"Mroczny szept" Geny Showalter to już czwarty tom cyklu "Władcy Podziemi". Sięgnęłam po ten tom, jednak nie miałam nigdy do czynienia z poprzednimi częściami. Rozpoczęcie serii od końca nie oznacza, że nie wyniesie się z niej nic. W fabule "Mrocznego szeptu" można zrozumieć wszystko, nawet jeżeli jest się kompletnym nowicjuszem w twórczości autorki. Tak więc, korzystając z okazji, że do fabuły została wprowadzona nowa postać, poznawałam świat Władców wraz z nią.
Wprowadzenie greckich Bogów do świata rzeczywistego, to nie zupełna świeżość, nawet jeżeli chodzi o ich wojowników. Rick Riordan zrobił to już dawno w swojej serii o Percym Jacksonie, a potem w trylogii "Olimpijscy herosi". Genę Showalter różni od autora młodzieżowych książek tym, że ona postanowiła z swojego pomysłu zrobić spełnienie erotycznych marzeń, nie do końca skupiając się na bogatej fabule. Cykl o Władcach Podziemi to po prostu taki Percy Jackson, tylko dla dorosłych.
Sabin to jeden z kilkunastu wojowników, którzy przed tysiącami lat wpadli w niełaskę Bogów Olimpu. Mężczyzna, tak samo jak jego przyjaciele, został naznaczony. Od momentu nieszczęsnego wydarzenia cały czas, w jego ciele spoczywa demon. Sabinowi akurat towarzyszy Zwątpienie, które cały czas szepcze mu oraz jego towarzyszom do uszu, przy czym miesza w umysłach. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Władca Podziemi nie może mieć żadnej kochanki. Jego ostatnia kobieta popełniła samobójstwo, właśnie przez demona, który mu towarzyszy. Inna wydaje się być Gwen Płochliwa. Harpia, której uratowali życie potrafi odróżnić głos demona od własnych myśli. Taka panna mogłaby stać się jego, bez obaw, że Zwątpienie zniszczyłby jej charakter. W ich duecie jest tylko jedna mała szczelina. Gwan ostatni rok spędziła w więzieniu Łowców, gdzie była torturowana i zmuszana do okrutnych rzeczy. Dziewczyna boi się wszystkich, nawet Sabina i jego towarzyszy, a to niezbyt bezpieczny grunt. Jako Harpia Gwen ma niesamowitą moc. Wystarczy ją zdenerwować lub przestraszyć, a drzemiące w niej stworzenie budzi się, gotowe do szału. Sabin chcąc wykorzystać Gwen do swojej wojny z Łowcami, nie pozwala jej wrócić do domu. Mężczyzna chcąc tego, czy nie powoli jednak zakochuje się w uratowanej, a ona w nim. Para, bardzo różniących się ludzi, zbliża się do siebie i szybo przekonuje, że tylko we dwójkę mogą być szczęśliwi. Szukanie czterech artefaktów, potrzebnych do zniszczenia Puszki Pandory jednak trwa i to jest, mimo wszystko, najważniejsza rzecz dla Wojowników Olimpu.
"Mroczny szept" często dostaje niskie oceny, jednak nie jest to zła książka. Powieść jest po prostu inna, niż te do których przywykliśmy. Gena Showalter pozostawiła na drugim planie zarys fabuły. Niestety, ale wielbiciele dobrej historii mogą się zawieść. Autorka w swojej książce rzuca również za plecy akcję. Jeżeli już coś się dzieje, to nie jest to opisywane dokładnie, wręcz przeciwnie. Sceny akcji, zazwyczaj opisywane z punktu widzenia drugiej osoby, są bardzo ubogie, przemijają niesamowicie szybko. To na czym postanowiła skupić się pisarka to romans, sceny erotyczne, seks i jeszcze raz erotyka. Jeśli chodzi o momenty miłosne, to pisarka bardzo dokładnie je opisuje. Chwila, po chwili, kawałek, po kawałeczku. W momentach, kiedy fabuła "Mrocznego szeptu" musi nieco pójść w innym kierunku, a postacie są zobowiązane do oderwania się od siebie, to i tak myślą jedynie o jednym, tym co będę robić w łóżku, czy pod prysznicem w nocy. Cóż, dla jednych taka postać rzeczy może być nudna lub dziwna, znowu inni będą wprost upojeni książką.
W książce występuje wiele postaci. Niektóre z nic polubimy bardziej, inne mniej. Najważniejsi jednak w fabule są Sabin i Gwen oraz Zwątpienie, które w umyśle Władcy Podziemia pokazuje się, jako osobna osobowość, niemalże oddzielna postać. Ta dwójka kochanków oraz trzeci widz, zupełnie nie proszony, ale cały czas obecny, to najlepiej dopracowani bohaterzy, których stworzyła Gena Showalter. Pozostali bohaterowie albo są do siebie niesamowicie podobni, albo strasznie głupi. To niedopracowanie pojawia się głównie u osób drugoplanowych, które pojawią się w powieści tylko raz lub kilka razy. W książce oprócz braku detali u postaci jest kilka niejasności, wpadek i niedopracowań.
Gena Showalter nie jest początkującą autorką, więc tylko od nas zależy, czy wybaczymy jej niedopracowana książkę, czy też nie. Pisarka w "Mrocznym szepcie" skupiła się na seksualnej żądzy, więc może to trochę przyćmiło jej talent pisarki. Do stylu autorki nie można mieć uwag. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Lekkie pióro pisarki pomaga w szybkim przechodzeniu przez wszystko, co napisała w swoim dziele. Jej opisy scen erotycznych uderzają w wyobraźnię i w zasadzie tylko one, bo nic innego godnego większej uwagi nie znajdziemy w powieści. Wszystko pięknie i fajnie, jednak książka byłaby o wiele, wiele lepsza, gdyby pisarka postarała się bardziej odejść od romansu i wzbogacić przygody postaci. Pomysł dobry, ale przydałoby się więcej urozmaicenia. "Mroczny szept"" to taki porno, pełne erotycznych doznań, tyle, że na kartkach papieru.