Taaadaaam, przed Państwem numerek "szesnaście" czyli kolejna i jak dotąd ostatnia część serii nawiązująca stylem jak i treścią do klimatów z lat 90' i prezentowanych wówczas tytułów przez gdańskie Wydawnictwo Phantom Press. Póki co, kończącym ten niejako hołd jest Tomasz Siwiec i jego "Dom Horroru", ale mam skrytą nadzieję, że mimo minionych dwóch lat od momentu pojawienia się tego tytułu, w końcu nastąpi zryw a z nim kolejne porcje b-klasowego horroru.
Tomasz Siwiec już na wstępie burzy wszelkie wyobrażenia. Dom horroru, w pierwszym skojarzeniu, powinien kreować się jako zapuszczony budynek i wśród sąsiadów być osnuty nie do końca pochlebną opinią. Coś w nim stuka, coś w nim charczy a domownikami zwykle zostaje przykładna rodzina z dwojgiem dzieci i najlepiej jeszcze jeśli będą mieli psa. Tak, bo przecież to zwierzęta najszybciej wyczuwają „niewidzialne” zagrożenie. Wszystko pasowałoby idealnie.
Otóż nie, nie idźmy tą drogą, bo autor znalazł inne rozwiązanie – "Czteropiętrowy moloch, złamany trzyskrzydłową konstrukcją lśniący nowością i luksusem." – to pierwsze określenie mające czytelnikowi przybliżyć obraz z którym spotyka się jeden z głównych bohaterów tej opowieści – porucznik policji Jacek Majchrowski. Mało tego, tutaj nie ma tanich mieszkań więc i lokatorzy są albo majętni, albo wzięli w tym celu kosmiczny kredyt stawiając wszystko na jedną szalę, a tym samym wiążąc z tym miejscem długowieczne plany.
Jacek Majchrowski dokonując wstępnych rozważań na temat budynku nie przyjechał tu w celu poglądowych i podziwiania współczesnej architektury. To było wezwanie do masakry jaka miała miejsce w jednym z mieszkań budynku. Jako czytelnik już dawno wiemy co tam się wydarzyło, a autor nie oszczędzał w środkach i bardzo dokładnie zrelacjonował minione wydarzenia. Znając szeroki wachlarz twórczości Tomasza Siwca, można co nieco być przygotowanym na serwowane obrazy masakry oraz okoliczności ich występowania. Tutaj, również nie było taryfy ulgowej. Krew, ludzkie fekalia i „nieludzkie” chciałem napisać, ale szybko zmieniłem na „niewyobrażalne” ale nadal mijałbym się z prawdą. To przecież zostało właśnie napisane więc jak niewyobrażalne skoro ja mam przed oczami takie właśnie obrazy?! Widzę tych mieszkańców co wyczyniają w swoich wymarzonych mieszkaniach, wciąż podjeżdżające pod blok karetki, rozdzielające teren taśmy z napisem „policja”. Jakie wyobrażenia? Ale to przecież Sucha Beskidzka. To niemal jak Pułtusk idąc za myślą serialowego Stanisława Anioła z „Alternatywy 4” – Myśmy w Pułtusku nie takie numery robili.
Sucha Beskidzka patrząc przez pryzmat twórczości Tomasza Siwca to twórczo specyficzne miejsce na mapie Polski. To właśnie tutaj dokonują się najgorsze scenariusze. Plagi, mordercze zwierzęta, w sumie wszystko co można sobie wyobrazić, choć i tak autor ciągle potrafi zaskakiwać nowym i wyszukanym sposobem aby zakończyć żywot tutejszych mieszkańców. „Dom Horroru” nie odstępuje kroku i świetnie wpisuje się w szereg pozostałych tytułów autora jak i tych zasilających ówczesną, kultową serię b-klasowego horroru. Na dziś, mamy numerek „szesnaście”, ale życzę sobie i Wam by w przyszłości choć zbliżyć się zarówno pod względem ilości tytułów jak i autorów, którzy kilka dekad temu brali udział w podobnym projekcie.