W ubiegłym roku miałam okazję poznać niesamowitą bohaterkę Penryn oraz Świat Po, teraz nadszedł czas, aby kolejny raz zagłębić się w świecie, w którym ludzie są królikami doświadczalnymi - zwierzyną, a anioły łowcami.
Penryn odzyskuje władzę nad ciałem - po ugryzieniu przez stworzenie z ogonem skorpiona była sparaliżowana - jest zadowolona z faktu ocalenia siostry. Paige nie jest jednak taka jak wcześniej - dziewczynka została zeszpecona i zmieniona, chwilami bardziej przypomina zwierzę niż człowieka.
Penryn i jej rodzina trafiają do obozu ruchu - buntowników, którzy walczą z aniołami i próbują ratować ludzi - tam są bezpieczne, jednak nie na długo. Paige atakuje mężczyznę, a w efekcie musi uciekać, natomiast Penryn i jej matką ruszają na poszukiwanie dziewczynki. Niestety zostają schwytane i uwięzione.
Czy i tym razem Penryn przeżyje? Gdzie jest Raffe - jedyny anioł, który może jej pomoc?
"Angelfall. Penryn i Świat Po" to kontynuacja losów odważnej nastolatki Penryn, jej rodziny oraz anioła Raffiego, którzy żyją w świecie pełnym mroku, niebezpieczeństw, śmierci i przemocy. Ludzie są zwierzętami, muszą uciekać, walczyć i zdradzać swój gatunek, natomiast anioły to łowcy, którzy bawią się swoimi ofiarami, nie mają dla nich litości...
Penryn to nastolatka, która musi walczyć o przetrwanie. Ma zaledwie siedemnaście lat, ale jak na swój wiek jest bardzo dojrzała, samodzielna i odważna. Działa na ogół rozważnie, stara się myśleć o innych, a nie tylko o sobie i swoim przetrwaniu. Jest bohaterką, może służyć za wzór. Ma w sobie wiele cech, o których ludzie coraz rzadziej mówią, które zagłuszają.
Penryn polubiłam już w pierwszej części, teraz tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że bohaterka jest bardzo sprytną, interesującą, wzbudzającą sympatię postacią.
Teraz napomnę o aniołach, które wręcz uwielbiam w literackim świecie. Na ogół są to istoty przedstawiane słodko, pięknie i przepełnione dobrocią. Tym razem tego się nie spodziewajcie - w tej powieści anioły są okrutne, brutalne i bezwzględne. Mamy oczywiście wyjątek...Nie będę ukrywać, że takie przedstawienie niebiańskich istot, też mi się podobało.
Autorka w powieści przedstawia bardzo mroczny świat, pełen przemocy, śmierci i okrucieństwa. Pomimo tego nie zapomina wspomnieć o miłości, przyjaźni, więzach rodzinnych. Książka ma w sobie elementy kilku gatunków literackich... horror, sensacja, romans paranormalny i oczywiście fantasty. Taka mieszanka nie każdemu podejdzie do gustu, ale dla mnie okazała się rewelacyjną. Było strasznie, niebezpiecznie, słodko i mrocznie.
Styl i język autorki nie uległ zmianom - nadal jest plastyczny, treść jest dopracowana w szczegóły i klimatyczna. Opisy są dokładne - czasem przerażające, budzące niesmak...
Rozdziały są krótkie, jednak autorka zaczynając kolejny nie rozpoczyna nowych wątków lecz kontynuuje bieżące. Ogólnie powieść nie jest przesadnie zawalona wydarzeniami - mamy kilka głównych wątków i one są ciągle rozbudowywane i kontynuowane.
Teraz wspomnę o narracji, która jest pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym. Penryn jest narratorką, opowiada wydarzenia na bieżąco - dzięki temu łatwiej zjednoczyć się z fikcyjną postacią, wczuć się w jej losy, które na ogół zaciekawiają. Dlaczego pisze, że na ogól, a nie cały czas? Początek powieści jest lekko nużący, ponieważ autorka wydarzeniami wraca do pierwszej części, jednak później to się zmienia i treść zaciekawia, w dużej mierze trzyma w napięciu, gdyż mamy wiele niebezpiecznych scen.
Czego zabrakło mi w książce? Raffego...autorka tym razem bardzo ukróciła jego rolę i to jest minus tej powieści. Okaleczony anioł wzbudził we mnie pozytywne uczucia i jego mały udział w wydarzeniach potęgował tylko głód, trudny do zaspokojenia.
Tak więc mogę pisać i pisać, ale czas na podsumowanie. Sięgając po książkę trzeba być przygotowanym na dobrą lekturę, pełną walki, śmierci i okrucieństwa oraz odrobiną miłości. Treść która wzbudza różne emocje i często trzyma w napięciu. Powieść, którą czyta się bardzo szybko, z zaciekawieniem.
Tom drugi troszeczke mniej mnie zachwycił - autorka odkryła za mało kart, jednak to nie znaczy, że nie będę czekać z wytęsknieniem na kolejną część.
Od siebie polecam, ale tylko tym, którzy lubią mroczne klimaty, pełne brutalnych scen.