Wyobraźcie sobie tę oto sytuację, że waszego życia nie ma, waszych bliskich nie ma i was samych - przynajmniej w znanej wam od lat postaci, również nie ma dla nikogo innego na świecie... Prawda, że brzmi intrygująco...? O takim scenariuszu opowiada właśnie klimatyczna i niezwykle emocjonująca komiksowa opowieść pt. „Syndrom Abla”, która ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Scream Comics.
Oto Abel Weiss - zmęczony życiem mieszkaniec Chicago, którego codzienność legła w gruzach wraz z chorobą, a następnie śmiercią ukochanej córki. Konsekwencją tego dramatu stało się odejście od niego żony, która nie mogła znieść pustki po stracie dziecka. I gdy wydaje się już, że nic gorszego nie może spotkać Abla, ten ulega poważnemu wypadkowi, w wyniku którego zapada w śpiączkę. Budzi się z niej... po siedmiu, długich latach. Co więcej, budzi jako osoba, które nikt nie poznaje, która nie ma własnego domu i która wedle wszelkich oficjalnych danych, nie żyje. Ablowi nie pozostaje nic innego, jak walczyć o własne życie...
Richard Marazano (ilustracje) i Xavier Dorison (scenariusz), oddali w nasze ręce niezwykle intrygującą opowieść spod znaku sensacji z elementami fantastyki w tle, której to strony wypełnia barwna przygoda, wartka akcja i wielkie emocje. To mój jeden z ulubionych, literackich nurtów, gdzie oto główny bohater zostaje pozostawiony sam sobie w walce z całym światem, który zrobi wszystko, by poniósł on klęskę. I jest tu wielka niewiadoma, mnóstwo pytań oraz niepewność tego, co jest prawdą, a co wytworem chorej i szalonej wyobraźni...
Na tytuł ten składają się trzy tomy opowieści o Ablu – „Wygnanie”, „Koma” i „Zaświaty”. To właśnie za sprawą ich lektury poznajemy głównego bohatera, jego dramatyczną przeszłość oraz okoliczności, które doprowadza do jego jakże specyficznej śmierci. A potem..., a potem jest swoiste śledztwo tego bohatera, odkrywanie przerażającej prawdy o jego wypadku i zniknięciu oraz konfrontacja z tymi, którzy za nią stali. W oddali rysuje się również wątek pewnego tajemniczego, indyjskiego chłopca, który pragnie zmierzyć się z największą zagadką życia - śmiercią. I jest tu klimat, nie brakuje grozy, a i też jest perfekcyjnie potęgowane napięcie tej inteligentnej i porywającej relacji.
To opowieść o człowieku na krawędzi, który nagle traci wszystko to, co tylko można stracić, ale który w ten sposób zyskuje również siłę do tego, by walczyć o siebie, swoją tożsamość oraz prawo do zemsty. I w tym kontekście trzeba docenić kreację głównego bohatera - Abla, który okazuje się niezwykle twardym, charakternym i zdeterminowanym człowiekiem. To postać, która nam imponuje, niejednokrotnie nas zaskakuje swoimi poczynaniami oraz składania do tego, by obdarzyć ją silnymi - w mej ocenie jak najbardziej pozytywnymi, odczuciami.
Drugim ważnym elementem w kontekście pozytywnego odbioru tego komiksu, wydaje się jego niezwykły klimat. To mrok, zło i szaleństwo w mistrzowskim wydaniu, którego dopełnia aura tajemniczości, niedopowiedzenia i grozy. W efekcie cały ten powieściowy świat oczarowuje nas sobą od pierwszych chwil, skłania by w niego uwierzyć oraz porywa do tego stopnia, iż nie możemy przestać o nim myśleć na długo po zakończeniu lektury. Co ważne, ta komiksowa rzeczywistość nie ma żadnych słabych punktów, co świadczy tylko i wyłącznie o jakości tej pozycji.
Znakomicie przedstawia się tu także ilustracyjna strona tego tytułu, o którą zadbał Richard Marazano. Otóż stworzył on tu niezwykle malownicze, pociągnięte lekką i płynną kreską oraz imponujące pod względem swego rozmachu i szczegółowości, rysunki. Do tego mamy dobre kadrowanie, udane obrazowanie dynamicznych scen akcji oraz pełną paletę pięknych i doskonale dobranych do danej sekwencji scen, kolorów. Co ciekawe, da się tutaj zauważyć zróżnicowanie ilustracji pod kątem każdej z trzech części tej zbiorowej opowieści, co także ma swój wielki urok.
Pierwszą rzeczą, jaką trzeba powiedzieć o lekturze tego komisu jest to, że porywa, intryguje i fascynuje nas ona sobą od pierwszych chwil i pierwszych kadrów zagadkowego prologu. Dzieje się tak z uwagi na fabularną atrakcyjność tej historii, która bazuje na świetnym pomyśle, napięciu i wielkich emocjach. W efekcie bawimy się tu doskonale, a samo czytelnicze spotkanie upływa nam w iście błyskawicznym tempie – mimo faktu, iż komiks ten liczy sobie aż 176 stron.
Komiksowa opowieść „Syndrom Abla”, to rzecz dobra, intrygująca i wykonana w iście mistrzowskim stylu. To barwna, klimatyczna i nieprzewidywalna historia o wielu obliczach, której odkrywanie nas bawi, zastanawia, ale też i skłania do wielu ważnych refleksji. Dlatego też oceniam ten komiks bardzo wysoko, jak i również gorąco was zachęcam do tego, byście po niego sięgnęli. Polecam – naprawdę warto!