Moje śliczne recenzja

Zakup książki Karin Slaughter pt. “Moje śliczne” był impulsem, w którego kierunku popchnął mnie intrygujący tytuł, jak i okładka tejże pozycji. Miałam dobre przeczucie, gdyż będąc w trakcie lektury, nie zwątpiłam w słuszność jej posiadania. Ten thiller opowiada o tragicznych perypetiach pewnej rodziny, gdy to jedna z córek – Julia – znika bez śladu, a ojciec, ogromnie zaaferowany zniknięciem kochanej córki, wpada w obłęd poszukiwań, aż ostatecznie popełnia samobójstwo. Matka oraz pozostałe dwie córki tracą ze sobą kontakt, a każda z kobiet żyje swoim własnym życiem. Do pewnego momentu. Gdy mąż Claire – wpływowy milioner – zostaje zamordowany na jej oczach, kobieta znajduje w plikach na jego komputerze ogromnie niepokojące nagrania, na których zamaskowany mężczyzna torturuje, gwałci i morduje młode dziewczyny. Próbując rozwikłać źródło tych filmów oraz sens posiadania ich przez zmarłego męża, Claire wraz z siostrą - Lydią, rozpoczynają prywatne śledztwo, które okaże się drogą do poznania brutalnej przeszłości, która zachwiała spokój w ich życiu. Lecz gdy będą blisko prawdy, natkną się na kogoś, kto stanowczo będzie chciał pokrzyżować ich plany.

Książka od pierwszych stron intryguje, skutecznie nie pozwalając czytelnikowi na oderwanie się od niej. Lektura tej pozycji jest skutecznym rollercoaster’em uczuć, od radości po przeraźliwy smutek. Trzyma w napięciu praktycznie do ostatniej strony. “Moje śliczne” nie jest opowieścią schematyczną czy przewidywalną, wręcz zawsze w momencie, gdy już myślałam, że rozwikłałam zagadkę przed naszymi bohaterkami, akcja zmieniała się diametralnie, wprowadzając nowe, szokujące fakty. Książka ta na pewno na długo pozostanie w mojej głowie i sercu, gdyż najpiękniejsza, a zarazem najgorsza jest autentyczność dziejących się zdarzeń, ponieważ nasz świat wcale tak bardzo się nie różni. Myślę, że każdy fan nietuzinkowych wątków kryminalnych bez dwóch zdań i z całą pewnością powinien sięgnąć po tę pozycję, gdyż jej zdania pochłania się niczym gąbka wodę, a ogromne wrażenie, rosnące w siłę z każdym nowym rozdziałem, osiągające apogeum tuż przy jej końcu, pozostaje na długo, dając o sobie znać w całkiem nieoczekiwanych momentach. Ogromnie i bez zawahania polecam tę książkę.