Czy macie ulubionych autorów, na których możecie liczyć w zdrowiu i chorobie? Ja od niedawna zyskałem jednego, a imię jego brzmi James Herriot. Zapamiętajcie, bo to dość niszowa postać! Na próżno szukać wznowień jego powieści w księgarniach. Na aukcjach internetowych można znaleźć pojedyncze egzemplarze jego książek (najczęściej wycofanych ze szkolnych bibliotek), które osiągają horrendalne ceny kilkuset złotych.
Naprawdę nie rozumiem dlaczego jakieś wydawnictwo nie weźmie się za wznowienie wspaniałej 8-tomowej serii „Wszystkie stworzenia duże i małe”. James Herriot zdecydowanie ma wiele do powiedzenia na temat wszelkich stworzeń, ponieważ całe życie był wiejskim weterynarzem. Będąc w połowie tego cyklu, jestem pewien, że spokojnie mógłby zapełnić swoimi ciepłymi i jakże zabawnymi wspomnieniami nie osiem, a co najmniej szesnaście tomów.
James Herriot żył w czasach niespokojnych, a wiedza weterynaryjna oraz lekarstwa, którymi dysponował dalekie były od tego co dziś spotykamy w nowoczesnych placówkach. Ukończył studia w roku wybuchu II Wojny Światowej i podjął pracę weterynarza w hrabstwie Yorkshire, gdzie mieszkał do końca życia w 1995 roku. W latach 70-tych, namawiany przez przyjaciół, zdecydował się przelać swoje wspomnienia na papier. Nie wiem czy znam inny tak pogodny cykl książek. Prawdopodobnie nigdy by nie trafiły w moje ręce gdyby nie polecenie znajomej. Pamiętam, że gdy rozpocząłem czytać pierwszy rozdział Jeśli tylko potrafiłyby mówić byłem przekonany, że padłem ofiarą okrutnego żartu. Opowiada w drastycznie dokładny sposób o niełatwym przypadku odbierania porodu u krowy. Przy mojej wrażliwości potrafię tracić przytomność nawet gdy ktoś zbyt dokładnie zaczyna opowiadać o krwi, dlatego z dużą nieufnością przerzucałem pierwsze strony. Dość szybko jednak przekonałem się do tego cyklu, oraz pełnej humoru i uprzejmości narracji Herriota.
Stąd początkowe pytanie czy macie takich autorów, na których zawsze możecie liczyć. Ja wiem, że mogę liczyć na Jamesa Herriota zwłaszcza w chorobie, bo czytałem go głównie zimą, opatulony w koc przy rozpalonym kominku. Nic już na to nie poradzę, że ten autor zawsze będzie mi się kojarzył z takim miękkim opatulaniem mnie kojącymi historiami o najróżniejszych zwierzętach. Czy może być coś lepszego niż czytanie o przemarzniętym na kość weterynarzu, który przedziera się przez smagane zimnym wiatrem zbocza wiejskich terenów w północno-wschodniej Anglii, który robi to wszystko z prawdziwego powołania i szczerej troski o dobrobyt zwierząt? Jeśli nie znasz odpowiedzi na to pytanie – zachęcam abyś sięgnął do tego cyklu.
Tym razem parę słów jednak o niezależnej książce, która zbiera 10 opowiadań o kotach. Część tych stworzeń miałem już okazję poznać, a część historii była dla mnie nowa. Niedomaganie jakie ostatnio na mnie przyszło, sprawia, że od kilku dni nie mogę spać mniej więcej od godziny 3-4 nad ranem. Przekręcając się w łóżku i rozczulając wewnętrznie nad moim fatalnym położeniem, nagle doznałem olśnienia – przecież na czytniku czeka na mnie ta książka Herriota!
Rozpocząłem nad ranem, a potem dokończyłem całość w obecności – wpisującego się w tematykę – Ruperta. Jakże doskonała jest to książka, dla entuzjastów kotów na czas choroby! Jedynie ubolewam, że już ją skończyłem, a termometr nadal wskazuje 38C.
Nie będę tu opisywał historii tych sympatycznych stworzeń. Są to krótkie opowiadania, od których emanuje wręcz uprzejmość, miłość do zwierząt oraz tak bardzo odpowiadające mi poczucie humoru, które nikomu nie sprawia przykrości. James Herriot przez wiele lat swojej praktyki zetknął się z tysiącami kotów. Nie powinno zatem nas dziwić, że te, które zdecydował się opisać są absolutnie wyjątkowe. Alfred, Oskar, Borys, Olly, Ginny, Emilia, Mojżesz, Frisk oraz Buster rozbawią nas do łez, ale również wzruszą, a nawet na chwilę zasmucą. Przede wszystkim jednak historie te zadają kłam tezie jakoby koty do ludzi się nie przywiązywały. Mają po prostu znacznie bardziej pokrętne charaktery od psów. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że wczytując się w Kocie opowieści możemy dowiedzieć się czegoś o ludziach, a może nawet sobie samych.
Kocie opowieści to książka, którą naprawdę warto przeczytać. Jest (za) krótka, ale James Herriot zmieścił w niej kawał swojego serca.
Gdyby ktoś był zainteresowany wersją na czytnik – odezwijcie się.
Szacun, mi się nie udało skompletować, ponieważ niedawno odkryłem Herriota, i ... na olx albo allegro chodzą niektóre książki po 300 złotych. Czytałem na kindlu bo znalazłem pdfy :)
Wspaniale przedstawienie autora i recenzja 📕. Gratuluję, świetnie. 🐈to dla mnie wciąż tajemnica, której do końca nie odkryłam. Zapisuje tytuł do mojej listy lektury.
"Niewidzialni mordercy" autorstwa Anny Trojanowskiej to zgrabnie napisana podróż przez różne okresy i rodzaje epidemii, które ukształtowały historię ludzkości. Autorka p...
Jak syberyjskie striptizerki mogą pomóc nam w przemawianiu?
Bardzo zależało mi na tej książce, ponieważ zdarza mi się przemawiać publicznie. Spędziłem z nią sporo czasu i wiem, że poświęcę jej jeszcze wiele godzin w przyszłości. ...