"Muzyka żab" Emmy Donoghue to powieść na okładce której czytamy: Literacki thriller o filmowej wręcz fabule, który przenosi czytelnika na drugi koniec świata. Czy thriller? Raczej bym dyskutowała. Dla mnie to powieściowe studium kobiety, Blanche Beunon - Francuski, która jest tancerką burleskową oraz prostytutką. Obie profesje sprawiają jej przyjemność, przy okazji nie wstydzi się przyznawać, że to drugie zajęcie bardzo lubi. Blanche to partnerka, matka i przyjaciółka. To kobieta rozchwiana emocjonalnie, momentami głupia i bardzo podatna na wpływy innych, ale również wrażliwa i ucząca się na błędach.
Drugą bohaterką jest Jenny Bonnet, którą podobnie jak Blanche, autorka wykreowała w oparciu o prawdziwą postać. Określa się ją podobno jako "prototypiczną transseksualną buntowniczkę, która w męskim stroju namawiała kobiety do porzucenia prostytucji i wstąpienia w szeregi złodziejskich gangów". Jest zbuntowana, jeździ na bicyklu i nosi spodnie, a nawet ma skłonności lesbijskie, ale tak naprawdę to wrażliwa, skrzywdzona w przeszłości kobieta, szukająca na świecie sprawiedliwości, ale też swojego miejsca. Przyjaźń, która połączyła ją z Blanche jest krótka, ale burzliwa i kończy tragicznie.
"Muzyka żab" to na pewno nie thriller, to raczej opowieść o kobietach w Ameryce w XIX wieku, z wplecionym w to wątkiem kryminalnym, którego rozwiązanie jest zaskakujące. Po drodze spotykamy mężczyzn, ale żaden z nich nawet na krok nie zbliża się do męskiego ideału.
Styl Emmy Donoghue z jednej strony jest surowy, z drugiej obfituje w plastyczne, pobudzające wyobraźnię czytelnika, naturalistyczne opisy. Powieści nie czyta się jednym tchem, są fragmenty które trzeba przemęczyć, ale i takie które czyta się płynnie i w dobrym rytmie. Czasami w opowiedzianej historii robi się duszno i czytelnik pragnie ochłody, zupełnie jak bohaterowie powieści czekający na koniec suszy i upragniony deszcz. Po przeczytaniu ostatniej strony odetchnęłam z ulgą, że to już. Z jednej strony miałam ochotę zrezygnować z czytania, z drugiej ciekawiło mnie jak ta opowieść się skończy.
Nie potrafię wyrobić sobie dobrego, czy złego zdania o książce Emmy Donoghue, dlatego zakończę cytatem: (...) nieważne, z jakimi kartami się rodzisz, dobrymi czy złymi, na końcu i tak przegrywasz.