, u większości rozmówców są one olbrzymie, półki z książkami można znaleźć w prawie wszystkich pomieszczeniach. Do skrajności doszli panowie Paweł Dunin-Wąsowicz i Jerzy Jarniewicz, którzy nawet nie zaprosili autorki do swoich mieszkań, bo są tak pełne książek, że nie ma gdzie się obrócić. Na drugim biegunie mamy Michała Cichego, który ostatnio sprzedał do antykwariatu pięć i pół tysiąca książek, zostawił tylko pięćset najpotrzebniejszych. Nie wiem, czy zdobyłbym się na tak radykalny krok. W każdym razie ja książki trzymam tylko w jednym pokoju, bardzo pilnuję, żeby się nie rozpełzły po chałupie.
Niektórzy z rozmówców (Justyna Sobolewska, Krzysztof Varga) cierpią na abibliofofobię – boją się, że nie będą mieli co czytać, zwłaszcza kiedy gdzieś wyjeżdżają; mam tak samo!
Prawie wszyscy rozmówcy pani Rybki wizytę w nowym domu zaczynają od przeglądnięcia biblioteki, bo to bardzo wiele mówi o właścicielach. Pani Sobolewska mówi wprost: „Źle się czuję w mieszkaniach bez książek.” Mam tak samo.
Wielu bibliofilów stale wraca do tych samych lektur, jak to ujął prof. Bralczyk: „czytam w kółko to samo, bo przecież nikt lepiej od Tołstoja czy Flauberta nie będzie pisał.” Ja też mam parę ulubionych książek, do których wciąż powracam.
Bardzo się różnią przepytywani stosunkiem do czytników e-booków, jedni używają (Justyna Sobolewska, Michał Rusinek), inni wręcz nie znoszą (Jacek Dehnel). Zaś Agata Tuszyńska mówi: „Nie potrafię obcować z tekstem w ten sposób. To tak jakby jeść plastikowe lody.” No cóż, tu mam inne zdanie, bardzo lubię czytać książki na moim kundelku i preferuję e-booki nad książki papierowe – chyba że chodzi o wydania bibliofilskie.
Jeszcze cytat z wywiadu z panią Małgorzatą Gutowską-Adamczyk: „Mój mąż ma też miły zwyczaj kupowania wielu egzemplarzy książek, które uważa za ważne. Potem rozdaje je dzieciom i przyjaciołom. Nie znam nikogo, kto by tak robił.” Rzeczywiście miły zwyczaj, wart popularyzacji.
Muszę tu powiedzieć, że niektóre nazwiska bibliofilów kompletnie nic mi nie mówiły, te rozmowy pominąłem.
Brakuje w książce zdjęć bibliotek i przepytywanych osób, niemniej to była dla mnie bardzo ciekawa lektura.