Twórczość Melanie Moreland znam od dawna i gdy zobaczyłam zapowiedź pierwszego tomu nowej serii, po prostu musiałam po nią sięgnąć, zwłaszcza, że poznajemy tutaj losy tytułowej Grace, która jest córką Richarda i Kate z "Przeklętego kontraktu", któremu z tego co pamiętam dałam bardzo wysoką ocenę i do tej pory miło wspominam tę historię.
Fabuła książki "Moja Grace" jest dość prosta, jednak zawiera wszystko to, co w romansach biurowych lubię najbardziej. Grace rozpoczyna staż, aby zdobyć wystarczające doświadczenie w branży, a jej szefem jest bardzo wymagający Jaxson Richards, który w dodatku jest od niej sporo starszy. Oczywiście w regulaminie kancelarii jest klauzula, że pracownicy nie mogą się ze sobą umawiać, więc nie dość, że mamy tutaj motyw różnicy wieku to jeszcze i zakazany romans. Co mogło pójść źle? Okazuje się, że wszystko.
Mam wrażenie, że cała ta historia jest po prostu przegadana. Niejednokrotnie pojawiały się sceny, gdzie - szczególnie główna bohaterka - tylko opowiadała, że coś robiła, a nie przechodziliśmy z nią przez całe te wydarzenie, choć było istotne dla fabuły. W dodatku większość scen pomiędzy Grace a Jaxsonem (wyłączając sceny erotyczne, bo są one jedynymi momentami, gdzie czuć pomiędzy nimi chemię) napisane są dosłownie jakby to był wywiad. Non stop pojawiały się pytania typu: "Jaki jest twój ulubiony kolor?", "Co robisz w wolnym czasie?" i tak dalej. Można to bronić tym, że większość relacji w normalnym życiu rozpoczyna się w podobny sposób, jednak w romansach liczę na coś więcej i te momenty mnie zwyczajnie nudziły.
Pomysł na fabułę był intrygujący, więc oczekiwałam czegoś równie dobrego jak "Przeklęty kontrakt", ale się zdecydowanie zawiodłam. Początek mnie wciągnął, jednak gdzieś w połowie zaczynają się dziać rzeczy nielogiczne i w ogóle nie potrafiłam zrozumieć działań głównych bohaterów, a autorka nic nam nie wyjaśniała, tylko wszystko na nas zrzuciła i w tym zdezorientowaniu kazała trwać aż do końca, gdzie łaskawie w kilku zdaniach zakreśliła motywację postaci. Jeszcze Grace jest przedstawiona w taki sposób, że można ją lubić, ale Jaxson... Chyba nigdy nie spotkałam tak irytującego bohatera. Ja rozumiem, że często mamy słabość do stanowczych, pewnych siebie, nawet aroganckich męskich postaci, ale w Jaxsonie nie było nic seksownego czy pociągającego. Jak dla mnie był on po prostu skończonym dukiem, który sam nie wiedział czego chce i nie potrafiłam kibicować jego relacji z Grace. Jestem zdania, że zepsuł mi on całą tę historię.
Styl Moreland mi się podoba, choć momentami miałam wrażenie, że w tej historii tłumaczenie nie do końca zagrało, ale na to jeszcze mogę przymknąć oko. Niestety, nawet najlepszy pomysł na fabułę czy najlepiej napisana historia, nie obroni się jak dla mnie bez dobrze wykreowanych bohaterów.
Nie czułam tej historii zupełnie i jak do połowy akcja brnęła dość powoli, tak pod koniec mamy upchniętych na raz mnóstwo wydarzeń, które powodują chaos. Jestem mocno rozczarowana i liczyłam na coś zupełnie innego. Liczyłam na chemię, wielkie emocje i logiczną fabułę, a tak naprawdę nic z tego nie dostałam. Nie zrażam się jednak, bo wiem, że autorka potrafi tworzyć genialne historie i mam cichą nadzieję, że kolejny tom z tej serii skradnie moje serce tak jak historia Richarda i Kate.
Ronanie, nie zawiedź mnie!