Batman ma misję. Nie jest to pierwsza misja, którą wykonuje, i z pewnością nie jest to misja ostatnia. Co więcej w podobnych brał udział już wiele razy. W porównaniu z innymi ta nie brzmi nawet aż tak niebezpiecznie. Niemniej wykonać ją trzeba. A o co chodzi?
Tym razem Batman asystuje przy transporcie więźnia, superłotra znanego jako EMP, z celi tymczasowej do przygotowanej specjalnie dla niego komory w więzieniu Blackgate. Tak się składa, że oddziela je od siebie całe miasto. Co może pójść nie tak?
Gotham jest zawsze mroczne, to wiedzą wszyscy, ale co, gdy Gotham pogrąży się w mroku?
„Batman. Wyjątkowo mroczna noc” to komiks, który opowiada kolejną z misji Batmana (którego chyba, a przynajmniej mam taką nadzieję, nikomu przedstawiać nie trzeba), która – jak to zwykle w komiksach bywa – idzie nie po myśli. Gdy miasto pogrąża się w mroku, na ulicę wypełzają kolejne gangi, które mają podobny cel – zabić. Albo EMP-a, albo Batmana, to w zasadzie nie ma już aż takiej różnicy. Jak poradzi sobie nieustraszony strażnik Gotham z bezustannie rzucanymi mu pod nogi kłodami? I kto tak naprawdę jest tutaj czarnym charakterem? Przekonajcie się sami!
Po takim – jakby nie było ogólnym, ale bezspojlerowym – opisie fabuły, przyznać powinnam, że odczuwam pewien niedosyt. Przez cały komiks niby coś się dzieje, jednakże jeśli spojrzy się na fabułę, jako na całość, to w zasadzie nie jest ona nie wiadomo jak bogata w wydarzenia. Choć prawdę mówiąc, akcji jest sporo. Dodałabym może jakiś zwrot akcji, który by całą opowieść dodatkowo uatrakcyjnił, dłużej utrzymał w niepewności. (Choć – bądźmy szczerzy – jest to historia o superbohaterze, więc zakończenia możemy się trafnie domyślić nawet bez sięgania po komiks).
Mam też trochę zastrzeżeń, co do EMP. Jest on raczej postacią bierną i właściwie zaskoczyła mnie jego relacja z Batmanem, gdyż spodziewałam się czegoś zupełnie innego (jaka, to już zdradzać nie będę, ale tutaj skłaniam się do uznania jej na plus jako miłego zaskoczenia). Chciałabym, by EMP mimo wszystko był bardziej aktywnym bohaterem, który ma więcej do powiedzenia i powoduje więcej zamieszania w opowieści. Tak wyszedł trochę zmarnowany potencjał łotra.
Komiks z pewnością dużo zyskuje nastrojem. Jest mrocznie, jak to zazwyczaj w DC bywa, jest gorąco, czuć przytłaczającą atmosferę. Jest także świadomość zagrożenia napływającego z każdej strony. Świetna kreska, niezaprzeczalny talent ilustratorski i pomysłowy layout grafik (oraz szerzej: świetne manewry graficzne szeroko wykorzystane w publikacji) sprawiają, że cała historia jest jeszcze bardziej wyrazista i ciekawa. Czego nie daje nam fabuła, daje nam estetyka, o której w tym przypadku śmiało można mówić.
Tak więc mamy nie najlepszą, ale zdecydowanie nie najgorszą fabułę, dobrze wykreowanych bohaterów, tutaj w szczególności Batman oraz policjantka Vesquez, ciekawie zaprezentowane relacje międzyludzkie i schematy działania miasta, oraz naprawdę przepiękną oprawę graficzną, co – jakby nie było – jest w komiksach jedną z najważniejszych rzeczy.
Czy więc warto? Raczej nie dla wszystkich, ale też ludzie, który nie przepadają za superbohaterskimi uniwersami raczej po komiksy tego typu nie sięgają. Zdecydowanie pozycję można polecić fanom, którzy będą mieli okazję poznać kolejną z przygód strażnika Gotham i kolejne niebezpieczeństwa, z którymi musi się zmierzyć.