Wyobraźnia czasem zaskakuje, potrzebuje tylko kilku muszel lub kamieni u brzegu, by nimi podhaczyć sieci długie, jak welony. A czy są to wielkie głazy naniesione przez wodę, czy muszle o dziwnych kształtach, to nie ma większego znaczenia. Wyobraźnia radzi sobie z każdą przeciwnością, nawet tą książkową. Wyobraźnia, jak wprawny rybak, zarzuca sieci w kipiel fabuły, a ta porywa i z każdą kolejną stroną dostrzegasz utkane misternie piękno podobne do baśni z tysiąca i jednej nocy.
Ja podszeptuję do twojej wyobraźni, by puściła wodze. Dlaczego? Bo wtedy odkrywa piękno... w wodnych toniach. Szuka go w wyjątkowych miejscach... na dnie morza ale i na Wieży, z której obserwuje się całą okolice i całe morze aż po horyzont. Zdaj się na instynkt, dotyk, zapach, ale i dziwne przeczucia. One bowiem często szumem fal wzbudzają niepokój. Trzeba być czujnym, trzeba być... Strażnikiem Burzomorza, by odczytywać ich znaczenie.
Oto jeden spacer decyduje o losie Strażnika, pana Andrewe Noctisa. Mawiają, że w kieszeniach miał wiele kamieni, inni, że utoną. Faktem pozostaje, że Meluzyna zostaje sama. Ma jedenaście lat i zostaje przygarnięta przez kolejnych ludzi, państwo Skraeveling. Jednak, trzeba kogoś na Strażnika Wierzy, bo ktoś musi być, w miejsce poprzednika. Z wieży przecież prowadzi się obserwacje, dziennie sporządza się notatki z tego, jak minął dzień, jakie było morze, czy niebo. Przecież to ważne. Wieża musi mieć kogoś nowego... Miał nim zostać brat zmarłego, ale zanim przybędzie, Straż nad Burzomorzem obejmuje nie mężczyzna wedle tradycji, a Meluzyna Noctis, dziewczynka, która umie i czytać i pisać.
Prawdą jest, że ”(...) Człowiek musi czegoś chcieć, bo gdyby nie pragnął, nigdy by niczego nie zrobił. Nie zjadłyby budyniu migdałowego, nie usiadłby przy ognisku, żeby pogadać, i nie zrobiłby koziego sera. Pragnienie trzeba postrzegać, jak coś najpiękniejszego, coś, bez czego nie można żyć”. Lecz gdy staje się przeznaczeniem, staje się czymś podobnym do magii. Moim przeznaczeniem było spotkanie z „Mroczną głębią i Meluzyną Noctis” Philipa Reeve`a. Niesamowita pod każdym względem książka z gatunku tych, które wrzuca się do działu młodzieży i dzieci. Wspaniała fabuła od pierwszych stron wciąga w wir, by dopiero przy ostatnim zdaniu wypluć cię na plażę. Bez sił, wymęczony ale z uśmiechem na twarzy.
Treść powieści, osoba tytułowej Meluzyny i wszystko to, co wykreowała autorka morską tonią... To wszystko chwyta za serce, umysł i duszę. W złych postaciach próbujesz doszukać się dobra, wierzysz w uczciwość i lojalność. Budzi się w tobie jedenastoletnie dziecko, które naiwnie ufa w dobro. Czytasz i chodzisz po długiej plaży. Spacerujesz samotnie, w Wierzy samotnie spędzasz długie wieczory i ciemne noce. Spisujesz, czasem nudne, obserwacje. Nic się nie dzieje – na morzu,. Ale uważaj. To tylko cisza przez Burzą Morza, bo Burzomorze ma swoje grymasy...
iTa powieść oplotła mnie – nie mułem, czy glonami, absolutnie nie. Oplotła mnie urokiem, czarem i tajemniczością. Zafascynowała. Dała inny, wodny świat, porywając w swą toń. Opisy, wnikanie w otoczenie i piękny styl pisania - magnetyzują. Wchodzisz w powieściowy świat, a twój ziemski przestaje istnieć. Bo, czy chcesz, czy nie, nie możesz oderwać się od czytania. Każdy rozdział okraszony jest rysunkiem muszli, lub inny cudem morskim, a każdy kończy się tak, że korci cię by zaglądać nieco do następnego. No i ta muszelka pełna magii na początku rozdziału. Ciekawość cię zżera – ale to dzięki autorce – dzięki jej wyobraźni i swobodzie pisania. Dzięki jej plastycznemu językowi, który znajduje swoje odbicie w książce. Uczta czytelnicza.
Takie książki się chłonie.
Takie cuda zostają w człowieku na długo...
#agaKUSIczyta
dziekuję @sztukater