"Jego głos tak delikatnie obejmuje litery mojego imienia, że umieram 5 razy w ciągu jednej sekundy."
Tahereh Mafi to młoda, zaledwie 24-letnia kobieta. Jest muzułmanką, co nadaje całej historii szczególne znaczenie - pozwala spojrzeć na kwestię dotyku ludzkiego ciała z perspektywy innych kultur. "Dotyk Julii" to debiutancka powieść autorki i zarazem pierwsza część trylogii.
Co skłoniło mnie do kupna książki? Oczywiście nie można przejść obojętnie obok takiej okładki. Sukienka z potłuczonego szkła przy tytule Shatter Me (Rozbij mnie)? Banalne, ale w swej prostocie absolutnie genialne! Książce zapewniono również doskonałą reklamę, dzięki której stała się pożądaną przez wielu pozycją jeszcze przed jej wydaniem. Opis książki również od razu przykuwa uwagę. Przekreślone zdania, które wyrażają niewypowiedziane myśli Julii to także przejaw niesamowitej pomysłowości autorki.
Cała historia "Dotyku Julii" zawiera elementy fantastyki, choć nie mogę powiedzieć, żebym nie dostrzegała w niej wielu cech ukochanej przeze mnie literatury pięknej. Od początku nie znajdziemy tu nic oklepanego, konwencjonalnego. Siedemnastoletnią Julię poznajemy w czasie jej pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Dobrze wie za co została zamknięta, ale nie potrafi zrozumieć dlaczego. Przecież nie chciała zrobić nikomu krzywdy, nie mogła przypuszczać, że jej dotyk zabija. Podstępem zostaje wciągnięta w szeregi bezwzględnego Komitetu Odnowy, którego przywódca - Warner - pragnie wykorzystać jej dar (przekleństwo?) do własnych, okrutnych celów. Bohaterka trafia do świata jakiego dotąd nie znała, do świata całkowicie wyniszczonego przez wojnę, gdzie nic nie jest takie jak zapamiętała z dzieciństwa.
Sens powieści nadaje postać Adama - błękitnookiego mężczyzny. Sposób w jaki zostaje opisana jego postać sprawia, że łatwo można zrozumieć zafascynowanie Julii. Adam to przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna, odważny, a zarazem opiekuńczy czyli dokładnie taki o jakim marzą kobiety. Między innymi dlatego czytelnik od początku kibicuje uczuciu, które wraz z kolejnymi stronami coraz bardziej przybiera na sile. Ale dla Julii ważne jest to, że to właśnie dzięki Adamowi pierwszy raz może poczuć czyjś dotyk na swojej skórze. Między nimi rodzi się szczególna więź, więź której jak dotąd dziewczyna nie zaznała. Ukochany Adam wydaje się być jedynym, który może dotknąć Julię bez obawy o własne życie. Jednak i tutaj sprawa nie jest do końca jasna. Okazuje się, że los obdarzył tą umiejętnością jeszcze jedną osobę - okrutnego Warnera, który oczywiście w pewnym momencie staje się tego świadomy i jeszcze bardziej pragnie "posiadać" niezwykłą Julię. Jestem bardzo ciekawa jak autorka pociągnie ten wątek w dalszych częściach, bo w mojej subiektywnej ocenie jest to jeden z najciekawszych motywów całej powieści.
Do minusów "Dotyku Julii" zaliczyłabym krótkie rozdziały, jak dla mnie ZA krótkie. Nie pozwalały do końca się wciągnąć, oderwać od rzeczywistości, akcja zbyt szybko się urywała, choć z drugiej strony dzięki temu książkę bardzo szybko się czytało.
Pierwsze co przychodzi mi na myśl jeśli chodzi o ocenę powieści to to, że jest ona dziwna. To jedyne odpowiednie słowo jakie udaje mi się znaleźć. Nigdy nie spotkałam się z tak chaotyczną narracją, co na początku może być męczące, miejscami wręcz utrudnia zrozumienie akcji, jednak ja szybko przyzwyczaiłam się do myśli Julii, jej stylu bycia, po części zrozumiałam, co musiało dziać się w jej głowie. Nie wywołało to u mnie tylu negatywnych emocji, o których można przeczytać w wielu recenzjach.
Jest to bardzo nietypowa książka, ale właśnie jej niekonwencjonalny styl pisania był tym, co podobało mi się najbardziej i sprawiło, że już od pierwszych stron nie mogłam się oderwać. Nie bez znaczenia jest tu też fakt, że "Dotyk Julii" to debiutancka powieść Tahereh Mafi. Uważam, że debiut był bardzo udany. Co więcej - tak udany, że dosłownie boję się, co autorka przygotowała na pozostałe części trylogii i z niecierpliwością ich wyczekuję. Na pewno również zawitają na mojej półce!