To nie jest moje pierwsze spotkanie z autorką. Przyznaję, że po książkę sięgnęłam zupełnie przypadkowo podczas przeglądania Legimi i powiem Wam,że to był strzał w dziesiątkę, bo po ciężkim dniu pracy potrzebowałam czegoś co pozwoli mi się zrelaksować i odpocząć. Nie spodziewałam się jednak, że będzie mnie bolała przepona ze śmiechu, bo teksty głównej bohaterki rozłożyły mnie na łopatki.
" Cięte riposty, skrywane pożądanie, namiętny seks.
Romans biurowy, który rozpali Twoje zmysły, rozmiękczy serce i rozbawi do łez.
Mówi się, że nie szata zdobi człowieka, a jednak spora grupa kobiet z mojego działu ma odmienne zdanie. Uważają, że mój szef wygląda niczym senne, mokre marzenie. Fakt, że jest wkurzająco przystojny i irytująco inteligentny, do tego zawsze zjawia się w firmie w nienagannie skrojonym garniturze, pod krawatem i z zegarkiem za milion monet. Perfekcyjny boss wyjęty z okładki magazynu " Buinessman."
Niestety to tylko pozory. Juz pierwszego dnia pracy zorientowałam się, że jest zimnym draniem z kalkulatorem zamiast serca. Po tygodniu wyszło na jaw, że jest również bezwzględnym, wymagającym, pedantycznym i sztywnym jak kij od szczotki szefobotem!
Nie znoszę go! I mojej pracy też! Codziennie zaciskam zęby i robię to, za co mi płacą - analizy, wykresy, zestawienia. Oraz to, za co mi nie płacą - tyranie po godzinach i złorzeczenie na przełożonego.
Ale mam plan. Pokręcę się w tym korpowrotku jeszcze przez kilka miesięcy, odłożę zarobione pieniądze na własny biznes i odchodzę.
I nie chcę już nigdy więcej widzieć mojego szefa!
Jeden wieczór spędzony z nim sam na sam w biurze sprawił jednak, że nieoczekiwanie zmieniam o nim zdanie. Pytanie tylko, czy słusznie?"
Maria i Jan to główni bohaterowie najnowszej książki Melissy Darwood Mój szef. Ona i on, wspólna praca i to nie tylko w wyznaczonych godzinach. Ta książka od samego początku jest dla mnie ogromną niespodzianką. Potrzebowałam czegoś na zupełne odmóżdżenie i relaks, a dostałam książkę, od której nie tylko nie mogłam się oderwać, ale i zarwałam pól nocy, żeby poznać teksty głównej bohaterki, bo to według mnie ona jest motorem napędowym tej powieści. Rozsądek tylko nakazał mi odłożyć dalsze czytanie na następny dzień, bo w innym przypadku noc byłaby zarwana.
Maria jest jedyna w swoim rodzaju, od pierwszej strony zapalałam do niej sympatią i nie zmieniło się to ani n jotę, a nawet więcej z każdym kolejnym monologiem moja sympatia do niej rosłą,. Autorka stworzyła nietuzinkową postać, której z pewnością nie znajdziecie gdzie nigdzie indziej: inteligentna, dowcipna, sarkastyczna, z genialnym poczuciem humoru, ale i z dystansem do siebie i jak się okazało z empatią na drugiego człowieka. Dawno żadne teksty mnie tak nie ubawiły i nie doprowadziły do łez jak udało się to autorce. Leżałam i kwiczałam dosłownie ze śmiechu, ale musicie koniecznie sami ocenić sięgając po Mojego szefa zwłaszcza jak dopadnie Was jesienna depresja, brak słońca i zero ochoty na uśmiech. Mój szef powinien być obowiązkowo wypisywany z lekami na depresję, bo to najlepszy "lek" jaki udało mi się ostatnio przeczytać .
Nie należ też zapominać o Janie, szefie naszej Marii, który delikatnie mówiąc jest specyficzny i może śmiało stawać w konkury z perfekcyjną panią domu i jestem przekonana, że zdetronizowałby ją bez najmniejszego wysiłku. Musicie koniecznie go poznać i sprawdzić czy monologi wygłaszane pod jego adresem przez Marię były słuszne.
Mogę śmiało polecić Wam Mojego szefa i jestem przekonana, że nie będziecie żałować ani jednej minuty spędzonej z książką. Powiecie , że to romans biurowy, a i owszem, ale to też książka, z której wiele się dowiedziałam, bo autorka wyjątkowy sposób poruszyła też ważny temat. Jaki? Tego Wam nie zdradzę, ale jestem przekonana, że oprócz dobrej zabawy wiele z książki wyniesiecie tak jak ja.
Jak pisze sama autorka to jej trzynasta powieść. Mam nadzieję, że Pani Melissa nie jest przesądna, a trzynastka będzie od dzisiaj jej szczęśliwą liczbą, bo to książka, która zasługuje na uwagę. Do tej pory udało mi się przeczytać trzy książki autorki... cóż moja lista " do przeczytania" nigdy się nie skróci.
Gratuluję autorce genialnego poczucia humoru.