Cześć i czołem!
Lubicie czasem grać w gry? Jakie są Wasze ulubione?
Na drugi tom "Gamerki" czekałam z niecierpliwością po cliffhangerze, jaki zafundowała nam autorka pod koniec tomu pierwszego. Wiki nie odpuszcza tak łatwo, więc nie pozostawi związku z Kilianem za sobą, dopóki porządnie sobie z nim wszystkiego nie wyjaśni. Chłopak odpycha naszą bohaterkę bojąc się, że powoli zaczyna pochłaniać go mrok i że niedługo znajdzie się po drugiej stronie lustra, skąd nie będzie już powrotu. Wydaje mu się, że widzi i słyszy rzeczy, których nie ma. Po mistrzostwach Polski w Fifie oboje mają wchodzić w skład drużyny reprezentacji Polski, co stawia ich w niezbyt korzystnym dla siebie położeniu. Na horyzoncie pojawia się nowy gracz, Kamil, który próbuje wejść pomiędzy Wiki a Kiliana (choć przez długi czas podczas czytania towarzyszyło mi wrażenie, iż Kamil ma w tym większy interes, a za tym wszystkim na pewno kryje się jakiś dawny konflikt pomiędzy nim a MadHatterem).
"Duszę się, bo nie czuję dłużej jaśminu. Tonę, bo ona nie trzyma mojej ręki".
Miałam problem, aby po tej książce zabrać się za pisanie recenzji. Autorka zafundowała mi niezłego kaca książkowego! Emocje nadal nie opadły i nie mogę uwierzyć, że to tylko dylogia, bo koniecznie potrzebuję więcej Wiki i Kiliana. Ta seria zmiażdżyła mnie totalnie. Po pierwszym tomie było ciężko, przy drugim miałam nadzieję na lepsze i przez chwilę tak było, ale mniej więcej w 3/4 książki pani Kasia znów wdeptała moje serce w ziemię.
Podwójny POV zarówno Ostrej i Hattera ponownie pozwolił mi wcielić się w umysły obojga bohaterów - co myślę, że w tej części było nawet bardziej kluczowe dla czytelnika niżeli w pierwszej. Ja już od dawna nie czytam romansów po to, aby poczuć "wow" czy sobie popłakać. Czytam je, kiedy potrzebuję lekkiej lektury. W tym przypadku przepadłam bez końca, a książka wcale nie była lekka, wręcz przeciwnie - była ciężka, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Emocje wrzały we mnie przez cały czas, prawdziwy rollercoaster. Zwykle podczas czytania książki na początku akcja musi nabrać tempa, czytelnik musi się zagłębić i wciągnąć w historię, a tutaj od pierwszego rozdziału już działo się naprawdę dużo. Autorka porusza trudne tematy, takie jak m. in. schizofrenia, PTSD, ataki paniki czy wykorzystanie na tle se*sualnym.
Zwykle podczas czytania scen erotycznych odczuwam strasznie zażenowanie, dlatego staram się unikać takich książek, jednak tutaj autorka świetnie podkręca atmosferę i dodaje nieco pikanterii, przez co nie miałam takich odczuć. Jedyne co mi się nie spodobało, to to, że momentami miałam wrażenie, iż nawiązań do "Alicji w Krainie Czarów" jest za dużo. Wiem, że cały ten zamysł jest w pewnym sensie otoczką tej historii, ale czasem już mnie to męczyło.
Oprawa graficzna książki jest przecudowna. Poprzednią część czytałam na Legimi, więc nie miałam okazji tak dobrze się z nią zapoznać, ale zrobiła na mnie ogromne wrażenie - te wszystkie detale tak pięknie dopracowane. Coś niesamowitego!
"Gamerka. Gra o wszystko" to kontynuacja zdecydowanie mroczniejsza od "Gamerki. To tylko gra". Trudna, ale wciągająca i bolesna, fundująca karuzelę przeróżnych emocji.
Z całego serca polecam!
Po więcej zapraszam na IG: @strazniczka_ksiazekx - codziennie newsy książkowe, update czytelnicze oraz nowe recenzje.