Marianne Curley jest autorką powieści fantasy przeznaczonych dla młodzieży. W 2000 r. wydała pierwszą powieść - Old Magic, za którą w 2004 r. otrzymała wyróżnienie International Reading Association. W latach 2002 - 2005 wydała trylogię „Strażnicy Veridianu”, również wyróżnioną przez International Reading Association. Pisarka mieszka w Coffs Harbour, gdzie pracuje jako nauczycielka w Coffs Harbour Technical College.
„Wyobraź sobie, że jesteś w stanie zmienić przeszłość.”*
Już mija rok od dramatycznych wydarzeń z pierwszego tomu. Po Marduku słuch zaginął, a Bogini przygotowuje zemstę jakiej Straż się nie spodziewa… Tymczasem Ethan musi szkolić Matt’a,który nadal nie do końca wierzy w swoje paranormalne umiejętności, a Isobel ma udać się na misję do XVI. Dzień, jak co dzień…
Jednak, gdy plan Bogini wchodzi wżycie i Arkarian zostaje porwany do niebezpiecznego świata, Isobel chce wyruszyć na ratunek. Niestety Trybunał nie wyraża zgody na akcję ratunkową, ale dziewczyna nie poddaje się i wraz ze swoim bratem oraz Ethan’em wyrusza w pełną pułapek podróż, gdzie trzeba pokonać swoje słabości, bo inaczej czeka ich śmierć….
„Jedna, podjęta pod wpływem emocji,
decyzja może ocalić lub zniszczyć świat.”**
W tej części jest więcej o Arkarianie, o jego rodzinie i przeszłości. Co więcej, to on sam zdradza nam swoją historię, gdyż tym razem to właśnie Isobel i Arkarian są narratorami powieści. Mimo, że w pierwszym tomie bardzo polubiłam nauczyciela Ethan’a o szafirowych włosach i fiołkowych oczach, to w „Mroku” jego postać traci całą swą tajemniczość i niezwykłość. Isobel również się zmieniła, ale pozostali bohaterowie ratują sytuację- Ethan, Matt, czy też Rochelle. W książce są też zupełnie nowe postacie, lecz kto jest przyjacielem, a kogo można uznać za wroga? Czy więzienie Arkariana zawiera odpowiedzi?
Nowy wymiar opisany w „Mroku” jest ciekawym przedstawieniem świata podziemnego, to właśnie tam akcja najbardziej nabiera tempa. Cały czas się coś działo, a autorka nie oszczędzała swoich bohaterów i odkrywała karty ich przeszłości. Nie wiedziałam, kiedy przeczytałam całą historię, przez jakiś czas po ukończeniu książki po prostu żyłam przygodami rozgrywającymi się w "Mroku".
Rozwinięcie niektórych wątków było niezwykle interesujące, ale przewidywalność paru kwestii wołała o pomstę do nieba. Przyczyną była zapewne miłość dwóch bohaterów, która, niestety, psuła harmonię pierwszego tomu, w którym nie było żadnych ckliwych wyznań, a Arkarian miał swój niepowtarzalny charakter. Sam wątek miłosny nie był zły, ale nieliczne sceny były za słodkie i niszczyły klimat podziemnego świata. Nowość ta, niestety, zadziałała na niekorzyść powieści, ale...
Styl autorki pozostał niezmienny. Marianne Curley nadal posługuje się językiem prostym, przyjemnym w odbiorze. Zasługa leży również w przekładzie tłumaczki i dobrej korekcie, gdyż nie znalazłam żadnych rażących oczy błędów, co uważam za zaletę polskiego wydania.
„Strażnicy Veridianu” to jedna z najlepszych serii tego roku. Pilnowanie historii i podróże do innych wymiarów są tam codziennością, ale dla czytelnika to film przygodowy, pełen tajemnic i nieziemskiej akcji. Gorąco polecam!
Moja ocena: 9/10