Mursz recenzja

📖

No i ta książka była o niebo lepsza od "Topielisk". Tym razem szybko się wciągnęłam, historia też była kompletnie inna, wątek rodziny Poli zakończył się w pierwszej części, główna bohaterka tym razem nie irytowała. "Mursz" to kawał całkiem przyzwoitego thrillera.

📖📖

Mroczny klimat kaszubskiego lasu jest naprawdę dobry. Czytając książkę o zmroku, z zapaloną lampką, gdy nikt nam nie przeszkadza, gdy wciągniemy się w fabułę naprawdę wciąga. Śledzimy historię trzech kobiet: głównej bohaterki Poli, która zakończyła właśnie leczenie (sierpień 2020), Lary, która zginęła podczas zlotu w kaszubskim lesie (sierpień 2019) oraz Marianny, nauczycielki biologii, która straciła życie w wyniku pożaru leśniczówki (2018). Te trzy historie łączy jeden wspólny element - tytułowy Mursz, stara kaszubska knieja. Przyznam, że ten las robi wrażenie. Autorka stworzyła fajny, mroczny klimat. Jeśli naprawdę dobrze się wciągniemy to usłyszymy dźwięk pękających gałązek, szum wiatru oraz pohukiwania sowy. I uwierzcie, nie będą to przyjemne dźwięki... Gęsia skórka gwarantowana. Mnie się podobało.

📖📖📖

Narracja w pierwszej osobie z perspektywy trzech bohaterek - Poli, Lary i Marianny.

Podsumowując:"Mursz" to naprawdę dobry i wciągający thriller z genialnym klimatem mrocznego lasu. Książka jest dużo lepsza niż pierwsza część. Nie ma wpływu na fabułę, można ją czytać bez znajomości "Topielisk", ponieważ jest to zupełnie inna historia. Łączy je tylko wspólna bohaterka. Bardzo dobra książka.