“Terytorium” to jedna z najodważniejszych sensacyjnych kreacji literackich ostatnich lat. Kontrowersyjna, bulwersująca i pozbawiająca nieskazitelnych wizerunków tych, o których służbie, niemal zawsze, czytamy w samych superlatywach.
Trzeba dużej odwagi, aby stanąć naprzeciw czytelnika i opowiadaną historią potrząsnąć nim za ramiona. Stróże prawa i granic są takimi samymi ludźmi, jak wszyscy - narażonymi na chciwość, konflikt, uprzedzenia i sprzeniewierzenie fundamentalnym wartościom - zdaje się mówić w “Terytorium” Agnieszka Pietrzyk.
Autorka zabrała mnie na poligon ludzkich doświadczeń i postawiła na środku placu, niczym zawodowego mediatora. Otoczyły mnie dwa wrogie obozy, które z definicji powinny współpracować, a w rzeczywistości okazały się być socjologicznym studium konfliktu. Wojsko i policja. Terytorialsi i lokalni stróże prawa. Zacietrzewieni, wulgarni, agresywni i ziejący do siebie nienawiścią.
Śmierć cywila z rąk żołnierza Wojsk Obrony Terytorialnej uruchomiła patologiczne mechanizmy - kryjemy swoich, tuszujemy sprawę i zamiatamy wszystko co niewygodne pod dywan, utkany z zakrwawionych i poplamionych mundurów.
W jednym z rozdziałów padają słowa, że "armia potrzebowała żołnierzy niezdrowo odważnych i niekiedy bezczelnych". Agnieszka Pietrzyk stawia tym samym tezę, że sam proces rekrutacji do służb mundurowych częstokroć opiera się na złych założeniach. “Czy oni wszyscy przeszli rzetelne testy psychologiczne? Czy ktokolwiek ich badał?” - pyta pisarka na kartach powieści. Ja z kolei zastanawiam się, czy takie podejście nie generuje tzw. samospełniającej się przepowiedni - przychodzą do nas tacy ludzie, jakich przyciągamy demonstrowanym wizerunkiem.
Losy bohaterów “Terytorium” odkrywają mechanizmy indoktrynacji w służbach mundurowych, pokazują jak wielką siłą jest ideologia, która złamie nawet najtwardszy kręgosłup. To ona bowiem kształtuje młodego rekruta, definiuje mu świat, wartości, a przede wszystkim cele i metody ich osiągania. Mundur zmienia człowieka, jednak nie zawsze na dobre.
Książkę Pietrzyk czyta się w dwóch płaszczyznach - fabularnej i refleksyjnej. W tej pierwszej możecie liczyć na porywającą narrację, krótkie rozdziały, idealnie przenikające się perspektywy i ciągłą akcję - jednym słowem prędzej dostaniecie odleżyn, niż odłożycie powieść. Jednak o wartości “Terytorium” decyduje w moim przekonaniu ta druga strona. Z tyłu głowy rodzą Ci się pytania, mnożą wątpliwości, a oczy jakby szerzej otwierają. Patrzysz na pustą ścianę, a tu nagle ktoś kreśli nań słowa: wrogość, rywalizacja, przekupstwo, zaufanie, konflikt, korupcja, manipulacja, empatia i na samym końcu to najważniejsze słowo klucz - bezkarność. Przechodzą Cię dreszcze, słowa ze ściany znikają, a na ich miejsce pojawia się myśl - już rozumiem.
"Wyglądało na to, że wojskowi mają genetycznie wpisany konflikt z ludźmi w innych mundurach. Zwykle są to mundury obcej armii, ale skoro takich nie ma pod ręką, to zawsze może być mundur polski, ale noszony przez inną służbę" - pisze Agnieszka Pietrzyk. Przeczytaj historię o konflikcie, który wymknął się spod kontroli. Zrozum, że ludzkiej natury i jej ułomności nie ukryje się pod żadnym mundurem. Zastanów się, jakie jest Twoje zaufanie do tych, którzy stoją na straży Twojego bezpieczeństwa. Miej oko na “Terytorium”.