„Drodzy czytelnicy... - oczywiście nie musicie sięgać po najnowszą odsłonę powieściowego cyklu „Ja, Inkwizytor”, która nosi wielce intrygujący tytuł „Dziennik czasu zarazy”... Oczywiście nie musicie wyrażać wielkiego uznania dla osoby jej twórcy - Jacka Piekary... I oczywiście nie musicie zachwycać się jej fabularną, jakże barwną ofertą... Nie musicie robić nic z tych rzeczy... Aczkolwiek, jeśli podejmiecie swoją własną, niewymuszoną i wolną decyzję o zaniechaniu w którymś z tych powyższych punktów..., to bardzo prawdopodobnym jest to, że staniecie się obiektem zainteresowania Świętego Officjum, którego lochy i sale tortur są na tyle pojemne, by pomieścić was wszystkich...
- wasz uniżony, wierny i bezstronny sługa”
Miasto Weilburg. To właśnie w tym nie największym, cieszącym się względnym dobrobytem i spokojnym miejscu na mapie Cesarstwa, nastaje oto czas epidemii nieznanej choroby, która z każdym dniem pochłania coraz więcej ofiar. Po zamknięciu miejskich bram nastaje czas strachu, niepewności, złości i szaleństwa, z którym to będzie zmuszony poradzić sobie nie kto inny, jak Mordimer Madderdin - postawiony zrządzeniem losu na czele miejscowego, okrojonego liczbowo oddziału Świętego Officjum. Sprawę skomplikuje tym bardziej przybycie do miasta kogoś, kto ma własne plany względem jego losów...
Nieco ponad trzy lata po premierze poprzedniej odsłony niniejszego cyklu, Jacek Piekara oddał w nasze ręce kolejną opowieść o tyleż intrygującym, co i mrocznym świecie alternatywnych dziejów naszej planety, w którym Chrystus zszedł z krzyża, wyciął w pień winnych jego męki i wprowadził ludzkość na nieco inne tory biegu historii. I jest to z pewnością książka ciekawa, nawiązująca w piękny sposób do jakże wciąż nam bliskiej pandemii oraz oferująca kwintesencję tej serii - udane połączenie fantastyki, przygody i rubasznej komedii w bardzo efektowną całość.
W odniesieniu do fabuły i konstrukcji tej pozycji, wydaje się być jej najbliżej do tzw. „Ruskiej trylogii”, gdzie również mieliśmy do czynienia z całościową opowieścią, bez podziału na kilka mini relacji. Jednocześnie są i różnice, gdyż w tym przypadku znacznie bliżej jest tej opowieści do nurtu kryminału i przygodowej sensacji, aniżeli do wypełnionej stricte fantastycznymi motywami historii fantasy. Oczywiście, dla jednych będzie to plusem, dla innych pewnym minusem..., ale pewnym jest to, że relacja ta intryguje nas, zaskakuje i trzyma w napięciu do samego końca.
To nasze kolejne spotkanie z głównym bohaterem - Mordimerem Madderdinem, którego w pewnym sensie znamy lepiej, aniżeli on sam. Tradycyjnie też to on raczy nas pierwszoosobową narracją o wydarzeniach w mieście Weilburg, wykazując się przy tym wielką miłością do Boga, specyficzną hierarchią wartości i jakże dobrym poczuciem humoru. I jest to wciąż ten sam dobry, poczciwy, charakterny Mordimer, w którego to osobie wielu z nas odnalazłoby bez trudu samego siebie, co też wydaje się być jedną z najważniejszych zalet tej serii, jak i też przyczynkiem do jej wielkiej popularności.
To również kolejne spotkanie z tym wciąż nieodgadnionym światem alternatywnego średniowiecza, który tym razem przyjmuje postać zamkniętego na wskutek kwarantanny, miasta. I mamy tu piękne spojrzenie na codzienność życia mieszkańców i ich strach, wszechobecną przemoc i biedę, zrozumiałą dla tej epoki głupotę oraz pewne przebłyski nowoczesności, które jednakże bardzo szybko zostają zduszone. Ciekawym wątkiem jest odwieczny konflikt Papiestwa ze Świętym Officjum, który na stronach tej powieści znajduje bardzo mocne i wyraźne odbicie. Nie zabrakło tu również innych ważnych i koniecznych dla tej serii elementów relacji - wspominanego już, naprawdę udanego i inteligentnego humoru, który szydzi z ludzkiej głupoty, obłudy i naiwności..., jak i również subtelnej, czasami podpartej humorem, ale innym razem dosyć sugestywnymi opisami, erotyki. Jest i oczywiście fantastka, aczkolwiek jak wspominałam powyżej, podana w nieco mniejszej dawce, aniżeli miało to miejsce w poprzednich częściach cyklu. Całości tej listy domyka zaś porcja pięknych i klimatycznych ilustracji Pawła Zaręby.
To również jedna z najobszerniejszych odsłon te serii - licząca sobie grubo ponad 600 stron. I z tego faktu możemy się tylko i wyłącznie cieszyć, gdyż jest to ponad 600 stron klimatycznej, interesującej, być może nie pędzącej z zawrotną akcją, ale za to idealnie poprowadzonej, relacji. Zaczytując się w tę historię raczymy się jej klimatem, językiem, emocjonalną wymową i wielką przyjemnością spotkania z Mordimerem i jego światem, który chyba nigdy nie przestanie nas pasjonować, porywać bez reszty, zachwycać.
Powieść „Ja, Inkwizytor. Dziennik czasu zarazy”, to pozycja niezwykle interesująca, klimatyczna i dobrze napisana. To powrót do tego pięknego, literackiego świata, który kolejny raz nas tyleż sobą oczarowuje, co i zaskakuje. I oczywiście można traktować ją jako odrębną część tej serii, która nie wymaga od nas znajomości poprzednich jej odsłon, ale wówczas pozbawilibyśmy się wielu dodatkowych znaczeń i smaczków. Sięgnijcie zatem po ten tytuł i udajcie się za jego sprawą do zamkniętego miasta Weilburg, w którym to będzie wam bardzo ciekawie upływał czas…
(Wydanie I, Wydawnictwo Fabryka Słów, Lublin-Warszawa, 2023, okładka twarda) "Ja Inkwizytor: Dziennik czasu zagłady" - Oto zwrócę swe oblicze przeciw wam na wasze nieszczęście, by wyniszczyć wszystk...
(Wydanie I, Wydawnictwo Fabryka Słów, Lublin-Warszawa, 2023, okładka twarda) "Ja Inkwizytor: Dziennik czasu zagłady" - Oto zwrócę swe oblicze przeciw wam na wasze nieszczęście, by wyniszczyć wszystk...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Zabawna, komiksowa bajka o lądowaniu UFO!
Pomysłowa, zabawna, ciekawie przedstawiona i też mówiąca w lekko gorzki sposób wiele o nas samych komiksowa bajka o spotkaniu z UFO... - tak jawi się fabularno-ilustrac...
Polskie prawo aborcyjne jest chore, spaczone prawicowymi poglądami i chrześcijańską religią. Polskie prawo jest zacofane, opierając się nie na nauce, a właśnie na kwest...